Relacje Polaków z Bombaju
- FT
Terroryści byli tuż obok
- Mówili nam, że idziemy do najbezpieczniejszego miejsca w hotelu. Po kilku godzinach obok byli już terroryści. Nie weszli do nas, ale do pokoju obok. Któryś z tamtych zakładników chciał wyjść do toalety. Zastrzelili go. Słyszeliśmy przez ścianę głosy zabijanych ludzi. Tego się nie da opisać - powiedział w TVN24 jeden z Polaków, który ukrywał się w hotelu Taj Mahal, gdzie trwały najkrwawsze walki. Strzelali na oślep
Polak widział jednego z terrorystów zanim padły pierwsze strzały. Przyszedł do hotelu z ciężkim plecakiem, przykuwał uwagę. - Prawdopodobnie miał tam granaty. Był młodym Hindusem. Minąłem go, potem usłyszałem strzały. Wydaje mi się, że strzelał na oślep. To wyglądało tragicznie i prozaicznie.
Strzelali z dachów
Antyterroryści uwolnili zakładników o 8 rano i wyprowadzili ich przez hotelową piwnicę do wojskowych autobusów. „Kiedy już w nich byliśmy, terroryści zaczęli strzelać do nas z dachów. To było coś strasznego. Od razu położyliśmy się na podłodze. Mieliśmy niebywałe szczęście, bo nikt nie został ranny” powiedział Polak.
Dzień wcześniej obchodzono rocznice odzyskania niepodległości przez Polskę
- Dzień wcześniej w hotelu tym odbywało się przyjęcie z okazji 75-lecia istnienia konsulatu polskiego w Bombaju połączone z 90 rocznicą odzyskania niepodległości przez Polskę. Mieliśmy tam kilkuset gości. Szczęście, że atak nie nastąpił w tym momencie, że nasi goście są bezpieczni – powiedział dziennikarzom Piotr Opaliński, charge d'affaires w Delhi.
Tak się cieszę, że żyję
- Ja się tak cieszę, że żyję, jakbym się co najmniej drugi raz urodził - powiedział TVN24 Polak uwolniony z hotelu Trident-Oberoi.
- Czuję się dobrze, jednak mam rozwaloną rękę i jestem zaczadzony. Miałem wybór: albo się udusić albo zejść na dół i zostać zastrzelonym. Rozwaliłem okno, rozwaliłem sobie całą rękę. Zobaczyłem, że idę po śladach własnej krwi - opisywał wydarzenia ocalony Polak.
Strzelali, jakby to były jakieś kozły ofiarne
- To było straszne. To jest ogromny hotel, jak studnia. Każdy odgłos, każdy strzał jest zwielokrotniony. Nagle wyskakuje paru facetów i strzela na oślep do ludzi, którzy siedzieli przy stolikach. (…) Strzelali, jakby to były jakieś kozły ofiarne, albo na jakimś stosie ofiarnym tych ludzi składali - mówił.
- Było bardzo trudno. Słyszało się ostrzeliwanych ludzi, albo bomby. Przepędzali ludzi na 18 piętro, a później zaczęli ich rozstrzeliwać, bo coraz bardziej dochodziło do nich to, że będą wystrzelani jak kaczki przez służby specjalne.
Przez szesnaście godzin żyłem w stresie. Kilka razy żegnałem się z żoną – mówił nasz rodak.
- Obserwuję, że tropią tych terrorystów, że oni nie mają szans. Ja modlę się za zamachowców, bo oni też nie mają szans. To są ludzie tak zdesperowani, że powiedzieli sobie: "Mamy 17 zakładników, to za dużo, no to rozstrzelamy dziesięciu. I rozstrzelali. - powiedział mężczyzna.
W Bombaju przebywał również europoseł Jan Tadeusz Masiel, który mieszkał w hotelu Taj Mahal. - Boję się o swoje bezpieczeństwo, na korytarzu widzę dym i słyszę strzały, ja jestem w swoim pokoju, nie wiem co dalej robić - relacjonował na antenie TVN 24. - Udało mi się opuścić hotel - poinformował w kolejnej rozmowie. - Trwa ewakuacja, płomienie są w dwóch częściach hotelu, ale ogień się rozprzestrzenia.
Na podstawie: tvn24.pl, wyborcza.pl, rp.pl