Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Europa Polska Roman Kuźniar: Wojna i odpowiedzialność

Roman Kuźniar: Wojna i odpowiedzialność


01 wrzesień 2009
A A A

Sample Image

Na wojnie giną żołnierze i śmierć jednego, dramatyczna dla jego najbliższych, nie powinna prowadzić do takich emocji na politycznych i wojskowych szczytach. 

Śmierć polskiego oficera w Afganistanie wywołała dwie nieco zaskakujące reakcje. Pierwszą było oburzenie, że do tego doszło i jednocześnie szukanie winnych. Jest to całkowite nieporozumienie. Na wojnie giną żołnierze i śmierć jednego, dramatyczna dla jego najbliższych, nie powinna prowadzić do takich emocji na politycznych i wojskowych szczytach. Wyjaśnienie przyczyn nie może też zamieniać  się w natychmiastowe poszukiwanie winnego. Żołnierze mogą ginąć, nawet gdy są najlepiej wyszkoleni, dowodzeni i wyposażeni. Spójrzmy na kontyngent brytyjski. Doświadczenie Brytyjczyków w tego rodzaju operacjach jest być może największe na świecie, nie wątpię, że ich wyposażenie lepsze od polskiego, a zginęło ich w Afganistanie już ponad dwustu – tylko w lipcu bodaj dwudziestu. Można się dziwić, że doświadczony generał nie potrafi ani zrozumieć, ani wytrzymać tej sytuacji emocjonalnie.

Druga reakcja – polityczna – także jest zaskakująca. Szkoda, że dopiero śmierć kolejnego polskiego żołnierza stanowi dla naszej klasy politycznej powód do dyskusji na temat wojny w Afganistanie. Niepokój muszą budzić głosy, że o tym konflikcie nie należy dyskutować – wystarczy go kontynuować. W demokratycznym kraju wojna od ośmiu lat toczona w odległym regionie świata powinna być przedmiotem otwartej i szczerej dyskusji. Jest to wręcz obowiązek. I każdy głos, także za wycofaniem się z udziału w niej, jest prawomocny. Jeśli się pojawi, nie może być uznawany za nieodpowiedzialny czy sprzeczny z polską racją stanu. Powinni o tym pamiętać wszyscy uczestnicy życia publicznego i politycznego.

Wyższość demokracji nad każdym innym systemem politycznym polega nie na tym, że nie popełnia się błędów, lecz na tym, że można o nich otwarcie dyskutować, co umożliwia wprowadzenie korekty. Bo demokracja to nieustanne samokorygowanie. Nikt, kto zajmuje się problematyką bezpieczeństwa, a także żaden zdrowo myślący obywatel nie powie, że jeśli toczymy wojnę od ośmiu lat i nie widać perspektyw na jej zakończenie, to wszystko jest w porządku. W toku tak długiego i trudnego konfliktu błędy miały prawo się zdarzać. Prawdziwy błąd jest jednak dopiero wtedy, gdy nie potrafimy go dostrzec i w marszu korygować. Kontynuacja i eskalacja takiej wojny w ósmym roku jej trwania nie jest strategią.

Do okropnego i zbędnego konfliktu irackiego nie musiałoby dojść, gdyby w amerykańskim establishmencie było wtedy przyzwolenie na wewnętrzną dyskusję. Jak wiemy, nie było. Co w Polsce się wówczas działo – pamiętamy. Operacja w Afganistanie różni się od tej w Iraku, inne są motywy naszej obecności w tym kraju. Obecne tam oddziały NATO, w tym polskie, mają mandat ONZ. Nie oznacza to jednak, że operacja jest prowadzona bezbłędnie.  Przyznają to wreszcie sami Amerykanie, choć z trudem przychodzi im wyciąganie wniosków. Nie może również podlegać analizie i osądowi każdy aspekt tej długiej, kosztownej i przynoszącej straty w ludziach kampanii wojennej. Nietrafna jest jednak w naszym przypadku próba stawiania przy tej okazji pod ścianą Ministerstwa Obrony Narodowej. W tej wojnie jest Polska – nie MON.

Od wszystkich należy oczekiwać odpowiedzialnego podejścia do tej sytuacji: od polityków, wojskowych, ekspertów i komentatorów. Chodzi także o odpowiedzialność niepolegającą na zamykaniu ust tym, którzy inaczej w tej sprawie myślą, mocnym epitetem czy odwołaniem się do racji stanu.  Odpowiedzialność powinna polegać także na zdolności do starannego namysłu. Poważne i przemyślane podejście do kwestii wojny jest częścią każdej racji stanu.
 
Artykuł ukazał się w Polska Zbrojna . Przedruk za zgodą Redakcji
 
Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.