Marcin Gawęda "Kaukaskie Epicentrum"
To pierwsza książka Marcina Gawędy, który wcześniej zajmował się głównie pisaniem artykułów naukowych oraz popularnonaukowych, a z wykształcenia jest historykiem wojskowości. Autor w swojej pracy postawił ciekawą hipotezę, co by było gdyby NATO udzieliło pomocy militarnej zaatakowanej Gruzji? Dla niektórych kwestia ta może wydawać się z pogranicza science fiction, ale warto napomnieć, że w rzeczywistości rząd Stanów Zjednoczonych rozważał interwencję zbrojną na Kaukazie.
Wydarzenia w książce rozpoczynają się od walki w Faludży w 2004 roku, w której operatorzy GROM-u ramię w ramię z amerykańskimi Marines toczą krwawy, uliczny bój. To właśnie tutaj poznajemy część głównych bohaterów, którzy w 2008 roku na polecenie prezydenta lecą do Gruzji na misję szkoleniową, które przerodzi się później w prawdziwą wojnę. Niedługo potem rozpoczyna się konflikt pomiędzy Moskwą a Tbilisi, będący głównym tłem dla wielu fikcyjnych wydarzeń. Czytelnik obserwuje akcje z perspektywy polskich żołnierzy GROM, ich amerykańskich i gruzińskich sojuszników. Nie zabrakło również przedstawienia działań prowadzonych przez rosyjskie wojsko. Poza zaprezentowaniem konfliktu z perspektyw jednostek, książka opisuje kulisy podejmowania decyzji politycznych na najwyższym szczeblu w Stanach Zjednoczonych, Rosji oraz Polsce. Pojawią się tutaj autentyczne wydarzenia, które nawiązują do rzeczywistości jak np. kłótnia polskiego prezydenta z premierem odnośnie tego, kto jest odpowiedzialny za prowadzeniem polityki zagranicznej. W tle tych ważnych wydarzeń, rozgrywa się również dramat polskich dziennikarzy porwanych przez południowoosetyjskich bandytów.
Trudno w książce Gawędy wskazać głównego bohatera, raczej są nim żołnierze GROM-u, którzy zostali przedstawieni, jako prawdziwi twardziele, ale jednak ulegający emocjom i słabościom takim jak każdy człowiek. Autor zrezygnował z wprowadzania postaci autentycznych i tak zamiast George W. Busha mamy po prostu prezydenta Stanów Zjednoczonych. Szkoda, że Gawęda nie poświęcił więcej uwagi na nakreślenie głębszych charakterów bohaterów, przez co są oni nijacy i trudno odróżnić jednego od drugiego. Również ich zbyt duża ilość sprawia, że książkę czyta się dość trudno i to mimo dość przyjemnego języka, którym operuje autor. Brak tutaj charakterystycznego dla książek z serii WARBOOK glosariusza z imionami i nazwiskami głównych aktorów dramatu.
Niewątpliwą zaletą pracy jest bardzo duża dbałość o szczegóły historyczne i wojskowe, Gaweda udowadnia, że ma olbrzymią wiedzę w tej dziedzinie. Mamy tutaj szczegółowe opisy broni jak również dokładnie odzwierciedlony przebieg kampanii wojennej na Kaukazie. Szczególnie interesujące są opisy wojsk rosyjskich, a niektóre z sytuacji z ich udziałem są niezwykle zabawne. Jednakże ta przesadna dbałość o detale negatywnie wpływa na całość książki. Powoduje to, że powieść czyta się dość ciężko. Opisy walk, mimo iż otworzone z charakterystyczną dla Gawędy szczegółowością są meczące dla czytelnika. Cierpi na tym również wartkość akcji, która w przypadku tej książki powinna być dynamiczna, a ze względu na zbyt obszerne opisy rodzajów broni dłuży się niesamowicie. Autor powinien się zdecydować, do kogo adresuję tą książkę, czy do wąskiego grona czytelników czy też do szerokiej publiczności. Niestety Gawęda gubi się też w wielu wątkach, które wprowadził w swojej pracy co powoduje, że w książce panuje chaos.
Innym punktem na plus tej powieści jest, to że autor uniknął sztucznego podziału na dobrych i złych, i tak w wojskach rosyjskich znajdujemy dowódcę, które troszczy się o swoich podwładnych jak i generałów, którzy chcą prowadzić kampanie wojskową w iście stalinowski sposób. Dość interesującą ciekawostką są cytaty historyczne postaci, które pojawią się na początku każdego rozdziału
Oprawa graficzna jest identyczna jak w przypadku większości książek z serii WARBOOK. Mamy dość interesującą, wprowadzająca w klimat okładkę, jednak że, jakość papieru wciąż pozostaje na dość niskim poziomie.
Podsumowując, mimo mojego zainteresowania wojną w Gruzji oraz militariami, książka ta nie wciągnęła mnie. Nie przekonali mnie do siebie bohaterowie, również nie ciekawiło mnie co stanie się dalej. Zawiódł też główny pomysł autora na włączenie Amerykanów i Polaków do walki w wojnie z 2008. Ich rola jest stanowczo zbyt mała. „Kaukaskie Epicentrum” może służyć, jako dobry sposób na poszerzenie wiedzy o czysto militarnym aspekcie wojny na Kaukazie jednak, jako lekka powieść do poduszki zupełnie się nie sprawdza.