Grzegorz Mazurczak: Mała Szwecja w Kurdystanie
Pierwszą szwedzką firmą, która nie czekała na otwarcie konsulatu i zaistniała w Kurdystanie już w lutym 2009 r. był Ericsson, którego erbilskie biuro zdążył odwiedzić minister Bildt. Jest to jednak firma doświadczona, której obecność na Bliskim Wschodzie trwa od ponad 50 lat a ryzyko jest wpisane w jej działalność. Obecne zachęty do inwestowania w Kurdystanie, kierowane są też do innych szwedzkich inwestorów, którzy nie mają aż takich doświadczeń jak Ericsson. Kurdowie liczą też na import samochodów Volvo, które bardzo cenią.
Premier Salih podkreślił również, iż Szwecja zawsze będzie miała szczególne miejsce w kurdyjskich sercach z uwagi na ogromne wsparcie, jakiego udzieliła Kurdom podczas trudnych lat Saddamowskiego terroru. Pomoc ta nigdy nie zostanie zapomniana, bardzo emocjonalnie deklarował premier.
Komentując fakt otwarcia konsulatu szwedzkiego w Erbilu, chociażby tylko honorowego, rzeczywiście należy podkreślić niezwykle bliskie związki obu narodów. Premier Salih słusznie podkreślał wzajemną sympatię, może bardziej okazywaną przez Kurdów niż Szwedów, to jednak przekładającą się na konkretne szwedzkie działania, kierowane przez wiele lat do uchodźców z północnego Iraku.
Na przestrzeni trudnych lat swojej historii, Kurdowie bardzo chętnie wybierali jako cel swoich migracji kraje skandynawskie, szczególnie Szwecję. Na taki właśnie wybór miał wpływ bardzo wysoki poziom opieki socjalnej i związany z tym, nieporównywalny z Irakiem ani innymi dostępnymi dla nich państwami, standard życia.
Szczególnym dowodem pozytywnego zaistnienia Kurdów w Szwecji, jest ich socjalizacja i udział w życiu społecznym tego kraju. Wielu Kurdów mieszkających obecnie w Szwecji, to liczący się artyści, dziennikarze, pisarze a nawet politycy jak np. Gulan Avci i Nalin Pekgul.
Tak więc, najczęściej z powodów politycznych, licząc od lat 70 – tych, przybyło do Szwecji i osiedliło się, głównie w Sztokholmie i Uppsali, do 60 tysięcy Kurdów (licząc wszystkich Irakijczyków, będzie ich ok. 100 tysięcy). Również i dzisiaj zainteresowanie Szwecją u Kurdów jest nieporównywalne z innymi krajami, chociaż polityka społeczna tego kraju, nie jest już tak opiekuńcza i przychylna uchodźcom jak to było kiedyś.
Podczas wizyty w Erbilu, minister Bildt omówił z prezydentem autonomii Barzanim, zasady dalszej współpracy między oboma krajami. Wymieniono też opinie na temat aktualnej sytuacji politycznej w Iraku, szczególnie w aspekcie bliskich wyborów, oraz w całym regionie.
Podczas jednodniowej wizyty w Kurdystanie, minister Bildt znalazł też czas na przyjemności, zwiedzenie historycznej Cytadeli wraz z imponującym Muzeum Włókiennictwa a także małe zakupy na zaopatrzonym we wszystko, erbilskim bazarze.
Obserwując politykę Kurdystanu irackiego wobec świata, zadziwia konsekwencja działania i wyjątkowa dojrzałość polityczna kurdyjskich elit. Bliskie i bardzo częste kontakty z zachodnimi przywódcami, w tym z samym prezydentem Obamą sugerują, że Kurdowie są świadomi swoich atutów i nie zamierzają pełnić roli zapomnianej autonomii.
Już dzisiaj widać wielką różnicę między standardami irackimi i kurdyjskimi. Kurdystan stał się obecnie ośrodkiem wszelkich pozytywnych zmian a Irak właściwy wygląda na jego zapóźnioną w rozwoju prowincję. Pomimo że demokracja nigdy nie będzie pasowała do Iraku, to Kurdystan umiejętnie przyswaja sobie jej niektóre zasady, robiąc z nich duży atut w kontaktach z zachodem.
Wielkim plusem Kurdów jest umiejętność zapewnienia bezpieczeństwa w kraju. Na podziw zasługują ich wysiłki na tym polu. Nawet minister Bildt podczas swojego pobytu zauważył, że stanowczo woli scenerię Kurdystanu niż betonowe zapory w Bagdadzie, świadczące o faktycznym poziomie bezpieczeństwa w stolicy.
Pomimo iż dzień wcześniej, minister Bildt ponownie otworzył ambasadę Szwecji w Bagdadzie, to jednak wydaje się, że konsulat honorowy w Erbilu, będzie miał realnie większe znaczenie i większe możliwości działania niż otoczona zasiekami ambasada.
Obecnie w stolicy autonomii kurdyjskiej – Erbilu, swoje reprezentacje ma 17 państw, włączając w to konsulaty, konsulaty honorowe, ambasady i biura handlowe. Należy tylko ubolewać, że Polska nie widzi potrzeby zaistnienia w tym obiecującym kraju. Aktywność polskiej ambasady w Bagdadzie też jest znikoma, co w pełni odzwierciedla chociażby zawartość jej internetowej strony.
W związku z tym, należy tylko życzyć naszym sąsiadom powodzenia w tworzeniu małej Szwecji w Kurdystanie i czekać na kolejny, 18 kraj, któremu będzie się opłacało trzymanie ręki na kurdyjskim pulsie.