Anita Uchańska: Niemcy - polowanie na terrorystów
Ludzie się boją. Przestali czuć się bezpiecznie. Na ulicach, przystankach autobusowych podejrzliwie rozglądają się wokół siebie w poszukiwaniu podejrzanie wyglądających pozbawionych właściciela pakunków, patrzą spode łba na swoich towarzyszy podróży w pociągach, na czekających z nimi w kolejce do kasy, na nowych sąsiadów... Wszyscy oni mogą okazać się niebezpieczni, terroryści są wszędzie, sprytnie i bezgłośnie rozbudowują swoją sieć, wplątują w nią przypadkowe ofiary, nieustannie knują i opracowują coraz bardziej realne plany zagłady ludzkości... Czy do tego właśnie zmierza świat? Do wiecznego strachu, niepewności, braku zaufania wobec innych? Częściowo już udało się to terrorystom osiągnąć. Naprawdę nie czujemy się już tak bezpiecznie, jak jeszcze kilka lat temu. Przyszedł czas na zdjęcie różowych okularów i przyjrzenie sie rzeczywistości nieco dokładniej. Bo nie jest dobrze – mimo że II wojna światowa skończyła się ponad 60 lat temu, konflikty zbrojne, kryzysy wewnętrzne, wojny domowe, produkcja i używanie coraz to bardziej zaawansowanych rodzajów broni, nieprzestrzeganie praw człowieka są na porządku dziennym. Zawsze znajdzie się taki zakątek na Ziemi, w którym zwykli szarzy ludzie nie mogą spać spokojnie, starają się przeżyć, uciekają przed wrogiem. Konflikty wybuchają zadziwiająco łatwo – niewiele potrzeba, żeby rozpętać prawdziwe piekło. A konsekwencje ponosi przede wszystkim ludność cywilna.
Wojna jest rzeczą straszną, jednak w niczym nie ustępuje jej inne zjawisko – światowy terroryzm. W tym przypadku liczy się działanie z zaskoczfenia – nigdy nie wiadomo, jak i gdzie nastąpi atak, jaki jest cel terrorystów i dlaczego akurat w ten sposób starają sie wyładować swoją frustrację. W każdym przypadku takiego zamachu media zadbają o odpowiednią spektakularną oprawę, sprawa zostanie nagłośniona i poruszy opinią publiczną na dobrych kilka miesięcy. Data na stałe zapisze się w ludzkiej pamięci.
I co dalej? Co prawda w większości przypadku sprawcy ataku ogłaszają jego powód, ale to przecież nie jest żadnym usprawiedliwieniem, Hasło “niech nas usłyszą i zobaczą” w takich przypadkach nie zdaje w ogóle egzaminu. Czy to jest warte życia tak wielu ludzi? Przecież i tak społeczność międzynarodowa nie zacznie nagle robić ustępstw terrorystom, nie daje się zastraszyć.
Jednak z ataku na atak pewność siebie słabnie. Stopniowo każdego rozpatruje się jako potencjalnego zamachowca, każde nietypowe zachowanie czy zdarzenie wywołuje podejrzenia. Paranoja? W pełni uzasadniona, lepiej dmuchać na zimne, bezpieczeństwo i życie są przecież najważniejsze.
Jak ważne, przekonali się w ostatnich tygodniach Niemcy. Na dworcach w Koblencji i Dortmund znaleziono w pociągach ukryte w walizkach bomby. Na szczęście stało się to zanim jeszcze pakunki dotarły do miejsca przeznaczenia – dworca kolejowego w Kolonii, gdzie na jednym peronie w tym samym czasie oba pociągi miały się minąć. Jak podejrzewa policja, wtedy właśnie nastąpić miał wybuch. Z doniesień prasowych natomiast wynika, że bomby prawdopodobnie wcale by nie wybuchły, z uwagi na wadliwą konstrukcję.
Przy jednej z nich znaleziono notatkę napisana po arabsku z numerem telefonu wskazującym na Liban. Ponadto kamery dworcowe zarejestrowały dwóch podróżnych o arabskim wyglądzie z walizkami łudząco przypominającymi te z bombami. Policja rozpoczęła intensywne dochodzenie...
...które zakończyło się słowami pochwały ze strony kanclerz Angeli Merkel. W spektakularnej akcji na dworcu w Kilonii w Szlezwiku-Holsztynie, która obejmowała jego blokadę i intensywna obserwację z udziałem ponad 100 antyterrorystów został ujęty jeden z podejrzanych mężczyzn. Okazało się, że jest nim 21-letni student pochodzenia libańskiego. Policja dotarła do niego na podstawie śladów DNA, odcisków palców oraz nagrań kamer dworcowych. Przypuszczalnie jest on członkiem międzynarodowej muzułmańskiej organizacji terrorystycznej. Drugi sprawca nie został jeszcze odnaleziony.
W Hamburgu także zamknięto dworzec z uwagi na alarm bombowy. Nie jeździły żadne pociągi, ludzie zostali ewakuowani. Policja kontroluje sytuację.
Po tych wypadkach znowu pojawiło się pytanie o bezpieczeństwo, Rozpętały się burzliwe dyskusje na temat możliwości rozbudowania systemu monitorującego w miejscach publicznych, podwojenia ilości kamer, dłuższego przechowywania taśm z nagraniami, utworzenia bazy z ;podstawowymi danymi podejrzanych o członkostwo w sieciach terrorystycznych. Opinie z prawej i lewej strony areny politycznej są podobne – należy cos z tym zrobić, ale już konkretne propozycje padają rzadziej. SPD nie popiera pomysłu CDU, aby wzmocnić monitoring, zwracając uwagę na ochronę prywatności, która w dzisiejszych czasach zaczyna być jedynie zapisem na papierze. Również projekt bazy danych stanął w martwym punkcie, ponieważ brak zgody co do formy prezentowania danych (pełna czy indeksowa).
Czyli na razie będzie po staremu. Aż znowu nie pojawi się potrzeba chwili. Bo przecież terroryści spróbują ponownie, to jedno jest pewne. Nie tu, to gdzie indziej. Należy tylko mieć nadzieje, że znowu zostaną zdemaskowani, jak przed dwoma tygodniami w Wielkiej Brytanii. Może też wreszcie zapadną ostateczne decyzje. Teraz jednak dla Niemców najważniejsze jest schwytanie drugiego podejrzanego i wyjaśnienie całej sprawy. A potem cierpliwe czekanie na następny krok terrorystów...
Na podstawie: Der Spiegel, Die Zeit, Sueddeutsche Zeitung