Szwecja obroni się sama tylko przez tydzień
W razie ataku mamy ograniczone możliwości obrony. Bez pomocy z zewnątrz nasze zasoby pozwolą nam wytrzymać około tygodnia – powiedział szef szwedzkich sił zbrojnych w wywiadzie dla dziennika „Svenska Dagbladet”.
Generał Sverker Göranson podkreśla, że w razie kryzysu międzynarodowego Szwecja powinna liczyć przede wszystkim na reakcję Norwegii. Według niego, na Unii Europejskiej, jako sojuszu niewojskowym, nie będzie można polegać. Mimo udziału we wspólnych ćwiczeniach i programie Partnerstwo dla Pokoju, Szwecja nie jest członkiem NATO. Nie oznacza to jednak, że nie może liczyć na pomoc z zewnątrz – szczególnie, że według generała jest ona nieodzowna.
Fakt, iż Szwecja nie może polegać tylko na własnych siłach obronnych, został po raz pierwszy upubliczniony w latach 90. Jednak po raz pierwszy od tamtego czasu wysoki funkcjonariusz wypowiedział się na temat obrony Szwecji w sposób tak dosadny. Tłem takiej reakcji jest tocząca się od trzech lat reforma sił zbrojnych oraz debata nad ich finansowaniem.
W ostatnich miesiącach 2012 r. Riksdag, szwedzki parlament, przegłosował obcięcie wydatków obronnych do 2019 r., mimo ostrzeżeń wysokich funkcjonariuszy wojskowych, że może to doprowadzić do ograniczenia możliwości obronnych Szwecji. Szef służby wywiadu wojskowego, Stefan Kristiansson, argumentował za zwiększeniem budżetu armii wobec większych wydatków zbrojeniowych Rosji. Mimo, że Rosja jest jednym z głównych punktów odniesienia w szwedzkiej polityce bezpieczeństwa, ten argument również nie wpłynął na decyzję posłów.
Oszczędności dotyczą przede wszystkim kosztów personelu. Wraz z nimi nie maleją jednak ambicje szwedzkiego rządu. Według Riksrevisionen, instytucji nadzorującej publiczne wydatki, dalsze oszczędności mogą spowodować, że około połowa samolotów bojowych i część statków nie będzie używana – zabraknie personelu do ich obsługi.
Na podstawie: svd.se, riksrevisionen.se