27 lipiec 2009
-
IAR
Zadeklarował to brytyjski minister spraw zagranicznych David Miliband. Rząd w Londynie jest w ostatnim czasie mocno krytykowany w związku z dotkliwymi stratami w Afganistanie. W ciągu ostatniego miesiąca śmierć poniosło tam aż 20 brytyjskich żołnierzy.
fot. (cc) marco_onflickr, flickr
Podczas przemówienia w kwaterze NATO w Brukseli David Miliband bronił brytyjskiego zaangażowania w Afganistanie. Podkreślił, że jedynym sposobem na zakończenie wojny w tym kraju są rozmowy z umiarkowanymi talibami i ich wejście do rządu. "Byli talibowie już teraz zasiadają w parlamencie. Pod koniec 2007 roku mułła Salaam opuścił talibów i został gubernatorem dystryktu Musa Kala. Nie ma zatem powodu dla którego kolejni rebelianci nie mogliby pójść tą samą drogą. Wszystko to pod warunkiem, że zechcą być częścią pokojowej przyszłości i zaakceptują afgańską konstytucję. Przyszły afgański rząd powinien jasno to powiedzieć i mocno zaangażować się w proces pokojowy w całym kraju" - stwierdził szef brytyjskiej dyplomacji.
David Miliband powiedział, że jednym z najważniejszych zadań misji NATO w Afganistanie jest wyszkolenie silnej miejscowej armii. Zaapelował też do krajów członkowskich Sojuszu Północnego o jeszcze większe zaangażowanie w misję wojskową.
David Miliband
Brytyjski minister stwierdził, że zaplanowane na 20 sierpnia wybory prezydenckie w Afganistanie będą testem dla całej społeczności międzynarodowej. "Jesteśmy w bardzo ważnym punkcie afgańskiej historii i misji NATO w tym kraju. Wybory z 20 sierpnia muszą być wiarygodne i muszą objąć cały naród. Afgańczycy po raz pierwszy od lat 70. samodzielnie wybiorą swoje władze. Robimy wszystko, by ten proces był tak bardzo wiarygodny i uczciwy, jak to możliwe. Wysyłamy tam dodatkowych żołnierzy oraz międzynarodowych obserwatorów" - powiedział Miliband.
W Afganistanie stacjonuje obecnie 90 tysięcy zagranicznych żołnierzy. Od początku lipca w walkach zginęło 67 z nich, a od początku roku 223.