Szewach Weiss: Nie można zniszczyć Izraela i nie popełnić samobójstwa
Jak Pan ocenia sytuację międzynarodową? W jednym z tekstów z 2006 roku, z jednej strony wymienia Pan problemy: Irak, Afganistan, słabnąca motywacja do walki z terroryzmem, Liban się rozpada, siła Stanów Zjednoczonych maleje, a z drugiej strony pisze, że jest „raczej optymistą”. Na jakiej podstawie?
Mamy perspektywę dwuletnią i sprawy wyglądają jeszcze gorzej. Nie tylko z perspektywy państwa Izraelskiego. Trzecia wojna światowa trwa. Jest to wojna z terroryzmem. Ona jest inna i takie będą też w przyszłości. Wojna, w której nie ma z kim rozmawiać, do której nie potrzeba armii, wystarczy 50 tys. terrorystów by zwyciężać 150 milionów żołnierzy. Grożą w każdym zakątku – w Nowym Jorku, w Jerozolimie, w Tel Awiwie, Londynie i Madrycie. To jest wojna między cywilizacjami. Jedna spokojna, demokratyczna, gdzie życie człowieka ma wartość i druga gdzie życie człowieka nie ma wartości – nie tylko wroga ale i swoich. 50 tys. młodych ludzi, którzy są gotowi popełnić samobójstwo to jest ich bomba atomowa. My wyrzekamy się broni atomowej bo to niemoralne, nie chcemy stosować kary kolektywnej, nie chcemy mordować niewinnych ludzi, a oni mogą mordować niewinnych i jeszcze mają poparcie pseudointelektualnych grup lewicowych albo prawicowych.
Terroryści terrorystami, ale Izraelowi grożą też państwa – czy obawia się Pan Iranu?
Iran jest blisko bomby atomowej ale nie będzie jej miał – więcej powiedzieć nie mogę. Syria próbowała ale pokazaliśmy jej, że nie wolno. W Iraku nie idzie tak dobrze – opinia publiczna w USA jest już zmęczona tymi wojnami dla innych. Zobaczymy kto wygra wybory: McCain jednak rozumie, że tę wojnę trzeba kontynuować ale ja nie wiem czy wygra. W Izraelu mamy front Irański, który używa Hesbollahu, na północy i Hamasu na południu ale mamy też wielu przyjaciół wśród Palestyńczyków, którzy są gotowi do porozumienia i kompromisu. Oni są większością ale w sytuacji trzeciej wojny światowej rządzi mniejszość nie większość.
Czy dziś też napisałby Pan że jest „raczej optymistą”?
Dziś bym napisał, że jestem bardzo sceptyczny. Niestety - sytuacja jest gorsza niż w 2006 roku.
Izrael jest na froncie?
Jest na bezpośrednim froncie. Hitlerowi potrzebne było 6 lat żeby wymordować 6 milionów Żydów. Gdy Iran będzie miał bombę może zrobić to samo w jednej sekundzie. Zamorduje też 1,5 miliona Arabów żyjących w Izraelu. Zamorduje sam siebie – przepraszam, że ja tak mówię – ale przecież Pan rozumie, że nie można zniszczyć Izraela i nie popełnić samobójstwa. W przypadku Iranu nie mamy do czynienia z normalnym prezydentem. Myśmy kiedyś myśleli, ze Hitler i jemu podobni już nie będą rządzić.. Ja mam nadzieję, że tylu inteligentnych Irańczyków – oni mają znaczącą inteligencję – powstrzyma to samobójstwo. Właśnie dlatego powiedziałem, że sytuacja Izraela jest o wiele gorsza.
Jak Pan widzi rolę Zachodu – przecież kulturalny i demokratyczny świat nie może sobie pozwolić na zagładę Izraela.
Nie może. Mam nadzieję, że nie. Nie po holokauście. Naród Żydowski należy do cywilizacji judeochrześcijańskiej. Nasza kultura jest związana z Waszą kulturą. My jesteśmy papierkiem lakmusowym i sejsmografem sprawiedliwości światowej. Zachód nie może sobie pozwolić i nie pozwoli na kolejną zagładę.
{mospagebreak}
Przejdźmy do relacji z Polską. Mając na myśli burzliwą i tragiczną historię napisał Pan kiedyś, że Polska dla Żydów nigdy nie będzie zwyczajnym krajem. Ale przecież trzeba jednak te w normalne, codzienne relacje międzypaństwowe i międzyludzkie budować. Jak Pan widzi tę obecną sytuację – czy sprawy idą w dobrym kierunku czy nie?Nawet i dziś relacje izraelsko – polskie nie są zwyczajne. Niedawno premier Tusk był z wizytą w Izraelu. Prezydent Kaczyński urzęduje od dwóch i pół roku a w Izraelu był już trzy razy przy czym trzecia wizyta trwa właśnie teraz gdy rozmawiamy. Co więcej: spotkanie prezydentów Rzeczpospolitej i jej najważniejszego sojusznika – Stanów Zjednoczonych – o najistotniejszych problemach Polski i UE, odbywa się właśnie w Izraelu. To ma ogromne znaczenie. Prezydent Peres również był niedawno w Polsce. Mamy bardzo pozytywne rozwinięcie relacji międzyrządowych.
Teraz jeśli chodzi o narody. Myśmy stracili z Polską dwa pokolenia czasu - dwa pokolenia nie prowadziły dialogu. Nawet z Niemcami, które przecież zaplanowały zagładę narodu żydowskiego, zaczęliśmy rozmawiać zaraz po wojnie. Było to trudne ale prowadziliśmy pozytywny dialog z nowym reżimem, z demokracją niemiecką Konrada Adenauera. To znaczy, że dzisiaj młode pokolenie niemieckie, a nawet już nie tak młode – Ci którzy mają 60 lat – całkiem inaczej myśli o Żydach.
Z Polską było inaczej?
Z Polską myśmy zaczęli później. To Polska się spóźniła. Zaczęło się bardzo dobrze: w 1948 r. Polska nas popierała, Polska nam sprzedawała broń na wojnę o niepodległość, Polska ćwiczyła naszych oficerów… A potem się wszystko zepsuło – pod wpływem Moskwy, pod wpływem podejścia komunistycznego.
Później był rok 1968…
A potem jeszcze to wypędzenie w 68 r. Także myśmy zaczęli ten dialog pozytywny z Polską dopiero w 1991 roku, a z Niemcami w 1948 roku. To jest ta różnica. Ale to jednak idzie teraz bardzo szybko bo mamy wspólne korzenie, wspólną tożsamość. Naród żydowski był obecny na polskich ziemiach, niekoniecznie mam na myśli obecne granice a raczej związek z polską kulturą. Ja się urodziłem w Bolesławiu, teraz to jest zachodnia Ukraina ale kiedyś to była Polska. W tym sensie myślę też np. o Wilnie…
No dobrze: kultura, tożsamość…A interesy?
Sekundę… jeszcze demografia. To bardzo ważne w przypadku narodu wiecznych emigrantów, kosmopolitów. Myśmy byli narodem bez państwa a Palestyna była ziemią bez narodu. Spotkaliśmy się po 2 tysiącach lat a przecież żyliśmy gdzieś wcześniej. Gdzieś czyli właśnie tu – w Polsce przed wojną żyło 3,5 miliona Żydów. Na świecie jest wciąż 1,5 miliona Żydów pochodzenia polskiego. To ma ogromne znaczenie. To jest zjawisko jedyne na świecie. Tragedią było, że całkowicie zniknęliśmy z Polski – po wojnie, Polska prowadziła jakiś dziwny dialog między Polakami i Judaizmem, pamięcią a nie żywymi Żydami.
Mówiąc o relacjach międzypaństwowych to się szybko zmieniło. Mamy świetne stosunki. Polska i Niemcy to nasi kluczowi partnerzy. Ostatnio od czasu wyboru Sarkozy’ego również Francja. To ma znaczenie – Polska jest mocarstwem, ma znaczenie.
Jest na tyle dobrze, że po ostatnich wizytach międzypaństwowych pytano czy Polska może i powinna być rzecznikiem Izraela w UE. Oczywiście, mamy wspólną skomplikowaną historię ale czy też wspólne interesy żeby to miało sens?
My mamy dużo rzeczników w Unii Europejskiej. Choćby wynikających z wpływu kultury żydowskiej na judeochrześcijanizm. Choćby gminy żydowskie w Europie – np. 600-700 tys. Żydów we Francji, 250-300 tys. w Wielkiej Brytanii. Naszym rzecznikiem są też przedstawicielstwa dyplomatyczne Izraela. Wracając do państw, w tej chwili to Niemcy, Polska, Francja i Włochy rozumieją nasze problemy i prowadzą politykę obiektywną i sprawiedliwą i porządną. Natomiast stosunki między społeczeństwami są jeszcze skomplikowane ale idzie w lepszym kierunku.
Rozmawiał: Piotr Chmielewski
Dziękujemy wydawnictwu REBIS, które przy okazji promocji książki Szewacha Weissa pt. "Między narodami" umożliwiło przeprowadzenie wywiadu.