Liban/ Antyrządowe demonstracje paraliżują stolicę kraju
Antyrządowi demonstranci, którzy w środę (07.05) odpowiedzieli na wezwanie Hezbollahu oraz prosyryjskich zwiazków zawodowych i wyszli na ulice Bejrutu, całkowicie sparaliżowali stolicę Libanu. Stawiane przez demonstrantów protestujących przeciwko polityce rządu Fuada Siniory płonące barykady zablokowały główne drogi dojazdowe do centrum miasta, jak również trasę wiodącą do międzynarodowego lotniska.
Głównym organizatorem środowych demonstracji jest prosyryjska Generalna Federacja Związków Zawodowych, która domaga się podwyższenia minimalnego wynagrodzenia w odpowiedzi na wzrastające ceny żywności, paliwa i innych dóbr. Zaproponowane w czasie wtorkowego (06.05) posiedzenia rządu podniesienie minimalnego wynagrodzenia z 300 tys. lirów libańskich (LL), czyli równowartosci 200 dolarów na 500 tys. LL (333 USD) nie zostało zaakceptowane przez Generalną Federację, żądającą ustalenia minimalnego wynagrodzenia na poziomie 960 LL (640 USD).
Do środowych demonstracji nie przyłączyli się pracownicy zrzeszeni w antysyryjskim Naczelnym Ocaleniu Robotniczym, sprzeciwiający się przywództwu Ghassana Ghosona w Generalnej Federacji.
Poparcie dla strajku wyraziło tymczasem najważniejsze, dysponujące własnymi oddziałami paramilitarnymi, szyickie ugrupowanie w Libanie - Hezbollah, które korzysta z poparcia Syrii i Iranu. W swym wtorkowym (06.05) oświadczeniu Hezbollah nawoływał "wszystkich Libańczyków" do wzięcia udziału w protestach, które powinny być "krzykiem oburzenia przeciwko kryzysowi wywołanemu przez obecny rząd".
Również lider reprezentujacego libańskich chrześcijan Wolnego Ruchu Patriotycznego - Michel Aoun, nawoływał swych zwolenników do uczestnictwa w demonstracjach. Odnosząc się do kwestii wyboru nowej głowy państwa Aoun stwierdził, że przeprowadzenie wyborów prezydenckich bez wcześniejszych zmian w ordynacji wyborczej będzie sprzeczne z interesem zamieszkujących Liban społecznosci chrześcijańskich.
W ostatnich dniach napięcie w relacjach opozycyjnego Hezbollahu z rządem Siniory ponownie wzrosło. Miało to związek z zapowiedziami strony rządowej, dotyczącymi podjęcia kroków prawnych, wymierzonych w funkcjonowanie prywatnej sieci telekomunikacyjnej, ustanowionej przez Hezbollah w trakcie wojny z Izraelem w 2006 roku. Libański minister ds. informacji - Ghazi al-Aridi, określił niezależny system komunikacyjny Hezbollahu jako "zagrożenie dla suwerenności państwa i jego własności publicznej". Kontrowersje wzbudziło także odwołanie ze stanowiska szefa bezpieczeństwa lotniska w Bejrucie, sympatyzujacego z Hezbollahem, Wafika Szkeira. Lider Hezbollahu - Hassan Nasrallah zapowiedział, że stanowisko odnośnie obu powyższych spraw zajmie podczas swojej czwartkowej (07.05) konferencji prasowej.
Opuszczenie rządu, którego skład oparty jest na proporcjonalnym udziale przedstawicieli poszczególnych grup etnicznych i religijnych, przez szyickich ministrów w listopadzie 2006 roku wywołało w Libanie najpoważniejszy kryzys polityczny od czasów wojny domowej z lat 1975 - 1990. Większość libańskich opozycyjnych sił politycznych, z Hezbollahem na czele, uważa gabinet premiera Siniory za sprawujący swoje funkcje nielegalnie.
Na podstawie: reuters.com, dailystar.com.lb, yalibnan.com, aljazeera.net