Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Bezpieczeństwo Dariusz Materniak: Pogranicze w ogniu

Dariusz Materniak: Pogranicze w ogniu


09 czerwiec 2014
A A A

Problem skutecznego uszczelnienia granicy i trwałego utrzymania tego stanu to obecnie najpoważniejsze wyzwanie dla ukraińskich resortów siłowych i co więcej – kluczowy element działań mających na celu zapewnienie spokoju na wschodzie Ukrainy.
Od blisko dwóch miesięcy dwa wschodnie obwody Ukrainy – doniecki i ługański są obszarem, w którym koncentrują się działania separatystów, aktywnie wspieranych przez Federację Rosyjską, które mają na celu trwałe destabilizowanie sytuacji w tym obszarze. Mowa jest „tylko” o destabilizacji, jako że prawdopodobieństwo wkroczenia na terytorium Ukrainy regularnych oddziałów rosyjskiej armii w ciągu ostatnich kilku tygodni znacząc spadło (co nie oznacza że do nie ma go wcale), jako że większa część zgromadzonych wzdłuż granicy jednostek rosyjskich sił zbrojnych została wycofana do miejsc stałej dyslokacji. Taki rozwój wypadków wynika najprawdopodobniej z faktu uświadomienia sobie przez rosyjskich przywódców faktu, że otwarta wojna z Ukrainą jest zbyt dużym ryzykiem, ale też ze zrozumienia faktu, iż Donbas nie jest im do niczego potrzebny. Wbrew obiegowym opiniom region ten nie przedstawia sobą znaczącego potencjału przemysłowego, wymagałby natomiast znaczących nakładów finansowych (których wymaga zresztą także już anektowany Krym, który już stanowi dość poważne obciążenie dla budżetu Federacji Rosyjskiej), nie mówiąc o konieczności zaangażowania znaczących sił i środków do utrzymania kontroli nad tym obszarem, jako że większość mieszkańców zarówno obwodu donieckiego jak i ługańskiego (ok. 70% według badań sondażowych) nie poparłaby włączenia do składu Federacji Rosyjskiej i należałoby się liczyć ze zbrojnym oporem przynajmniej części z nich. Wszystko to czyni otwartą rosyjską interwencję na wschodzie Ukrainy nieopłacalną, jednak prowadzenia działań mających na celu destabilizowanie sytuacji poprzez wspieranie lokalnych grup separatystów – zarówno poprzez użycie własnych i „sojuszniczych” sił specjalnych (np. pochodzących z Czeczenii najemników, być może także członków batalionu „Wostok”), jak i poprzez dostawy broni, sprzętu, środków finansowych czy na koniec – poprzez wsparcie na froncie „wojny informacyjnej” nadal może przynieść stronie rosyjskiej znaczące korzyści w postaci osłabienia Ukrainy poprzez utrudnienie prowadzenia reform wewnętrznych oraz tworzenie na forum międzynarodowym wrażenia, iż władze w Kijowie nie są w stanie opanować sytuacji, co automatycznie przekreślać jakiekolwiek aspiracje do zacieśnienia integracji z Unią Europejską i szeroko pojętym Zachodem. Co gorsze, taka sytuacja może ciągnąć się latami. Powyższa sytuacja wymaga podjęcia działań przez stronę ukraińską, w pierwszej kolejności – w obszarze uszczelnienia granicy z Federacją Rosyjską jako całości, jednak przede wszystkim – na odcinkach najbardziej zagrożonych, czyli w dwóch wspomnianych obwodach. Za ochronę granic Ukrainy odpowiada Państwowa Służba Graniczna Ukrainy, która zwłaszcza w ciągu ostatnich kilku tygodni bierze na siebie znaczną część działań związanych z odpieraniem ataków prorosyjskich bojowników w strefie przygranicznej. O ile w marcu i kwietniu działania w obszarze przygranicznym ograniczały się w zasadzie do zatrzymywania obywateli Federacji Rosyjskiej usiłujących wjechać na terytorium Ukrainy, to od maja coraz częstsze są wypadki atakowania placówek Służby Granicznej, przede wszystkim w celu umożliwienia przerzucenia przez granicę kolejnych grup terrorystycznych oraz zaopatrzenia dla bojowników już działających w Donbasie. W szturmach na placówki w Ługańsku i Mayniwce brało udział nawet po kilkuset bojowników, co wymusiło użycie m.in. lotnictwa szturmowego w celu odparcia ataków. Jak dotąd, działania strony ukraińskiej w związku z atakami na placówki Służby Granicznej Ukrainy wydają się być adekwatne do sytuacji – najbardziej zagrożone odcinki w miarę potrzeb otrzymują wsparcie lotnicze i/lub w postaci posiłków przerzucanych drogą lotniczą (zwykle są to jednostki specnazu podległe MSW) lub w postaci jednostek naziemnych wydzielanych do działań przez Gwardię Narodową albo Siły Zbrojne Ukrainy. Zastosowanie na szeroką skalę uderzeń lotniczych czy artyleryjskich w wielu wypadkach nie wchodzi w grę ze względu na fakt wykorzystywania cywilów jako żywych tarcz (przykładem tego może być trwający przez blisko 20 godzin atak na placówkę Służby Granicznej w Ługańsku, gdzie ostrzał był prowadzony z bloków mieszkalnych położonych w bezpośrednim sąsiedztwie posterunku). Należy oczekiwać, że granica rosyjsko-ukraińska w rejonie Donbasu pozostanie najbardziej zagrożonym odcinkiem i jednocześnie obszarem, gdzie prawdopodobieństwo wystąpienia ewentualnego konfliktu, lub co najmniej prób wdarcia się na terytorium Ukrainy będzie największe. Przesadnym optymizmem byłoby oczekiwać, że separatyści z dnia na dzień złożą broń, a Federacja Rosyjska przestanie podejmować próby wspierania ich, także dostawami broni i amunicji. Powyższe fakty wymuszają podjęcie przez stronę ukraińską działań mających na celu zwiększenia możliwości reakcji na rozwój sytuacji. Pierwszym i koniecznym elementem tych działań jest rzecz jasna maksymalne uszczelnienie granicy. Dla osiągnięcia tego celu konieczne jest rozbudowanie sieci posterunków Służby Granicznej na najbardziej zagrożonych odcinkach. Uzupełnieniem sieci placówek powinny stać się systemy elektroniczne pozwalające na wykrywanie i lokalizowanie prób nielegalnego przekraczania granicy. W tym celu można wykorzystywać urządzenia termowizyjne i noktowizyjne, w tym także montowane na pojazdach czy samolotach i śmigłowcach będących na wyposażeniu Służby Granicznej, a także – w perspektywie – pojazdy bezzałogowe, w tym zwłaszcza bezpilotowe środki latające. Niewątpliwie w najbliższym czasie konieczne będą inwestycje w celu zwiększenia liczby posiadanego sprzętu pozwalającego na skuteczne monitorowanie granicy rosyjsko-ukraińskiej. W obecnej sytuacji niezbędnym krokiem jest stworzenie mobilnych grup szybkiego reagowania, zdolnych do szybkiej reakcji na próby przekraczania granicy jak i na ataki na placówki Służby Granicznej Ukrainy. W ich skład powinny wchodzić zarówno jednostki lekkie, zdolne do operowania z wykorzystaniem śmigłowców, a więc posiadające możliwość dotarcia na miejsce wydarzeń w ciągu stosunkowo krótkiego czasu (liczonego w skali minut), jak i cięższe, wyposażone w transportery opancerzone i inne pojazdy (w tym także o zwiększonej odporności na wybuchy min i improwizowanych ładunków wybuchowych – ang. MRAP), zdolne do w miarę szybkiego opuszczenia punktów stałej dyslokacji i dotarcia do miejsc, gdzie pojawia się zagrożenie (w ciągu maksymalnie kilku godzin). Na chwilę obecną grupy szybkiego reagowania powinny być tworzone na bazie jednostek Służby Granicznej, ale z udziałem Gwardii Narodowej i pododdziałów Sił Zbrojnych Ukrainy (wymaga tego aktualna sytuacja), jednak docelowo wskazane byłoby, aby Służba Graniczna posiadała własne, autonomiczne grupy tego typu. Dotyczy to także zasadności posiadania własnych grup specjalnych, o wyższym poziomie przygotowania do prowadzenia operacji kontrterrostycznych, tj. zatrzymania szczególnie niebezpiecznych osób i ładunków, a także realizowania lub przynajmniej wspierania operacji uwalniania zakładników (rolę centralnej jednostki kontrterrorystycznej będzie pełnić najprawdopodobniej „Alfa” podległa Służbie Bezpieczeństwa Ukrainy i wydaje się że nie ma sensu mnożenie liczby formacji posiadających pełne spektrum możliwości prowadzenia działań związanych ze zwalczaniem terroryzmu, chociaż decyzja w tej sprawie powinna być poprzedzona rzetelną analizą potrzeb). Sporo pozostaje do zrobienia w kwestii zapewnienia szybkiego przepływu informacji i koordynacji działań, zarówno pomiędzy poszczególnymi jednostki Służby Granicznej jak i w zakresie współpracy z innymi podmiotami, zwłaszcza podległymi MSW i Ministerstwu Obrony Ukrainy, tak, aby niezbędne wsparcie mogło jak najszybciej docierać na najbardziej zagrożone odcinki (konieczność długiego oczekiwania była jednym z głównych zarzutów wysuwanych wobec kierownictwa ATO po atakach na placówki w Ługańsku i Maryniwce). Dotyczy to przede wszystkim współpracy z lotnictwem, głównie w zakresie skrócenia do minimum procedur pozwalających na przekazywanie informacji o konieczności udzielenia wsparcia, a także w kwestii dokładnego wskazywania celów dla uderzeń z powietrza na miejscu wydarzeń. Wobec faktu, iż wiele z wydarzeń ostatnich dwóch-trzech miesięcy toczyło się w obszarach gęsto zaludnionych, precyzja realizowanych działań jest sprawą kluczową dla ich powodzenia i uniknięcia przypadkowych ofiar cywilnych. Obecne wyzwania nie wymagają zasadniczej reformy struktur, ale raczej zapewnienia stałego wyższego poziomu gotowości, ulepszenia posiadanego wyposażenia oraz w określonych przypadkach – wdrożenia nowych rozwiązań pozwalających na szybsze i skuteczniejsze reagowanie na pojawiające się zagrożenia. Dariusz Materniak Artykuł ukazał się na Portalu Polsko-Ukraińskim www.polukr.net