Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Styl Książka Wiktor Suworow "Dzień M"

Wiktor Suworow "Dzień M"


27 grudzień 2012
A A A

Wiktor Suworow to kontrowersyjna postać, niezbyt poważana w świecie zawodowych historyków. Jednak mimo to jego książki cieszą się olbrzymimi zainteresowaniem. Ten rosyjski pisarz, były agent GRU, zaocznie skazany na karę śmierci w swoim ojczystym kraju nie przestaje zaskakiwać śmiałością tez. Recenzowana praca „Dzień M”, stanowi drugą cześć cyklu „Lodołamacz”. W pierwszej książce autor zawarł tezę, że to ZSRR odpowiedzialny jest za wybuch II wojny światowej, a Stalin szykował się do ataku na III Rzeszę.

W „Dniu M” Suworow kontynuuję swój wywód, przytaczając nowe przykłady na potwierdzenie swojej tezy. Praca składa się z 25 rozdziałów, wstępu oraz bibliografii, więc jest krótsza w stosunku do części pierwszej. Suworow na początku książki tłumaczy, swoją decyzję o napisaniu kolejne części masą listów i wiadomości, które otrzymał od weteranów i obserwatorów tamtych wydarzeń. Jego uwagę zwrócił, powtarzający się komunikat „otworzyć w dniu M”. W swojej nowej książce, autor twierdzi, że nie tylko ZSRR szykował się do ataku na III Rzeszę, ale miało to stać się 2 tygodnie po rozpoczęciu planu Barbarossa. „Dzień M” ma podobną konwencję jak jego poprzednik, Suworow sypie przykładami na potwierdzenie swojej tezy, dodając do nich własną interpretację. Każdy rozdział stanowi oddzielną część na potwierdzenie jego przypuszczeń. Najwięcej z nich poświęconych jest sferze militarnej. Znajdziemy tutaj odpowiedzi na pytania, dlaczego Stalin zniszczył własne lotnictwo strategiczne, poznamy konstrukcje samolotów przeznaczonych wyłącznie do celów ofensywnych. Suworow opowie nam też historię 186 Dywizji Piechoty czy też powstania ogromnych ilości nowych pułków artyleryjskich. Autor przytoczył nawet przykład wymiany butów, jako świadczącej o ataku. Bardzo ciekawą częścią książki jest rozdział „Inkubator” w którym to opisano sposób rekrutacji lotników czy też rozdziały 22 i 23 opowiadające losy podwładnych Żukowa i Woroszyłowa. Interesującą częścią książki jest też opis osobistego pilota Stalina, który często latał po oficerów, którzy mieli zostać wyeliminowani. Według Suworowa znajdował się też w okolicach Czałchyn-gołem na wypadek, gdyby Żukow przegrał bitwę. Duże wrażenie zrobił na mnie rozdział ostatni, w którym autor zadał pytanie: Czy Stalin ufał Hitlerowi”. Odpowiedź stanowi cytat Stalina, umieszczony we wprowadzeniu.

Z książki Suworowa wyłania się obraz przerażającej machiny śmierci, gdzie każdy obywatel był trybikiem z własnymi zadaniami. Życie ludzkie nie liczyło się w ogóle w tamtych okresie. Autor perfekcyjnie zobrazował groźbę codziennego życia w ZSRR, pisząc o wszędobylskich donosicielach i nieludzkiej, katorżniczej pracy. Jednak nie to jest głównym plusem książki, ale świetnie udokumentowana teza poparta licznymi przykładami, które pochodzą ze źródeł ogólnodostępnych. Zachodni historycy zupełnie inaczej postrzegają konflikt na Froncie Wschodnim, Suworow stawia inne tezy znając zdecydowanie lepiej realia kraju, z którego się wywodzi. Z rozważań autora wysuwa się też hipoteza jakoby Hitler miał uratować świat przed Stalinem. Opis potęgi Armii Czerwonej pokazuje, że jeżeli zgodnie z planem ruszyłaby do akcji, to jej natarcie zatrzymałoby się dopiero po drugiej stronie Europy na półwyspie iberyjskim. Ciekawą i dość wiarygodną tezą jest przekonanie autora, że Hitler podjął szaleńczą decyzję atakując ZSRR, ale jak tłumaczy nie miał on innego wyjścia, będąc świadomym nieuchronnego uderzenia sowieckiego. Cieszą też niektóre ciekawostki, które przytoczył autor, np. Sowieci uważali, że Niemcy nie zaatakują bo nie wymienili smarów w pojazdach czy też rola transportu żywności do Niemiec, jako sposobu na zablokowanie szybkiego przemieszczenia się wojsk niemieckich w kierunku Frontu Wschodniego.

„Dzień M” nie ustrzegł się kilku błędów, poczynając od nadinterpretacji faktów dokonanej przez Suworowa. Można zadać pytanie, że skoro ZSRR dysponował tak liczną , świetnie wyposażoną armią to dlaczego w ciągu jednego dnia doznała ona takiej porażki. Przecież istniały odwody, a Niemcy nie byli w stanie zniszczyć całego rosyjskiego sprzętu. Denerwować może też u Suworowa wyolbrzymianie, jakości rosyjskiego sprzętu. Każdy samolot, czołg, artyleria zbudowana w ZSRR, zdaniem autora była najlepsza na świecie. Brakuj również odwołań do wojny zimowej z Finlandią, gdzie Armia Czerwona się skompromitowała. Skoro Stalin chciał podbić świat a nie umiał zdobyć małego skandynawskiego kraju to jakie miał szanse na urzeczywistnienie swoich idei? Na te pytania, oraz wiele innych Suworow niestety nie odpowiada.

Książka została bardzo dobrze przygotowana z technicznego punktu widzenia przez wydawnictwo Rebis, sugestywna twarda okładka, wygody rozmiar książki, dobra jakość papieru sprawia, że pracę czyta się bardzo przyjemnie.

„Dzien M” jest słabszą książką od „Lodołamacza”, nie oznacza to jednak, że nie mamy do czynienia z naprawdę dobrą lekturą. Suworow po raz kolejny w bardzo przystępny sposób przedstawił swoje tezy. Mimo, iż od pierwszego wydania pracy minęło dużo czasu, warto zapoznać się z pozycją, która spowodowała, że odbrązowiono historię wielkiej wojny ojczyźnianej. Obecnie na rynku można znaleźć lepsze i bardziej obiektywne pozycje, niż książka Suworowa, ale i tak warto się z nią zapoznać.