Rosyjscy eksperci lotniczy: Przyczyną smoleńskiej katastrofy były błędy polskiej strony
- IAR
Zdaniem rosyjskich ekspertów lotniczych, lot 10 kwietnia do Smoleńska był źle przygotowany. Były radziecki pilot wojskowy Oleg Smirnow powiedział na konferencji prasowej, że to właśnie zła organizacja i niewłaściwa praca pilotów rządowego TU 154 doprowadziły do katastrofy.
W moskiewskiej siedzibie agencji RIA Nowosti zorganizowano konferencję prasową rosyjskich specjalistów w sprawie katastrofy prezydenckiego samolotu. Były pilot, Oleg Smirnow, zarzucił polskim pilotom złamanie podstawowych zasad podejścia do lądowania w trudnych warunkach. Miało to jego zdaniem polegać na zejściu poniżej bezpiecznego pułapu mimo braku widoczności ziemi. Zdaniem rosyjskiego eksperta był to wynik niewłaściwego wyszkolenia.Według strony rosyjskiej polska załoga nie była wystarczająco zgrana, nie ćwiczyła wspólnie na symulatorze lotów. Nie znała lotniska w Smoleńsku. Nie miała też danych o pogodzie na lotnisku docelowym.
Rosjanie mówili, że przed podjęciem decyzji o locie na lotnisko wojskowe z prezydentem na pokładzie należało wykonać lot techniczny inna maszyną, lecz polscy piloci tego zaniechali. Mieli też - według Rosjan - odmówić wzięcia na pokład rosyjskiego lidera, który znał lotnisko i panujące nad nim warunki.
Organizatorzy i uczestnicy rosyjskiej konferencji prasowej podkreślili że samolot którym lecieli był świetnie przygotowany podczas niedawnego przeglądu w Rosji. Kilkakrotnie powtarzali że systemy samolotu zostały opracowane, tak, by mogli nimi latać - jak to określili - "nawet idioci". "Nie mogę zrozumieć jak mogło dojść do sytuacji, w której system pokładowy powtarza alarmujące słowa PULL UP! PULL UP! - W górę, w górę! - a załoga nie reaguje" - mówił jeden z rosyjskich pilotów, których zaproszono jako ekspertów.
Prowadzący konferencję kilkakrotnie podkreślali, że obsługa wieży kontrolnej w Smoleńsku działała właściwie i doprowadziła samolot do punktu, w którym załoga samodzielnie musiała podjąć decyzję o lądowaniu lub odejściu. Zabronić lądowania prezydenckiej maszynie nie mogła.
Zastępca szefa Państwowego Instytutu Naukowo Badawczego Lotnictwa Państwowego w Moskwie Ruben Jesajan uważa, że polska załoga nie była przygotowana do podejścia do lądowania w tak trudnych warunkach. Mówił, że kontroler lotów nie miał prawa zabronić rządowemu tupolewowi lądowania. Jesajan dodał, że nawigator zaczął podawać wysokość na podstawie danych wysokościomierza, który wskazywał wysokość nad jarem. Rosjanie mówili, że polscy piloci byli pod presją dowódcy Sił Powietrznych generała Andrzeja Błasika. Polska prokuratura wojskowa, badająca okoliczności katastrofy wykluczyła, by generał Błasik był obecny w kokpicie.
Pod koniec konferencji prasowej jej organizatorzy urządzili rodzaj "głosowania". Zapytali jej uczestników, czy zgodziliby się lecieć z - jak powiedzieli - "tak niekompetentną załogą, bo przecież wszyscy widzą że był to brak profesjonalizmu". Do głosowania nie doszło.
Na pytanie o to, kiedy zdecydowano o zorganizowaniu konferencji w RIA Novosti, przedstawiciele agencji odpowiedzieli, że ten pomysł pojawił się wczoraj około godziny 17 czasu moskiewskiego. W nocy na stronie internetowej RIA Novosti zamieszczono informację o konferencji otwartej dla polskich dziennikarzy. Według Rosjan, organizację takiego spotkania zapowiadano już wcześniej. Rosyjscy dziennikarze i pracownicy agencji mówili, że dowiedzieli się o konferencji dziś rano. Według nich, decyzję o organizacji podjął kierownik prasowy RIA Novosti.