Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Gospodarka Wielkie cięcie. Czesi będą zaciskać pasa

Wielkie cięcie. Czesi będą zaciskać pasa


31 maj 2023
A A A

Dobrze już było. Centroprawicowy rząd Petra Fiali ogłosił szereg cięć socjalnych, połączonych jednocześnie z podwyżką szeregu podatków. Po kilku latach prosperity Czechów czeka więc dalsze zaciskanie pasa, bo tak naprawdę zaczęło się ono po rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Niektórzy analitycy zarzucają jednak Fiali, że wraz ze swoją partią przyczynił się do kryzysu budżetowego, głosując za pomysłami podatkowymi swojego poprzednika, Andreja Babisza.

Ubiegły rok był wyjątkowo ciężki dla czeskich obywateli. Pierwszy raz od uzyskania w 1993 roku niepodległości przez Republikę Czeską odnotowano spadek płac realnych, który wyniósł 7,5 proc. mimo nominalnego wzrostu wynagrodzeń. Odpowiadała za to przede wszystkim wysoka inflacja oraz wzrost cen energii spowodowany rezygnacją z surowców energetycznych importowanych dotychczas masowo z Rosji. Co prawda w ostatnim czasie za naszą południową granicą inflacja zaczęła wyhamowywać (w szczytowym momencie we wrześniu ubiegłego roku wynosiła 18 proc.), ale według ostatnich danych wynosiła ona w kwietniu 12,7 proc. Nic dziwnego, że Narodowy Bank Czeski studzi optymizm, chociaż jednocześnie prognozuje jej spadek do poziomu 2 proc. już w przyszłym roku.

Zbalansować budżet

Prezes banku centralnego, Aleš Michl, odnosząc się do problemu inflacji pochwalił politykę prowadzoną przez obecny rząd. Szukanie oszczędności przez gabinet Fiali ma bowiem pomóc w jej obniżeniu w dłuższej perspektywie, choć Michl przestrzega przed podwyższaniem podatków bezpośrednich, uznając podobne kroki za czynnik mogący doprowadzić do napędzenia inflacji.

W ten sposób odniósł się do pakietu oszczędnościowego przedstawionego w ubiegłym tygodniu przez koalicyjny rząd centroprawicy. Przewiduje on przede wszystkim poważne cięcia w wydatkach budżetu państwa, bo ich celem jest właśnie jego zbalansowanie. Plan przedstawiony przez ministra finansów Zbyňka Stanjurę z konserwatywnej Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) ogółem w ciągu dwóch najbliższych ma przynieść blisko 147 mld koron oszczędności. Najczęściej rozwiązania zaproponowane przez Stanjurę porównuje się do podobnego pakietu, który w 2009 roku przedstawił jeden z jego poprzedników, Eduard Janota. Oba programy tak naprawdę mocno się jednak różnią, bo Stanjura w porównaniu do Janoty bardziej postawił na podwyższanie podatków niż cięcia wydatków na politykę socjalną i zdrowotną państwa.

Polityka społeczna rządu (przynajmniej na razie) pozostanie niezmieniona, mimo, że za poprzedniej władzy wydatki na cele socjalne w ciągu ostatnich pięciu lat wrosły o połowę, czyli o blisko 50 mld koron. Pakiet konsolidacyjny gabinetu Fiali przewiduje tym samym głównie ograniczenie kosztów administracyjnych i obcięcie dotacji dla przedsiębiorstw. Wydatki na pracowników sektora państwowego mają zostać obcięte o 20 mld koron, z kolei subsydia dla firm o 46 mld koron. Finansowanie biznesu ze środków publicznych najbardziej mają ograniczyć resorty przemysłu i handlu, rolnictwa oraz transportu.

Niezwykle długa jest z kolei lista nowych podatków i podwyżek tych już istniejących. Stanjura zapewnia, że w pierwszej kolejności wzrosną daniny, które jak dotąd były najniższe wśród państw Unii Europejskiej czy OECD. Chodzi tutaj głównie o podatki od nieruchomości oraz podatek dochodowy od osób prawnych, dlatego firmy będą więc płacić 21 proc. zamiast dotychczasowych 19 proc. Ponadto wzrosną między innymi podatek dochodowy od osób fizycznych, od wydobycia kopalin, piwa, wyrobów tytoniowych, gier hazardowych, a ponadto uproszczone zostaną niektóre daniny, zaś podatek VAT będzie miał dwie stawki 21 i 12 proc. Dodatkowo rząd zdecydował się na podwyższenie składki na ubezpieczenie zdrowotne, ograniczenie szeregu ulg podatkowych czy na podwyższenie opłat za korzystanie z autostrad.

Także emerytury

Szeroko pojęte zmiany w finansach państwa nie ograniczają się jedynie do sfery budżetowej. Przy okazji reform przedstawiony został również projekt zmian w czeskim systemie emerytalnym. Minister pracy i spraw społecznych Marian Jurečka z Unii Chrześcijańskich Demokratów – Czechosłowackiej Partii Ludowej (KDU-ČSL) przedstawił trzynaście zmian, które mają dotyczyć przede wszystkim dzisiejszych pięćdziesięciolatków i osób młodszych. Co prawda analitycy spodziewają się pierwszych problemów z finansowaniem emerytur po 2030 roku, ale rządzący zapewniają, że dzięki ich propozycjom uda się zahamować spadek wysokości świadczeń.

Reforma emerytalna zaprezentowana przez władze w Pradze zakłada głównie elastyczne dostosowywanie się systemu do aktualnej rzeczywistości. Chodzi zwłaszcza o automatyczny mechanizm dostosowywania wieku emerytalnego do oczekiwanej długości życia, aby każdy z przynajmniej 15-letnim wyprzedzeniem wiedział, kiedy będzie mógł pozwolić sobie na zakończenie aktywności zawodowej. Podstawową zasadą wszelkich obliczeń ma być zaś przekonanie, że przeciętny Czech spędzi na emeryturze 21,5 roku. Na korzystniejszych warunkach mają z kolei przechodzić na nią osoby, które przepracowały i odprowadzały składki przez co najmniej 45 lat. Podobnie ma być w przypadku określonych zawodów fizycznych, jednak rządzący jeszcze nie przygotowali ich konkretnej listy. Najbardziej kontrowersyjnym elementem reformy wydaje się być natomiast spowolnienie wzrostu wysokości nowych świadczeń o 180 koron rocznie, co dotknie osoby rezygnujące z dalszej pracy po 2026 roku.

Nie jest tajemnicą, że rządzący najchętniej wprowadziliby jeszcze dalej idące zmiany, czyli znacznie podwyższyli wiek emerytalny. Zdaniem ministra finansów tylko w ten sposób można zapewnić przyszłym pokoleniom państwową emeryturę na „godnych warunkach”, dlatego Stanjura popiera wprowadzenie minimalnego wieku emerytalnego na poziomie 67-68 lat. Pojawiał się również pomysł odprowadzania części składki ubezpieczeniowej dzieci na poczet emerytur ich rodziców, ale chadecki minister pracy i polityki społecznej uznał podobny pomysł za mogący doprowadzić do różnego rodzaju nieporozumień w czeskich rodzinach.

Niezadowoleni

Tak daleko idące zmiany w systemie społeczno-ekonomicznym, zaproponowane tylko w ciągu jednego dnia, wywołały oczywiście dużą falę krytyki. Niezadowolenia ze zmian przedstawionych przez gabinet Fiali są nie tylko przedsiębiorcy, pracownicy i emeryci, ale także sami członkowie obecnej koalicji rządowej.

Ogółem negocjacje dotyczące zmian nie były łatwe z powodu samej konstrukcji obecnego rządu. W jego skład wchodzi łącznie pięć ugrupowań, a część z nich różni się znacząco w szeroko pojętych kwestiach ekonomicznych. Konserwatywne ODS i TOP 09 są znane ze swojego liberalnego podejścia do zagadnień gospodarczych, czego natomiast nie można powiedzieć o Piratach i KDU-ČSL. Nie chodzi jednak tylko o różnice ideologiczne. Szefowie niektórych resortów uważają, że nie są w stanie wprowadzić oszczędności na poziomie zakładanym przez Stanjurę. Przykładowo Ministerstwo Przemysłu i Handlu nie ma jak obciąć przyszłorocznych dotacji, bo z jednej strony musi zapłacić koncernom energetycznym, a z drugiej jest zobowiązana do wypłaty środków pozyskanych z UE. Podobnie rzecz ma się z budżetem Ministerstwa Rolnictwa, który także opiera się w zdecydowanej większości o fundusze europejskie.

Z punktu widzenia czeskich pracowników, pakiet konsolidacyjny jest najbardziej krytykowany z powodu podwyżek podatków oraz składki na ubezpieczenie zdrowotne. To właśnie oni najmocniej odczują nowe bądź podwyższone podatki bezpośrednie, zwłaszcza te od dóbr konsumpcyjnych i używek. Ponadto świadczenia medyczne były dotąd opłacane jedynie przez pracodawców, lecz przyjęte zmiany przewidują przerzucenie części kosztów właśnie na zatrudnionych. Ogółem nowe daniny nałożone na pracowników mają przynieść budżetowi dochody w wysokości prawie 12 mld koron.

Czeski biznes również nie jest zachwycony. Co prawda podatek od osób fizycznych wzrośnie jedynie o dwa punkty procentowe i będzie wciąż jednym z najniższych w UE, ale za to firmy nie będą już mogły liczyć na strumień pieniędzy z budżetu państwa. Nie wszyscy uważają jednak, że cięcia w sektorze przedsiębiorstw, stanowiące zresztą lwią część pakietu konsolidacyjnego, mogą zaszkodzić gospodarce naszych południowych sąsiadów. Innowacyjność produktów oferowanych przez firmy korzystające z dotacji publicznych, przekazywanych właśnie na innowacje, od dawna wzbudzała bowiem spore kontrowersje.

W kontekście nowych podatków nie wszyscy są niezadowoleni. Ostatecznie rząd nie zdecydował się na wprowadzenie podatku konsumpcyjnego od wina niemusującego, które wciąż jako jedyny alkohol w Czechach wciąż nie będzie podlegało żadnemu opodatkowaniu. Według doniesień medialnych kwestia ta miała być przedmiotem ostrego sporu w samym rządzie, ale ostatecznie przemysł winiarski na Morawach mógł liczyć na lobbing ze strony KDU- ČSL, czyli partii cieszącej się poparciem głównie w tym regionie. Przeciwnicy podatku mającego przynieść budżetowi wpływy w wysokości 4-5 mld koron rocznie argumentowali, że morawskie wino stałoby się mniej konkurencyjne względem alkoholi z innych części Europy, a wielu rodzinnym winnicom groziłaby likwidacja. Krytycznie do lobbingu branży winiarskiej odnoszą się jednak czeskie browary, które także obawiają się negatywnych skutków podwyżek pozostałych podatków konsumpcyjnych.  Między innymi z tego powodu rządzący zamierzają jeszcze negocjować z przemysłem winiarskim, aby w przyszłości wino niemusujące jednak podlegało opodatkowaniu.

Przy okazji propozycji reform gabinet Fiali pokazał zresztą, że jest w stanie zmieniać swoje wcześniejsze plany. Posłowie opozycji zasiadający w komisji emerytalnej zarzucili bowiem rządowi wycofanie się z wcześniejszych zapewnień, iż nie zostanie podwyższony wiek emerytalny, choć rządzący mieli dotąd dążyć do porozumienia ze swoimi przeciwnikami w tej właśnie kwestii. Sprawa emerytur wzbudza tymczasem spore kontrowersje, bo zdaniem ekspertów kondycja zdrowotna czeskich pracowników nie jest najlepsza, dlatego mało kto będzie mógł pozwolić sobie na dłuższą aktywność zawodową.

Babisz rośnie w siłę

Politolodzy w Czechach nie mają wątpliwości, że poparcie dla rządu centroprawicy w najbliższym czasie mocno ucierpi, nawet jeśli ostatecznie wprowadzone zmiany będą korzystne dla tamtejszej gospodarki. Notowania obecnej władzy pogarszały się jednak już na długo przed ogłoszeniem pakietu konsolidacyjnego i reformy emerytalnej. Rząd Fiali jest najbardziej niepopularnym gabinetem od ponad dekady, a spadło także poparcie dla tworzących go ugrupowań.

Rozczarowani mogą być zwłaszcza wyborcy partii szefa rządu. ODS w czasie negocjacji na temat opisanych wyżej zmian musiał bowiem pójść na szereg daleko posuniętych kompromisów. Konserwatyści złamali z tego powodu szereg swoich głównych obietnic wyborczych, a więc zapowiedzieli podwyższenie podatków i składek na ubezpieczenia zdrowotne, uderzając w ten sposób między innymi w samozatrudnionych. Jeden z liderów ODS-u i wiceprzewodniczący Izby Poselskiej Jan Skopeček mówi z tego powodu o „krwawym kompromisie”, który trudno będzie wytłumaczyć wyborcom. Zwłaszcza, że jeszcze w grudniu ubiegłego roku sam Fiala krytykował pomysły podnoszenia podatków, oceniając je jako rozwiązanie nieprzynoszące oczekiwanych korzyści.

Nie tylko konserwatyści w czasie negocjacji musieli ustąpić. Na przykład szefowa TOP 09 i przewodnicząca Izby Poselskiej Markéta Pekarová Adamová przyznała, że jej partia będzie dążyła do opodatkowania wina niemusującego, bo jej koalicjanci nie chcieli zrealizować jej postulatu dotyczącego zerowej stawki VAT na książki. Ogółem każde z ugrupowań rządzącej koalicji zrzuca odpowiedzialność na swoich partnerów, którzy mieli przeszkadzać w wypracowaniu dużo lepszego programu oszczędnościowego.

Z niepopularnych decyzji rządu cieszy się najbardziej poprzednik Fiali. Notowania kierowanego przez Babisza ruchu ANO jeszcze przed ogłoszeniem zmian były rekordowe – niektóre z sondaży wskazywały, że otrzymałby on ponad 33 proc. głosów przy 27 proc. w ostatnich wyborach parlamentarnych. Jak na razie na nic zdaje się próba przerzucania odpowiedzialności za obecną sytuację budżetową właśnie na rządy poprzedników. Zwłaszcza, że część ekonomistów zarzuca ODS-owi głosowanie razem z ANO w sprawach nieprzemyślanych propozycji obniżenia podatków, które doprowadziły do obecnej złej sytuacji czeskiego budżetu.

Maurycy Mietelski