Korea Południowa - pamięć o generale Parku
Problem broni nuklearnej w regionie Azji Północno-Wschodniej jest nieodłącznie związany z ambicjami nuklearnymi Korei Północnej. Tymczasem również Republika Korei ma ciekawe doświadczenia z programem budowy broni nuklearnej. Warto jednak zaznaczyć, że problem ten w Korei Południowej nie jest wyłącznie sprawą historyczną, ale również przedmiotem bieżącej debaty politycznej.
Nuklearna przygoda gen. Parka
Pierwsze oznaki zainteresowania technologią jądrową Korea Południowa zaczęła przejawiać już w latach 50., co było związane z chęcią rozwoju energetyki jądrowej. Gwarancje bezpieczeństwa, zapewniane dzięki sojuszowi z USA sprawiały, że władze w Seulu nie widziały wtedy konieczności wykorzystania technologii jądrowej do celów militarnych. Jednak sytuacja zaczęła się zmieniać pod koniec lat 60. Na fali odprężenia w stosunkach z ZSRR, władze w Waszyngtonie coraz głośniej wskazywały na konieczność zmian charakteru relacji ze swoimi sojusznikami. Ogłoszenie w 1969 r. tzw. doktryny Guam zostało odebrane przez Koreę Południową jako oznaka osłabienia amerykańskich gwarancji militarnych. Południowokoreańskie obawy wzrosły jeszcze bardziej po tym, jak w 1971 r. Amerykanie wycofali z Korei Południowej 7. Dywizję Piechoty. Ponadto, w tym czasie USA nie raczyły poinformować sojuszników o zbliżeniu z ChRL co negatywnie odbiło się na zaufaniu Seulu do Waszyngtonu.
W tym samym czasie na Półwyspie doszło do wydarzeń, które, zdaniem władz w Seulu, jednoznacznie wskazywały na ciągłe zagrożenia ze strony Korei Północnej. W 1974 r. południowokoreańskie służby odkryły system podziemnych tuneli, zbudowany przez Koreańczyków z Północy pod strefą zdemilitaryzowaną. W tym samym roku północnokoreański szpieg przeprowadził skuteczny zamach na żonę gen. Parka. Nałożenie się tych wydarzeń na słabnące więzi sojusznicze z USA umocniło przekonanie południowokoreańskiego przywódcy o konieczności stworzenia autonomicznych zdolności obronnych, w tym rozpoczęciu badań nad bronią nuklearną.
W osobistej instrukcji z 14 maja 1974 r. gen. Park zaaprobował rozpoczęcie prac nad programem budowy pocisków rakietowych. W ramach którego wyodrębniony został Projekt 890, mający na celu budowę broni nuklearnej. Jednocześnie Korea Południowa zintensyfikowała badania nad rozwojem programu energetyki jądrowej. Prace były ukierunkowane na stworzenie zaawansowanych metod produkcji i przetwarzania paliwa nuklearnego, co miało pozwolić na uzyskania plutonu, niezbędnego do budowy bomby atomowej. Jednak prowadzone przez Koreę Południową próby pozyskania niezbędnej technologii (z Belgii, Kanady i Francji) spotkały się z gwałtownym sprzeciwem Amerykanów. W odpowiedzi na nuklearne ambicje Seulu USA zagroziły zerwaniem sojuszu. Południowokoreańskie władze były zmuszone ulec presji - w 1975 r. Korea Południowa ratyfikowała NPT, a w 1976 r. administracja gen. Parka poinformowała o ostatecznej rezygnacji z dążeń do uzyskania broni nuklearnej. Jednak dopiero dzięki odtajnionym w 2011 r. roku archiwom CIA wiemy, że w 1976 r. południowokoreańskie władze nie zrezygnowały z programu budowy broni, lecz zawiesiły go, aby wznowić w następnym roku.
Powodem, dla którego gen. Park postanowił kontynuować badania nad bronią nuklearną, było dalsze osłabienie amerykańskiej obecności militarnej na Półwyspie. We wrześniu 1977 r. decyzją prezydent Jimmy Carter wycofał 2. Dywizję Piechoty z Korei Południowej, a ponadto nakazał opracować planu stopniowego usuwania amerykańskiej broni jądrowej z Korei Południowej. W odpowiedzi gen. Park nakazał wznowić badania, które był prowadzone ostatecznie aż do 1979 r. O tym, że Korea Południowa zrezygnowała wtedy z prac nad tajnym programem nuklearnym, zadecydowały dwa czynniki.
Bezpośrednią przyczyną była śmierć gen. Parka, głównego zwolennika budowy broni nuklearnej. Naiwnością byłoby jednak przypisywanie południowokoreańskiemu przywódcy wyłącznej odpowiedzialności za rozwój badań nad bronią nuklearną. Faktycznych przyczyn rezygnacji z ambicji nuklearnych Seulu należy szukać w zmianie postawy Waszyngtonu. Głównym motywem działań Korei Południowej było stworzenie autonomicznych zdolności obronnych w odpowiedzi na nawarstwiające się oznaki erozji lub co najmniej osłabienia sojuszu amerykańsko-południowokoreańskiego. Gdy w 1979 r. administracja Cartera zrezygnowała z wcześniejszych pomysłów wycofania taktycznej broni nuklearnej z Półwyspu, a także zaczęła podejmować działania na rzecz wzmocnienia więzi sojuszniczych, władze w Seulu zrozumiały, że dalsze kroki w kierunku stworzenia broni nuklearnej nie mają sensu.
Chociaż program budowy broni nuklearnej został ostatecznie rozwiązany w 1979 r., to w późniejszych latach w Korei Południowej prowadzono eksperymenty w dziedzinie technologii jądrowej, o czym świat dowiedział się dopiero w 2004 r. Na mocy podpisanego wówczas protokołu dodatkowego do umowy z MAEA Korea Południowa poinformowała o prowadzeniu w latach 80. badań dot. produkcji plutonu i wzbogacania uranu. Z uwagi na bardzo ograniczoną skalę przedsięwzięć (uzyskano zaledwie 0,3 grama plutonu i 0,2 grama wysoko wzbogaconego uranu) południowokoreańskie władze tłumaczyły, że eksperymenty były wyłącznie efektem prac grupy naukowców, niezależnych od intencji władz. Początkowo MAEA miała poważne zastrzeżenia do zachowań Korei Południowej. Jednak ostatecznie w 2008 r. Rada Gubernatorów MAEA uznała, że nie ma podstaw, aby sądzić, że Korea Południowa pracowała w latach 80. nad technologią na użytek armii.
Postzimnowojenne problemy
Pomimo ogromu zmian, związanych z zakończeniem zimnej wojny, problem bezpieczeństwa w Azji Wschodniej nadal budził wiele kontrowersji. Wynikało to z niejasnej wizji amerykańskiego zaangażowania w tym regionie. W 1991 r. Amerykanie ostatecznie usunęli taktyczną broń nuklearną z Korei Południowej, co zostało odczytane przez część środowisk południowokoreańskich jako element szerzej zakrojonej strategii amerykańskiego wycofania militarnego z Azji i Pacyfiku. Przekonanie to umocniły decyzje Waszyngtonu o relokacji i ograniczeniu sił stacjonujących w Korei Południowej. Niezależnie od tego Amerykanie zapewniali władze w Seulu o wiarygodności zobowiązań sojuszniczych, z parasolem nuklearnym włącznie. Nie uspokoiło to jednak Koreańczyków, a krytyczne głosy zaczęły narastać wraz z rozpoczęciem negocjacji USA z KRLD w połowie lat 90. – władze w Seulu obawiały się, że rozmowy prowadzone za ich plecami mogą nie uwzględniać interesów bezpieczeństwa Korei Południowej.
Na wątpliwości, co do gwarancji amerykańskich nałożyła się wkrótce prowokacyjna postawa reżimu w Pjongjangu. Zanim jednak do tego doszło przedstawiciele obu Korei w 1992 r. podpisali deklarację o denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego, w której oświadczyli, że nie będą prowadzić badań, produkować, wytwarzać, otrzymywać, posiadać, przechowywać i wdrażać w życie działań na rzecz uzyskania broni nuklearnej. Wkrótce okazało się, że Korea Północna nie zamierza przestrzegać zasad porozumienia. Pomimo tego Korea Południowa oficjalnie nie porzuciła wspólnej deklaracji, chociaż w kręgach władzy w Seulu zaczęło się pojawiać coraz więcej wątpliwości co do sensowności przestrzegania umowy.
Zdaniem Koreańczyków z Południa prowokacyjna polityka Pjongjangu uwidoczniła ograniczoność amerykańskich gwarancji bezpieczeństwa. Po pierwsze, amerykańskie zaangażowanie militarne nie potrafiło zapobiec proliferacji BMR przez Pjongjang (do Iranu, Syrii czy Birmy). Po drugie, sojusznicze zobowiązania USA okazały się wielokrotnie nieskuteczne wobec prowokacji militarnych Pjongjangu, co Korea Południowa szczególnie boleśnie odczuła w 2010 r. Bezradność wobec zatopienia korwety Cheonan i ostrzelania wyspy Yeongpyeong sprawiła, że w Korei Południowej na nowo rozgorzała dyskusja nad przydatnością lub wręcz koniecznością istnienia broni nuklearnej na terytorium Korei Południowej.
Czy Korea Południowa powinna być mocarstwem nuklearnym?
Z jednej strony wskazuje się na możliwość powrotu amerykańskiej broni taktycznej na Półwysep - wydaje się jednak, że opcja ta nie wchodzi w grę z uwagi na jednoznaczne deklaracje amerykańskich przedstawicieli, m.in. gen. Waltera Sharpa, dowódcy Połączonego Dowództwa Wojsk ROK-USA, który stwierdził, że nie dostrzega potrzeby powrotu taktycznej broni nuklearnej na Półwysep. Z drugiej strony, coraz częściej rozważa się stworzenie przez Koreę Południową własnego potencjału nuklearnego.
Zdaniem środowisk opowiadających się za rozwojem technologii nuklearnej na potrzeby militarne, taka broń stanowiłaby rozsądną i co najważniejsze skuteczną odpowiedź na prowokacje reżimu w Pjongjangu. W oczach zwolenników gwarantowałaby ona skuteczne odstraszanie nuklearne, w dodatku nieuzależnione od decyzji innego państwa. Wskazuje się również, że południowokoreańska broń nuklearna umocniłaby pozycję negocjacyjną Korei Południowej, nadając relacjom międzykoreańskim bardziej zrównoważony charakter.
Doświadczenie Korei Północnej z bronią nuklearną nauczyło władze w Seulu, że jej posiadanie w realiach dominacji klubu atomowego i promocji nieproliferacji wiąże się z niemal pewną krytyką ze strony światowej opinii publicznej, a zwłaszcza mocarstw. Zwolennicy posiadania broni nuklearnej podkreślają jednak, że korzyści z uzyskania potencjału nuklearnego przewyższają początkowe koszty. Powołują się przy tym na kazus Indii, które po latach fali krytyki ostatecznie zostały uznane za mocarstwo nuklearne.
Jeśli przyjmie się powyższe założenie, to zasadne staje się pytanie, czy Korea Południowa w rzeczywistości jest zainteresowana denuklearyzacją Półwyspu Koreańskiego? Przecząca odpowiedź na to pytanie nie musi jednak oznaczać rozpoczęcia przez Koreę Południową programu budowy broni nuklearnej. W perspektywie długoterminowej istnieje bowiem teoretyczna możliwość, że w związku z perspektywą zjednoczenia Korei władze w Seulu mogą zainteresować się przechwyceniem potencjału nuklearnego Północy.
Niepożądane konsekwencje południowokoreańskiej broni nuklearnej
Powyższe argumenty nie wydają się jednak na tyle przekonujące, żeby w obecnych realiach Republika Korei jednoznacznie opowiedziała się za obecnością na swoim terytorium broni nuklearnej. W kwestii rozwoju własnych sił nuklearnych trudno oczekiwać, aby Korea Południowa uzyskała wsparcie USA. Jest niemal pewne, że obecnie USA są tak samo przeciwne pełnemu usamodzielnieniu się Korei Południowej w dziedzinie bezpieczeństwa, jak za czasów gen. Parka. Ponadto, ewentualne dążenia nuklearne Seulu stałyby w sprzeczności z promowaną przez administrację Obamy polityką nieproliferacji i ograniczania zbrojeń strategicznych. Dlatego też można ocenić, że decyzja o budowie własnego potencjału nuklearnego przyniosłaby wiele problemów w relacjach z USA.
Dyskusja na temat broni nuklearnej na Półwyspie stanowi także poważne wyzwanie dla uważanego za jednego z najbardziej niebezpiecznych i niestabilnych regionów, jakim jest Azja Północno-Wschodnia. Nie ulega wątpliwości, że zarówno powrót taktycznej broni USA, jak i stworzenie własnego potencjału z pewnością zostałoby bardzo negatywnie odebrane zwłaszcza przez Koreę Północną, ale również Chiny i Japonię. Dostrzegając głęboką nieufność między państwami regionu należy się liczyć z tym, że budowa potencjału nuklearnego przez Koreę Południową wywołałaby efekt nuklearnego domina w regionie.
Trudno również zgodzić się z poglądem zwolenników opcji nuklearnej, że broń nuklearna Południa miałaby skłonić reżim w Pjongjangu do bardziej ugodowej postawy. Wręcz przeciwnie, z równie dużym prawdopodobieństwem można założyć, że posiadanie arsenału nuklearnego przez obie Koree przyczyniłoby się do wzrostu niepokoju i głębokiej nieufności.
Niezależnie od argumentów za i przeciw w dyskusji nad bronią nuklearną nie ulega wątpliwości, że temat ten wywołuje stosunkowo duże poruszenie w Korei Południowej m.in. z uwagi na zbliżające się wybory prezydenckie, zaplanowane na koniec przyszłego roku. Zastrzeżenia co do skuteczności amerykańskiego wsparcia militarnego, a także rosnące niepokoje w związku z prowokacjami Pjongjangu sprawiły, że problem odstraszania nuklearnego i bezpieczeństwa na Półwyspie stał się jednym z kluczowych kwestii, do których będą musieli się odnosić kandydaci na stanowisko prezydenta.
Kierunek nieproliferacja
Mając na uwadze zachowanie południowokoreańskiej dyplomacji w ostatnich latach, z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że w najbliższym czasie Korea Południowa będzie podejmować działania na rzecz promocji nieproliferacji broni masowego rażenia. Doskonałą okazją do zaprezentowania swojego zaangażowania będzie organizacja szczyt nuklearny w 2012 r. Bez wątpienia jednym z głównych tematów szczytu będzie program nuklearny Korei Północnej, lecz władze w Seulu zapewne nie ograniczą się do tej kwestii. Równie istotnym celem dyplomacji południowokoreańskiej powinna być promocja własnego kraju jako przykładu cywilnego wykorzystanie technologii nuklearnej. Tak obrana droga z pewnością posłuży poprawie prestiżu międzynarodowego Korei Południowej.
W obecnej sytuacji jednoznaczne opowiedzenie się władz w Seulu za bronią jądrową poważnie uszkodziłoby wizerunek Korei Południowej jako państwa popierającego denuklearyzację i nieproliferację. Nie można jednak w pełni wykluczyć, że w obliczu skrajnie trudnej sytuacji w sferze bezpieczeństwa Koreańczycy z Południa nie powtórzą scenariusza, który realizował swego czasu gen. Park.