Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Filip Topolewski: O roku ów - blisko 12 miesięcy po rozpoczęciu wojny w Iraku


01 luty 2004
A A A

Minął już prawie rok od rozpoczęcia wojny w Iraku. Jeden rok dla rozwoju stosunków międzynarodowych to bardzo niewiele, niemniej pozwala przynajmniej na ogląd sytuacji i dostrzeżenie kierunku rozwoju najważniejszych obszarów. Analizując cele i konsekwencje wojny w Iraku nie sposób uciec od następstw wojny w obszarze całego Bliskiego Wschodu, a nawet dalej.

Błyskotliwy sukces militarny nie zapewnił, jak się okazało, wojskom sojuszniczym zwycięstwa. Narastające, mimo pojmania Saddama Husajna, ataki ze strony powstańców stanowią ogromne zagrożenie, największe dla cywilnej ludności Iraku. Sytuacja w Iraku daleka jest od stabilnej. Zatem chociaż cele militarne, za jakie można uznać pokonanie armii irackiej i pojmanie dyktatora, zostały w pełni zrealizowane to nie udało się rozciągnąć władzy sił stabilizacyjnych nad Irakiem.

Nie udało się znaleźć broni masowego rażenia. I choć wraz z rozwojem kampanii jej celem stawało się nie rozbrojenie dyktatora, a oswobodzenie Irakijczyków to trudno oprzeć się wrażeniu, że wyborcy, jak również opinia publiczna zostali wprowadzeni w błąd. Pamiętając o tym, że cała kampania wojsk sojuszniczych prowadzona była w imię wolności i zapewnienia bezpieczeństwa, oraz o tym, że fakt posiadania broni masowego rażenia nie był jedynym powodem do wojny, należy zaznaczyć, że w smaku zwycięstwa i dobrze wypełnionego obowiązku odnaleźć można posmak goryczy.

Zawiedli się również Ci, którzy liczyli, że obalenie reżimu Saddama Husajna stanie się remedium na konflikt bliskowschodni. Paradoksalnie, obecność wojsk USA nie przyczyniła się do powrotu do dialogu między Izraelem, a Palestyną a raczej do wznoszenia muru granicznego. Spaliła na panewce „mapa drogowa” zaproponowana zwaśnionym stronom przez USA. Nie udało się odsunąć na drugi plan Jassira Arafata – w opinii USA i Izraela głównej przeszkody w podjęciu procesu pokojowego.

Mimo licznych perturbacji udało się uwolnić iracką ropę. Już teraz wiadomo, że fakt ten ma długofalowe reperkusje dla sytuacji gospodarczej na świecie. Dopuszczenie irackiej ropy do obrotu oddali perspektywę gwałtownego wzrostu cen tego surowca na światowych rynkach, umniejszając znaczenie złóż Arabii Saudyjskiej, czy Rosji.

Niespodziewanie zwycięstwo Amerykanów odznaczyło swe piętno w Libii. Można, oczywiście, polemizować na ile pokonanie Saddama Husajna i późniejsze jego schwytanie skłoniło Muammara Kadafiego do rewolucyjnej zmiany frontu, jednakże nie sposób zaprzeczyć związkowi przyczynowo – skutkowemu między tymi wydarzeniami.

Zmieniła się również mapa alokacji wojsk USA. W chwili obecnej Amerykanie, ze swoimi bazami w Afganistanie i Iraku, oraz flotą na Oceanie Indyjskim niemalże otaczają Iran – państwo zaliczane przez prezydenta George’a W. Busha do osi zła. Gołym okiem zauważyć zatem można, że wojska amerykańskie stanowią ważny czynnik w stabilizacji tego regionu.

Za wcześnie jest by spodziewać się zmian natury społeczno – politycznej w Iraku, nie wspominając o Syrii, czy Iranie. Jednak warto podkreślić intencje Amerykanów budowania trwałych struktur obywatelskich w tej części świata, choćby poprzez przeznaczanie funduszy na organizacje działające na rzecz demokracji i wolnego rynku.

Skutków wojny w Iraku jest z całą pewnością znacznie więcej. Począwszy od powstałego na tle Iraku podziału wewnątrz Unii Europejskiej, a na sytuacji wewnętrznej w Iranie i Arabii Saudyjskiej skończywszy. Tym niemniej powyżej przedstawiono te reperkusje, które bezsprzecznie się dokonały oraz ich związek z wojną w Iraku nie powinien budzić wątpliwości. Jak widać niektóre cele zrealizowano w pełni (choćby obalenie Saddama Husajna, czy odmrożenie irackiej ropy), inne tylko częściowo (objęcie władzy w Iraku), innych wcale (bliskowschodni proces pokojowy). Pojawiły się również skutki zupełnie nieoczekiwane (wolta Kadafiego). Uogólniając, można chyba powiedzieć, że w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy świat stał się bezpieczniejszym miejscem. Jak na niecały rok to bardzo dużo. Czas pokaże w jakim kierunku będzie rozwijać się sytuacja, bo tego, że zmiany będą następowały możemy być pewni.