Wielka Brytania wybiera parlament
- IAR
Brytyjczycy wybiorą dziś nowy skład Izby Gmin czyli odpowiednika polskiego sejmu. Najprawdopodobniej pierwszy raz od 13 lat władzę przejmą konserwatyści.
Według przedwyborczych sondaży, żadna z partii nie uzyska większości potrzebnej, by samodzielnie rządzić. Oznacza to, że może dojść do niespotykanej na Wyspach sytuacji, gdy rządzić będzie nie jedna partia, ale koalicja. W takim wypadku zwycięzcą wyborów może okazać się ta partia, której uda się zawiązać koalicję z prognozowaną trzecią partią czyli liberałami.
Historyk z Uniwersytetu Nottingham Philip Cowley przyznaje, że te wybory pełne są niespodzianek. "To są absolutnie fascynujące wybory. Tak naprawdę nie wiemy bowiem, co się stanie. To prawdopodobnie najbardziej nieprzewidywalne głosowanie od czasu II Wojny Światowej. One mogą stać się kluczem do rozwoju brytyjskiej konstytucji" - dodaje historyk.
Wyniki wyborów powinny być znane jutro. Wówczas prawdopodobnie rozpocznie się proces formowania koalicji.
O 7:00 czasu brytyjskiego - 8:00 polskiego - otworzyły się lokale wyborcze w Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej. W ostatnich wczorajszych sondażach nadal prowadzili Konserwatyści, ale po ich stronie deklaruje się tylko nieco ponad 1/3 elektoratu.
Labourzyści po 13 latach u wladzy, mają 28 prcent poparcia - i najbardziej niepopularnego w historii premiera Gordona Browna. Łeb w łeb z nimi idą Liberałowie, trwający w opozycji od 1922 roku.
Brytyjczycy wybiorą dziś posłów z 650 jednomandatowych okręgów, średnio po 74 tysiące wyborców. Liczyć się więc będzie nie tyle ogólnokrajowe poparcie, co skupienie głosów w poszczególnych okręgach. Będzie to suma 650 mini-plebiscytów, a w ponad stu z nich przewaga dotychczasowych posłów waha się od kilkuset do ledwie kilkunastu głosów. Według skomplikowanych wyborczych algorytmów Labourzyści, mogą wprowadzić do parlamentu 3-krotnie więcej posłów niż Liberałowie - mimo że procentowo mają takie samo poparcie. Zwyciężą przypuszczalnie Konserwatyści, a nowym premierem zostanie David Cameron. Ale niewykluczone, że brak parlamentarnej większości wymusi na nim pierwszy od II Wojny Światowej rząd koalicyjny.