Chiny-Indie: Pojedynek gigantów?
- Maciej Nawrot
Czy w odniesieniu do relacji wzajemnych tych dwóch kolosów uprawnione będzie nazwanie ich „zderzeniem cywilizacji”, które według Samuela Huntingtona jest jedną z głównych sił sprawczych w stosunkach międzynarodowych? Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa i z pewnością nie będzie także jednoznaczna.
Chiny i Indie to państwa odgrywające niezwykle ważną rolę na arenie międzynarodowej. Są to jedne z największych krajów na świecie pod względem obszaru, a już z całą pewnością nie mają sobie równych pod względem ludności. Oba giganty przekroczyły już magiczną granicę jednego miliarda i wartość ta wciąż rośnie, przy czym Chiny prowadzą z ponad 1,3 miliarda głów. Zarówno Chiny, jak i w trochę mniejszym stopniu Indie przechodzą okres gwałtownego rozwoju gospodarczego, co w powiązaniu z ich wielkością w naturalny sposób zasila ich dążenia do odgrywania znacznie większej roli w stosunkach międzynarodowych niż obecnie. Trzeba przy tym pamiętać, że obydwa kraje dysponują potencjałem jądrowym i środkami jego przenoszenia, choć i w tej dziedzinie dosyć wyraźną przewagę mają Chiny.
Czy w odniesieniu do relacji wzajemnych tych dwóch kolosów uprawnione będzie nazwanie ich „zderzeniem cywilizacji”, które według Samuela Huntingtona jest jedną z głównych sił sprawczych w stosunkach międzynarodowych? Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa i z pewnością nie będzie także jednoznaczna.
Oba kraje (czy raczej: obie cywilizacje) utrzymywały dość intensywne kontakty kulturalne już od około pierwszego wieku naszej ery. Wiązało się to m.in. z ekspansją buddyzmu z Indii do Chin(1). Przy tym polityczne kontakty były bardzo słabo rozwinięte. Przyczyniło się do tego w dużej mierze fizyczno-geograficzne ukształtowanie terenu: oba kraje skutecznie rozdziela pasmo Himalajów. Przez długi czas nie istniała więc wspólna granica, a jedynie pas ziemi niczyjej.
Kwestia granicy indyjsko-chińskiej narodziła się w XIX wieku i do dziś odgrywa pewną rolę. Pierwotnie (to jest w czasach kolonialnych) kwestia rozgraniczenia cywilizacji Indii i Chin związana była częściowo z prozaicznymi dążeniami Brytyjczyków zmierzającymi do odgrodzenia się od nadchodzących z północy Rosjan. Do zrealizowania tego celu konieczne stało się uregulowanie granicy pomiędzy Indiami, Chinami i Afganistanem. Rozliczne ekspedycje w niedostępne obszary Himalajów oraz zabiegi dyplomatyczne nie przyniosły jednak spodziewanych efektów. Chiny nie były bowiem specjalnie zainteresowane delimitacją granicy.
Ważnym momentem w stosunkach chińsko-indyjskich był rok 1947, w którym Indie uzyskały niepodległość. Do tej pory granice stanowiły problem Brytyjczyków, teraz odpowiedzialność za nie przejął indyjski rząd. Wraz ze zmianą władzy zmieniło się również nastawienie do granic kraju. Dotąd były one przedmiotem imperialnych rozgrywek Wielkiej Brytanii, natomiast odzyskanie niepodległości oznaczało, że granice wyznaczają teraz obszar ojczyzny. Całkowita zmiana postrzegania granic miała mieć poważne następstwa w przyszłości.
Na stosunki chińsko-indyjskie cieniem rzucała się zwłaszcza sprawa Tybetu. W 1911 roku zdołał on zrzucić jarzmo Chin i stał się w znacznym stopniu niezależny. Chiny nie pogodziły się z utratą kontroli nad tym terytorium i dążyły do ponownego podporządkowania sobie tej prowincji. Pomocy Tybetowi udzielały zaś Indie, co było powodem napięć w dwustronnych relacjach. Uległy one zaostrzeniu 1950 roku, kiedy wojska chińskie ponownie weszły do Tybetu i przejęły nad nim kontrolę.
Pomimo istnienia spornej kwestii tybetańskiej stosunki pomiędzy obydwoma państwami rozwijały się dosyć poprawnie. Dla premiera Indii, Jawaharlala Nehru, przyjaźń z Państwem Środka była wręcz rdzeniem polityki zagranicznej. Bez niej jakiekolwiek marzenia Indii o pełnej niezależności w polityce zagranicznej i przywództwie w ruchu państw niezaangażowanych były nie do spełnienia. Od przyjaźni z Chinami i bezpiecznej granicy północnej zależała również częściowo pozycja samego Nehru. Przejawem takiego nastawienia była choćby odmowa w 1950 roku poparcia dla sprawy Tybetu, który skarżył w ONZ działania Chin, i to pomimo wcześniejszego wieloletniego wspierania tego regionu. Kropkę nad „i” postawiono dwa lata później, degradując indyjską placówkę dyplomatyczną w Tybecie do poziomu konsulatu generalnego. Umożliwiło to
zbliżenie stanowisk obu azjatyckich mocarstw i podpisanie 29 kwietnia 1954 roku w Pekinie porozumienia pomiędzy Chinami i Indiami w sprawie handlu i wzajemnych stosunków pomiędzy rządem w Delhi a Tybetem. W dokumencie tym został on określony jako Chiński Region Tybetu, co oznaczało, że Indie godzą się z jego pełnym podporządkowaniem rządowi w Pekinie.
Poprawnym relacjom sprzyjała również polityka zagraniczna Chin, która w latach pięćdziesiątych była w dużym stopniu spójna z polityką ZSRR. Chiny opowiadały się wówczas za pokojem, odprężeniem i rozbrojeniem. Nawoływały do współpracy państw o różnych systemach polityczno-społecznych. Jeśli chodzi o charakter, dosyć defensywna polityka Chin dążyła wówczas do zapewnienia krajowi szerokiego uznania dyplomatycznego, a jednocześnie miała zabezpieczać Chiny przed agresywną polityką USA i ich sojuszników. Rozwijanie stosunków z sąsiadami, w tym z Indiami, doskonale się w nią wpisywało.
Lata sześćdziesiąte XX stulecia przyniosły znaczące przewartościowanie w tym obszarze. Władze w Pekinie uznały, że istniejący układ sił na arenie międzynarodowej nie sprzyja realizacji aspiracji Chin, które zmuszone są stać w cieniu ZSRR. Układ ten należało zburzyć poprzez zdecydowane i często agresywne działania, jak rewindykacje terytorialne, ingerencje w sprawy wewnętrzne, czy popieranie sił antyrządowych(2). Konsekwencją tej polityki było pogorszenie stosunków ze wszystkimi sąsiadami, w tym z Indiami.
Rezultatem tego były wydarzenia z 1962 roku. Pozornie błahy spór graniczny o w większości jałowe i niezamieszkałe tereny na pograniczu indyjsko-chińskim (Aksai Chin w Kaszmirze oraz Arunachal Pradesh na północnym wschodzie Indii) przekształcił się w regularną wojnę, w którą obie strony zaangażowały tysiące żołnierzy. Wojska indyjskie okazały się kompletnie nieprzygotowane do prowadzenia działań i Indie poniosły w tym konflikcie upokarzającą klęskę, straciły Aksai Chin i 30 proc. regionu Arunachal Pradesh(3). Jednak najbardziej dotkliwa była utrata prestiżu. Klęska z 1962 roku położyła się więc cieniem na wzajemnych relacjach przez kolejne dziesięciolecia.
{mospagebreak}
Stosunki uległy dalszemu pogorszeniu, gdy Chiny wsparły w 1965 roku Pakistan, który toczył z Indiami wojnę o kontrolę nad spornym obszarem Kaszmiru. Napięcie potęgowała ciągle żywa kwestia Tybetu. Indie udzieliły schronienia tybetańskiemu przywódcy, Dalajlamie, który symbolizował dążenia niepodległościowe tego regionu. Chiny, które uważają Tybet za integralną część swojego terytorium stanowczo domagały się jego wydalenia. Do dzisiaj problem Dalajlamy jest niezwykle drażliwy w dwustronnych relacjach.
Dość napięte w okresie zimnej wojny stosunki zaczęły się powoli ocieplać po jej zakończeniu. Nowy układ sił w stosunkach międzynarodowych zdecydowanie temu sprzyjał. Lata dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku przyniosły w obu krajach olbrzymi wzrost gospodarczy. Wpłynęło to na zwiększenie wymiany handlowej pomiędzy obydwoma regionalnymi mocarstwami, której wartość systematycznie rosła. W ciągu dekady wzajemne obroty wzrosły dziesięciokrotnie i w 2005 roku sięgnęły pułapu 15 miliardów dolarów(4). Nie jest to kwota porównywalna z wymianą handlową Chin z USA, ale świadczy już o dość znaczącej współpracy gospodarczej pomiędzy krajami. Obydwa państwa mogą się wzajemnie uzupełniać. Chiny inwestują pieniądze m.in. w indyjską infrastrukturę, a indyjskie przedsiębiorstwa zajmujące się oprogramowaniem informatycznym otwierają swoje filie w korytarzu Jangcy, biegnącym od Szanghaju w głąb Chin.
Obydwa kraje współpracują również w sferze militarnej. W marcu 2004 roku miały miejsce pierwsze wspólne manewry, a kilka miesięcy później indyjski dowódca wojsk lądowych odwiedził Chiny. Potencjalnym przedmiotem współpracy mogą być sprawy związane ze sprzętem wojskowym, który zarówno w przypadku Indii, jak i Chin pochodzi w większości z Federacji Rosyjskiej.
Pomimo nierozwiązanych wciąż do końca sporów granicznych i drażliwej kwestii Tybetu faktem jest chęć politycznego zbliżenia obydwu krajów, której przejawem było m.in. uznanie w czasie wizyty premiera Indii Atala Bihari Vajpayee w Państwie Środka w czerwcu 2003 roku Tybetańskiego Regionu Autonomicznego za część terytorium Chin(5). W kwietniu 2005 roku w czasie spotkania premiera Chin z jego indyjskim odpowiednikiem mówiono już o „przyjaznych i korzystnych dla obu stron” wspólnych przedsięwzięciach. Przedstawiono wówczas koncepcję „Indyjsko-Chińskiego Strategicznego i Kooperatywnego Partnerstwa dla Pokoju i Dobrobytu”. Zrobiono również krok w kierunku zakończenia sporu granicznego. Niektórzy mówią nawet o rodzącej się strategicznej współpracy obu krajów, choć droga do jej pełnego osiągnięcia będzie z pewnością długa i wyboista.
Mówiąc o „zderzeniu cywilizacji” warto wspomnieć o tym, jak obie strony postrzegają siebie nawzajem. Większość mieszkańców Indii uważa, że w najbliższej przyszłości Chiny nie będą stanowiły zagrożenia militarnego, wskazując na stopniową poprawę stosunków od końca lat osiemdziesiątych, związaną m.in. z wizytami przywódców oraz dużą liczbą umów mniejszej wagi. Udało się też w znacznym stopniu zmarginalizować wpływ wojny z 1962 roku na wzajemne relacje. Sytuacja ta może ulec zmianie w momencie, gdy Chiny umocnią swoją pozycję gospodarczą. Wówczas, Chiny mogą zechcieć zdecydowanie zaakcentować swoją obecność militarną. Naturalnie są również bardziej skrajne opinie, według których Chiny stanowią już obecnie realne zagrożenie, tym niemniej są one raczej w mniejszości.
W Chinach natomiast nie postrzega się Indii jako poważnego rywala. Patrzy się na nie raczej „z góry”, krytykując demokratyczne reformy, które nie przyniosły podobnych efektów gospodarczych jak reformy ekonomiczne w Chinach. Ostry ton wypowiedzi częściej można zresztą zaobserwować w stosunku do Japonii niż Indii.
Czy relacje między Chinami a Indiami można nazwać „zderzeniem cywilizacji”? Obydwa kraje z pewnością prezentują odrębne kultury, odmienne modele państwa. Toczyły także między sobą wojnę. Z drugiej strony, pomimo trudnej historii potrafią jednak odsunąć na bok dawne urazy i porozumieć się ze sobą. Pomimo, że oba państwa posiadają atomowe arsenały, ani w Indiach, ani w Chinach ludzie nie obawiają się nuklearnej zagłady. To chyba najlepszy dowód na to, że „zderzenie” w tym przypadku jest terminem nieco przesadzonym.
1 Legendarny mnich Bodhidharma, twórca shaolińskiego kung-fu, pochodził właśnie z Indii.
2 J. Rowiński, Z zagadnień polityki zagranicznej Chin. Cz. 1, Chińska percepcja bezpieczeństwa narodowego w latach
osiemdziesiątych, Warszawa 1989.
3 http://www.globalsecurity.org/military/library/report/1984/CJB.htm .
4 A. Leszczyński, Chindie. Przyjaźń ponad Himalajami, „Polityka” 11/2005.
5 http://www.tribuneindia.com/2003/20030625/main1.htm .
Źródła: 1. A. Leszczyński, Chindie. Przyjaźń ponad Himalajami, „Polityka” 11/2005; 2. India-China Relationship. What the United States
needs to know, raport z konferencji, Woodrow Wilson Internation Center For Scholars, 2001; 3. M. Neville, India's China war,
Londyn 1970.