Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Strefa wiedzy Polityka Paulina Sałek: Trzecia Republika? Włochy po wyborach parlamentarnych

Paulina Sałek: Trzecia Republika? Włochy po wyborach parlamentarnych


13 maj 2008
A A A

W dniach 13 i 14 kwietnia br. odbyły się we Włoszech przedterminowe wybory parlamentarne. Ich wyniki okazały się dość zaskakujące i przyczyniły się do znaczącej zmiany na scenie politycznej.

Spróbujmy więc przyjrzeć się dokładniej nowej sytuacji i wyciągnąć wnioski.

Przede wszystkim warto podkreślić, że Silvio Berlusconi zapewni Włochom względną stabilność polityczną, najprawdopodobniej na najbliższe pięć lat. Włoskie media i obserwatorzy zgodnie podkreślają, iż jest to wielka szansa dla zmęczonego narodu, a także dla samych polityków, żeby przeprowadzić modernizację i niezbędne reformy. Niektórzy politolodzy obwieścili radośnie koniec Drugiej Republiki zwiastując nadejście Trzeciej, a to za sprawą oczyszczenia sceny politycznej i zredukowania liczby partii obecnych w obu Izbach. Należy także zwrócić uwagę na fakt, że Silvio Berlusconi został wybrany po raz trzeci.

Kampania na rzecz „użytecznego głosu” prowadzona przez dwa najważniejsze bloki,  prawicowy Lud Wolności i lewicową Partię Demokratyczną, przyniosła efekty, głównie dzięki systemowi wyborczemu, który właściwie zakłada oddzielne systemy dla Parlamentu i dla Senatu. Dla porządku wyjaśnijmy kilka głównych kwestii:

a) Parlament (Camera dei Deputati) składa się z 630 deputowanych:
· istnieje tzw. premio di maggioranza w liczbie 50 mandatów dla ugrupowania lub koalicji, która zdobędzie większą liczbę głosów (nawet o 1),
· premia nie należy się partiom, które otrzymają zdecydowaną większość tj. 54 proc. głosów, które pozwoliłoby na zdobycie 340 mandatów
· próg wyborczy dla pojedynczych list i partii – 4 proc., dla koalicji - 10 proc.;
· Lud Wolności - 276 mandatów, Ruch dla Autonomii - 8 mandatów, Liga Północna - 60 mandatów;
· Partia Demokratyczna - 217 mandatów, Włochy Wartości- 29 mandatów;
· inne partie: partie mniejszości narodowych - 4 mandaty, Unia Chrześcijańskich Demokratów i Demokratów Centrum - 36 mandatów.
· 
b) Senat (Senato) składa się z 315 senatorów:
· próg wyborczy-20 proc. dla koalicji, 8 proc. dla pojedynczych partii, ale w skali regionalnej a nie ogólnokrajowej (nawet jeśli partia zdobędzie w perspektywie ogólnokrajowej mniej niż 8 proc., jak UDC, ma więc szansę na własnych reprezentantów w Senacie);
· Lud Wolności - 146 mandatów, Ruch dla Autonomii - 2 mandaty, Liga Północna - 26 mandatów;
· Partia Demokratyczna - 118 mandatów, Włochy Wartości - 14 mandatów;
· inne partie: partie mniejszości narodowych - 6 mandatów, Unia Chrześcijańskich Demokratów i Demokratów Centrum - 3 mandaty.

Biorąc pod uwagę system wyborczy wielu z tych, którzy chcieli głosować na prawicę zdecydowało się oddać głos na Lud Wolności, aby zapobiec wygraniu i zdobyciu przez Partię Demokratyczną premio di maggioranza w Parlamencie i w Senacie.  M.in. w takim stanie rzeczy należy upatrywać słabe wyniki mniejszych ugrupowań.

Walter Veltroni, lider Partii Demokratycznej i główny oponent Silvio Berlusconiego w walce o tytuł Prezesa Rady Ministrów obiecywał oczyszczenie atmosfery i przywrócenie wiary w klasę polityczną. Często porównywany do Baracka Obamy, wykorzystał w swej kampanii wyborczej hasło „Yes we can”, które jednak okazało się mało skuteczne. Na Partii Demokratycznej bardzo wyraźnie zaciążyła porażka poprzedniego rządu i obecność na jej listach aż 17 byłych ministrów Romano Prodiego.

Veltroni prezentował się jako nowy i świeży kandydat, ale popełnił kilka poważnych błędów podczas kampanii wyborczej, m.in. starając się ukryć swoją długą karierę polityczną rozpoczętą w szeregach Partii Komunistycznej w czasach szkolnych, co skrzętnie wykorzystała centroprawica. Przywódca PD zakładał poza tym zdobycie poparcia wyborców ugrupowań centralnych, m.in. Unii Chrześcijańskich Demokratów i Demokratów Centrum i odebranie głosów partiom popierającym Berlusconiego. Z tego powodu zadecydował o ostatecznym zerwaniu z Lewicą Tęcza (Sinistra Arcobaleno).

Nieudana taktyka Veltroniego przyczyniła się również do porażki Francesco Rutellego ubiegającego się o fotel burmistrza Rzymu (zwycięstwo nad kandydatem Partii Demokratycznej odniósł w drugiej turze Gianni Alemanno z Ludu Wolności). Strata tym bardziej bolesna, że od 15 lat miastem rządzili właśnie Rutelli i Veltroni. Warto jednak pamiętać, że Partia Demokratyczna złożona z kilku innych ugrupowań, m.in. Ulivo, Margherita i Demokraci Lewicy, mimo ostatecznej porażki w wyborach odegrała znaczącą rolę w uproszczaniu sceny politycznej (redukcja istniejących partii). Przyczyniła się także do powstania Ludu Wolności po stronie centroprawicy.

Zaskakującym okazał się wielki sukces wyborczy Ligi Północnej (Lega Nord), która z partii regionalnej stała się trzecią siłą polityczną we Włoszech. Taki rezultat jest warty głębszego komentarza. Liga Północna powstała w latach osiemdziesiątych dając wyraz niezadowoleniu mieszkańców północnych i, co ważniejsze, bogatszych i lepiej rozwiniętych Włoch oraz przynosząc odpowiedź na brak reprezentantów politycznych tej części społeczeństwa. Na Ligę Północną głosują różne klasy społeczne. Liga proponuje rozwiązanie większości problemów Północy m.in. przedsiębiorców, którzy czują się pokrzywdzeni przez państwo i system podatkowy, który w ich mniemaniu blokuje dalszy rozwój. Zdaniem ludzi biznesu, gdyby podatki pobierane przez państwo trafiały z powrotem na Północ w formie inwestycji itp., ta stałaby się najbogatszym regionem Europy. Liga podkreśla więc chęć wprowadzenia federalizmu fiskalnego. Ale wśród swoich wyborców ma także robotników. Tu dane są jeszcze bardziej zaskakujące, bo ok. 30 proc. wyborców skrajnej lewicy głosowało tym razem na Ligę Północną, partię prawicową, choć w 1995-96 współrządziła w lewicowym technicznym rządzie Lamberto Diniego. W mieście Sesto San Giovanni powszechnie nazywanym włoskim Stalingradem ugrupowanie otrzymało prawie 11 proc. głosów.

Zastanawiająca jest równie wielka porażka Lewicy Tęcza (Sinistra Arcobaleno), która początkowo obarczała winą za taki wynik brak sierpa i młota, czyli ich tradycyjnego symbolu. Retoryka śmieszna, bo sierp i młot znalazł swoją dumną, jak sama podkreśliła, reprezentantkę Flavię D'Angeli, która mimo wszystko zdobyła jedynie 0,5 proc. głosów (podobnie zresztą jak drugi sierp i młot, Marco Ferrando). Ale wynik jest w dużej mierze podyktowany tym, że ok. 30 proc. wyborców głosujących na to ugrupowanie tym razem nie zagłosowało wcale (głównie ponieważ w ciągu dwóch lat rządu Prodiego, Fausto Bertinotti, zawiódł ich oczekiwania). Inne przyczyny to dwie strategie zastosowane przez Waltera Veltroniego: pierwsza to oczywiście strategia użytecznego głosu, a druga to zrzucenie winy za nieskuteczność i nieudolność rządu Romano Prodiego właśnie na lewicę. Warto również dodać, że ideologia lewicowa przestała być atrakcyjna, być może dlatego, że zbyt odległa od rzeczywistych problemów kraju. Brak reprezentantów lewicy w Parlamencie i w Senacie jest dosyć niepokojący i niezdrowy dla nowej sytuacji politycznej.

Należy zwrócić uwagę na skromny, ale nie bez znaczenia wynik Prawicy (La Destra), partii prawicowej powstałej kilka miesięcy temu, po tym, jak Sojusz Narodowy (Alleanza Nazionale) zdecydowała się na wstąpienie do Ludu Wolności i zrezygnowała z własnego symbolu (jak twierdzą reprezentanci Prawicy głównie dla władzy i, co za tym idzie, pieniędzy). Choć byli koledzy wyśmiewają uparcie wynik 2,4 proc., które otrzymał Francesco Storace, lider Prawicy i kandydatka na premiera Daniela Santanche' należy pamiętać, że Gianfranco Fini, lider Sojuszu Narodowego stracił bardzo wiele głosów po tym jak zdecydował się na wstąpienie z Ludem Wolności do Europejskiej Partii Ludowej, i według wyborców prawicowych wyrzekł się tradycyjnych prawicowych wartości.

Warto też pamiętać o tym, że mamy przed sobą całkiem nowy scenariusz, w którym prezentuje się tylko 6 partii (i kilku innych parlamentarzystów jeśli weźmiemy pod uwagę partie mniejszości narodowych, których obecność w Parlamencie i Senacie jest zagwarantowana przez włoską Konstytucję) wobec 25 w 2006. Co ważniejsze Berlusconi zdobył większość mandatów zarówno w Parlamencie (339 na 316 potrzebnych do uzyskania niezbędnej większości podczas głosowania np. nad projektami ustaw) jak i w Senacie (164 na 158) co, jak napisałam wyżej, zapewne przełoży się na dosyć stabilne i 5-letnie rządy.

I jeszcze jedna bardzo ważna uwaga. Wielu polityków i dziennikarzy bazowała swoje przedwyborcze analizy polityczne na podstawie sondaży i wyników exit-poll. We Włoszech jednak te instytucje zupełnie się nie sprawdzają. W 2006 roku przewidywano, w wyborach do Parlamentu, 5-procentową przewagę koalicji Romano Prodiego, a tym czasem skończyło się na różnicy 0,065 proc. (24755 głosów) między l’Unione a koalicją Dom Wolności Silvio Berlusconiego. Tym razem między dwoma największymi blokami przewidywano różnicę 1-2 proc., a w rzeczywistości wyniosła ona 9,27 proc. na korzyść Berlusconiego. Instytuty zajmujące się badaniami opinii publicznej obciążają winą samych Włochów, którzy często zwyczajnie oszukują podczas ich przeprowadzania. Należy więc bardzo ostrożnie podchodzić do wszystkich sondaży.

Czy rządy Berlusconiego okażą się skuteczne nie wiadomo, wiele zależy bowiem od tego jak, mimo wszystko, będzie się układała współpraca między koalicją rządzącą i opozycją i jak opinia publiczna będzie oceniała zachodzące zmiany. Należy podkreślić jednak fakt, że oba bloki przygotowywały od pewnego czasu wyborców na to, że będzie trzeba zacisnąć pasa grzmiąc o dramatycznej i kryzysowej sytuacji gospodarczej, choć jej przyczyn należy upatrywać w dawnych nieodpowiedzialnych decyzjach i skomplikowanej sytuacji wewnętrznej, która trwa od bardzo dawna. Czas pokaże czy nowa sytuacja polityczna pozwoli na przeprowadzenie niezbędnych reform i przyniesie tak potrzebne zmiany.