Serbia/ Porozumienie w sprawie wyborów prezydenckich
Partie wchodzące w skład koalicji sprawującej władzę w Serbii osiągnęły w sobotę (3.11) porozumienie w sprawie terminu rozpisania wyborów prezydenckich. Od pewnego czasu toczyły się w tej kwestii spory pomiędzy stronnictwami tworzącymi rząd.
Gabinet prezydenta Serbii Borisa Tadića poinformował, że partie tworzące koalicję - centroprawicowa Demokratyczna Partia Serbii (DSS) premiera Vojislava Koštunicy, centrowa Partia Demokratyczna (DS) prezydenta Borisa Tadića oraz liberalne ugrupowanie G17 Plus ministra ekonomii i rozwoju regionalnego Mlađana Dinkića ustaliły, że parlament Serbii najpóźniej do 10 grudnia br. przyjmie wszystkie ustawy niezbędne do przeprowadzenia wyborów.
10 grudnia jest datą, do której trwać będzie proces negocjacyjny w sprawie przyszłego statusu Kosowa. Partie koalicyjne porozumiały się, że jeżeli do tego czasu nie będzie zagrożona integralność terytorialna Serbii, zostaną rozpisane wybory głowy państwa. Dzięki najkrótszemu z możliwych terminów procesu legislacyjnego, rząd i parlamentarzyści będą w stanie zdążyć przedłożyć odpowiednie projekty ustaw.
Od pewnego czasu trwał w serbskiej koalicji rządowej spór pomiędzy jej dwoma najsilniejszymi ugrupowaniami: związaną z obozem prezydenckim Partią Demokratyczną (DS) i skupiającą stronników premiera Demokratyczną Partią Serbii (DSS). DS i prezydent Tadić domagali się jak najszybszego rozpisania wyborów, centroprawicowi demokraci z DSS związani z premierem stali zaś na stanowisku, że wybory powinno poprzedzić przyjęcie przez Skupsztinę (serbski parlament) potrzebnych do przeprowadzenia głosowania ustaw. Spór mógł zagrozić istnieniu koalicji, z takim trudem zawartej po wielomiesięcznym pacie powyborczym, trwającym od stycznia do maja br.
W ostatnich dniach atmosfera w koalicji stawała się coraz bardziej napięta. Popierająca premiera Koštunicę DSS bezskutecznie domagała się od związanego z DS przewodniczącego parlamentu zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Skupsztiny w celu przyjęcia ustaw o wyborach.
Koalicja stworzona przez siły dawnej opozycji wobec rządów Slobodana Miloševića w latach 90. i popierana przez wspólnotę międzynarodową, nie miała jednak innej alternatywy oprócz porozumienia. Konflikty w łonie rządu szły na rękę najsilniejszej partii opozycyjnej - narodowej Serbskiej Partii Radykalnej (SRS), kierowanej w kraju przez Tomislava Nikolića (formalnie szefem stronnictwa jest przebywający w areszcie w Hadze Vojislav Šešelj). Radykałowie zajęli pierwsze miejsce w styczniowych wyborach parlamentarnych i od dlugiego czasu są ugrupowaniem, które popiera największy procent serbskich wyborców.
Nie jest jeszcze jasne, czy wszystkie stronnictwa koalicji zgłoszą własnych kandydatów do prezydenckiego wyścigu, czy też poprą urzędującego prezydenta Borisa Tadića. Według powszechnie panującej opinii, ceną za pozostanie na stanowisku przez premiera Vojislava Koštunicę (sprawował on władzę w czasie poprzedniej kadencji Skupsztiny - przyp.), było poparcie przez jego partię kandydatury Borisa Tadića w przyszłych wyborach prezydenckich.
Według serbskiej konstytucji, prezydent wybierany jest na pięcioletnią kadencję w głosowaniu powszechnym. Ma prawo rozwiązywania parlamentu, desygnowania kandydata na premiera oraz rozpisywania wyborów. Poprzednie wybory prezydenckie odbyły się w Serbii w 2004 roku. Jednak po rozpadzie konfederacji z Czarnogórą w 2006 roku (obydwie części składowe konfederacji miały własnych prezydentów i jednego prezydenta całej konfederacji, reprezentującego państwo na arenie międzynarodowej - przyp.) oraz przyjęciu pod koniec ubiegłego roku nowej konstytucji Republiki Serbii, siły polityczne w kraju opowiedziały się za koniecznością przeprowadzenia nowych wyborów głowy państwa.
W przedwyborczych sondażach opinii publicznej, największym poparciem Serbów cieszą się prezydent Boris Tadić i lider radykałów Tomislav Nikolić.
Na podstawie: rts.co.yu, politika.co.yu, tanjug.co.yu