Oriana Fallaci: Wściekłość i duma
Wydawnictwo: Cyklady 2003
Przeciw hipokryzji, konformizmowi i braku odwagi politycznej
Po wydarzeniach, jakie wstrząsnęły śwatem 11 września 2001 roku, włoska dziennikarka i publicystka Oriana Fallacci, znana z krytycznej postawy wobec fundalmentalizmu islamskiego, zdecydowała się przerwać milczenie. Milczenie, w którym pozostawała rezygnując z udziału we włoskiej debacie publicznej, uznając Włochy za kraj, w którym „ideały leżą na śmietniku.” Do chwili zamachów wrześniowych Fallaci, walcząc z rakiem, była biernym, lecz pilnym obserwatorem światowej polityki, gotowym do surowego rozliczenia decydentów tego świata z ich posunięć.
„Wściekłość i duma” – tak nazwała dzieło, które wyrosło na jej nasyconych gniewem i sprzeciwem uczuciach. Dzieło, które jak sama autorka stwierdziła, jest trudne do sklasyfikowania – poproszona przez Uniwersytet Boloński (który kataloguje dzieła Fallacci) o próbę takiego przyporządkowania, powiedziała: „Moja mała książeczka nie jest ani reportażem, anie esejem, ani wspomnieniami i moim zdaniem nie jest nawet pamfletem.” A po dłuższym namyśle oznajmiła: „Sklasyfikujcie ją jako kazanie.”
I rzeczywiście, „Wściekłość i duma” może być dla współczesnych czytelników swoistym memento. Fallacci oskarża. Oskarża swój kraj, z którego wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych. Oskarża Europę polityków rządzących państwami, które powinny pielęgnować spuściznę kultury Zachodu. A zarzuty, jakie stawia, dotyczą przyzwolenia na stopniowe inflitrowanie, negowanie i w reszcie unicestwianie dziedzictwa Zachodu przez Islam. Oskarża też Kościół katolicki, zarzucając duchownym nieracjonalny, błędnie pojmowany ekumenizm i brak jasnego stanowiska w sprawach relacji między religiami w czasach, kiedy jest ono wyjątkowo potrzebne.
Zdaniem Fallacci fundamentalizm islamski niesie ze sobą zagrożenie dużo poważniejsze niż faszyzm czy komunizm. Zagrożenie obce, które niosą muzułmanie ślepo przekonani o wyższości swojej religii, swojego ładu świata, swojej kultury. A ład ten, kultura i religia to zdaniem Fallacci doktryny zacofane, blokujące szanse na rozwój krajów muzułmańskich.
Dostajemy do rąk płomienny manifest, w którym autorka bezkompromisowo rozlicza niebezpieczeństwa politycznej poprawności i tolerancji, które błędnie rozumiane mogą przynieść Zachodowi upadek.
Czytając Fallacci mamy wrażenie, jak gdybyśmy czytali książkę autobiograficzną, kryminał i tekst przemówienia zarazem. Autorka przedstawia wiele osobistych przeżyć, nawiązuje do historii swojej rodziny, stosuje rozmaite figury retoryczne. Tekst jest pełen bezpośrednich zwrotów, również do czytelnika. Nie można odmówić Fallacci erudycji – czyni ona wiele dygresji historycznych, odwołuje do dzieł kultury i sztuki. A jej krytyka Islamu jest bez wątpienia w tak wysokim stopniu merytoryczna, jak zacięta.
Pierwsza część trylogii – dzieła, które już w momencie powstania stały się dokumentami kultury przełomu wieków. Chcąc dyskutować o problemach relacji Europy z Bliskim Wschodem i Światem Islamu, nie sposób nie znać postulatów Oriany Fallaci.