Tureccy politycy niechętni przepraszaniu Ormian
Rozpoczęcie przez tureckich intelektualistów i nauczycieli akademickich, w poniedziałek (15.12), kampanii na rzecz przeproszenia Ormian za wydarzenia roku 1915, spotkało się z negatywnym przyjęciem miejscowych polityków. Dali temu wielokrotnie wyraz w ciągu upływającego tygodnia (15-21.12).
Premier, Recep Tayyip Erdogan, szeroko uzasadnił we czwartek (18.XII) wyrażone dzień wcześniej negatywne stanowisko wobec idei przeprosin wschodniego sąsiada. Działanie w tym kierunku jest jego zdaniem nielogiczne ponieważ Turcja nie ma powodów, żeby czuć się winna. "Ci, którzy przepraszają musieli dopuścić się ludobójstwa żeby czuć taką potrzebę. Turecka Republika nie ma niczego takiego na sumieniu. Jeżeli takie zbrodnie miały miejsce, mogą przeprosić Ci, którzy w nich uczestniczyli. Jednakże ani ja, ani mój kraj, ani też ten naród takowych się nie dopuścili”. Nie poprę tej kampanii ani nie wezmę w niej udziału” oświadczył szef tureckiego rządu. Dodał również, iż zniweczy ona już osiągnięty postęp w relacjach z Armenią.
Wtórował mu w piątek (19.12) przewodniczący tureckiego parlamentu. Köksal Toptan określił kampanię jako niesprawiedliwe działanie wymierzone w Turcję. "Podpisujący ją [petycję na rzecz przeprosin – przyp.red.] najpierw potępią Turcję a potem będą przepraszali za to potępienie” zapewniał Toptan. Przypomniał również, iż tureccy dyplomaci byli zabijani przez ormiańskie organizacje terrorystyczne. "Kto przeprosi za ich śmierć?[…]” pytał retorycznie.
Tego samego dnia głos zabrał również szef Sztabu Generalnego. Zdaniem generała brygady Metina Guraka kampania jest zła i przyniesie „szkodliwe skutki”.
Minister spraw zagranicznych Ali Babacan przedstawiał swoje negatywne stanowisko w Brukseli. Według niego kampania negatywnie odbije się na relacjach turecko-ormiańskich.
Na tym tle turecki prezydent stał się wyjątkiem potwierdzającym regułę. Abdullah Gül zajął przychylne kampanii stanowisko. We czwartek (18.12) wydał komunikat: „[…] Fakt, że ta kwestia jest swobodnie dyskutowana w kręgach akademickich i obywatelskich jest dowodem na obecność w Turcji demokracji”.
Negatywne stanowisko zajęła także opozycja. Republikańska Partia Ludowa (CHP), Partia Wielkiej Jedności (BBP) oraz Partia Ruchu Nacjonalistycznego (MHP)ostro skrytykowały działania akademików. Lider MHP, Devlet Bahçeli's, oświadczył we czwartek (18.12), iż wstydzi się za protestujących. Muhsin Yazicioglu, przewodniczący BBP, potępił kampanię i jej inicjatorów. Dostało się również prezydentowi, któremu deputowany CHP, Canan Aritman, zarzucił, że jego pozytywne stanowisko jest konsekwencją ormiańskich korzeni. Rodzina prezydenta zapowiedziała, iż skieruje sprawę do sądu.
Kampania mimo krytyki trwa w najlepsze. Na jej czele stoi Cengiz Aktar, profesor Stambulskiego Uniwersytetu Bahçeşehir, który zgromadził wokół siebie około 200 intelektualistów i nauczycieli akademickich. Celem jakim przed sobą postawili jest zebranie jak największej liczy podpisów pod przeprosinami, a następnie opublikowanie ich w internecie. Do piątku (19.12) pod formułą o treści: “Moje sumienie nie akceptuje okazanej niewrażliwości oraz zaprzeczania Wielkiej Katastrofie, której doświadczyli otomańscy Ormianie w 1915 roku. Odrzucam niesprawiedliwość i utożsamiam się z uczuciami i bólem moich ormiańskich braci. Przepraszam ich.”, podpisało się ok. 13,5 tys. osób. Jak podkreślił Aktar kampania ma przełomowy charakter, albowiem przełamała kilkudziesięcioletnie milczenie wokół tego tematu i pozwoliła na dyskusję.
Turcja i Armenia są skonfliktowane z powodu różnic w interpretacji wydarzeń z roku 1915. Według Erewania na terenie osmańskiej Turcji doszło wówczas do zaplanowanego ludobójstwa, w wyniku którego śmierć poniosło 1,5 mln. Ormian. Ankara stoi natomiast na stanowisku, iż zginęło ich 300 tys i było to efektem walk między dwoma narodami, w mieszanych etnicznie rejonach Imperium Osmańskiego. Taka sama liczba zabitych miała by być również po stronie tureckiej.
Relacje między państwami stopniowo poprawiają się. Wyrazem tego jest wrześniowy pobyt głowy tureckiego państwa w Armenii. Działania prezydentów obu państw szybko zyskały miano "dyplomacji futbolowej” z uwagi, na fakt, iż w programie wizyty znalazło się m.in. podziwianie widowiska sportowego, jakim był mecz reprezentacji obu krajów walczących w eliminacjach Pucharu świata.
Na podstawie: arama.hurriyet.com.tr, todayszaman.com, english.sabah.com.tr