Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Mikołaj Czuba: Anatomia kryzysu


30 sierpień 2011
A A A

Obecny kry­zys prze­ja­wia się na wielu płasz­czy­znach i sta­nowi dziś fun­da­men­talne wyzwa­nie dla poli­ty­ków i spo­łe­czeństw po obu stro­nach Atlan­tyku. Dwa pro­cesy, a każdy z nich groźny sam z osobna, od pew­nego już czasu sprzę­gają się ze sobą i napę­dzają się. Ich prze­gląd i dobre zro­zu­mie­nie, uła­twi ste­ro­wa­nie nimi. Zaha­mo­wa­nie i demon­taż tych pro­ce­sów, likwi­da­cja nie­bez­piecz­nego sprzę­że­nia, które pomię­dzy nimi wystę­puje, przy­pie­czę­tują koniec kry­zysu, w któ­rym zna­la­zła się nasza cywilizacja.

 Image

Koniec histo­rii”

Jesień Ludów, która nade­szła w 1989 roku, otwo­rzyła nowy roz­dział w nowo­żyt­nej histo­rii. W tym samym roku Fran­cis Fukuy­ama napi­sał słynny esej pt. „Koniec histo­rii”. Zawarł w nim tezę o koń­czą­cej się wraz z upad­kiem komu­ni­zmu histo­rii i przy­ję­ciem przez więk­szość państw libe­ral­nej demo­kra­cji z ryn­ko­wym porząd­kiem gospo­dar­czym. Ma to być naj­do­sko­nal­szy sys­te­mem poli­tyczny. Libe­ralna demo­kra­cja zda­niem tego poli­to­loga jest zbio­rem poli­tycz­nych insty­tu­cji powo­ła­nych do obrony uni­wer­sal­nych praw.

Wobec śmia­ło­ści tych tez arty­kuł, a póź­niej książka (1992) docze­kała się rów­nie gło­śnej pole­miki. W 1993 roku Samuel Hun­ting­ton opu­bli­ko­wał w Fore­ign Affa­irs esej pt. „Zde­rze­nie cywi­li­za­cji”, w któ­rym stwier­dził, że róż­nice kul­tu­rowe i podziały reli­gijne dopro­wa­dzą do kon­flik­tów zbroj­nych pomię­dzy cywi­li­za­cjami. W ciągu ostat­niego dwu­dzie­sto­le­cia to wokół tych publi­ka­cji poto­czy się naj­wię­cej poli­to­lo­gicz­nych dys­put i sporów.

10 przy­ka­zań prof. Williamsona

Kon­sen­sus Waszyng­toń­ski sta­no­wił zbiór dzie­się­ciu zale­ceń dla pro­wa­dze­nia sku­tecz­nej poli­tyki gospo­dar­czej w roz­wi­ja­ją­cych się kra­jach Ame­ryki Łaciń­skiej. Sfor­mu­ło­wał je pod koniec lat osiem­dzie­sią­tych pro­fe­sor John Wil­liam­son. Wkrótce stał się one ogól­no­świa­to­wym kano­nem i zna­lazł odbi­cie w unij­nych kry­te­riach kon­wer­gen­cji z Maastricht, a póź­niej w Pak­cie Sta­bil­no­ści i Wzro­stu. Autor zale­cał mię­dzy innymi: sta­bi­li­za­cję makro­eko­no­miczną, otwar­cie gospo­darki na inwe­sty­cje zagra­niczne i han­del, dere­gu­la­cję, pry­wa­ty­za­cję oraz eks­pan­sję pry­wat­nej wła­sno­ści i opar­tych na niej pod­mio­tów gospo­dar­czych kosz­tem eta­ty­zmu państwowego.

Pomimo wpływu Depar­ta­mentu skarbu USA na dzia­ła­nia podej­mo­wane przez Bank Świa­towy (BŚ) i Mię­dzy­na­ro­dowy Fun­dusz Walu­towy (MFW) na pod­sta­wie zale­ceń sfor­mu­ło­wa­nych w Kon­sen­su­sie Waszyng­toń­skim dawały one szansę, choć rów­no­cze­śnie sta­no­wiły wyzwa­nie, któ­remu nie wszyst­kie pań­stwa podo­łały. Sze­rzej na ten temat pisze nobli­sta z eko­no­mii pro­fe­sor Joseph Sti­glitz w książce pt. „Globalizacja”.

Pro­wa­dze­nie poli­tyki zgod­nej z zale­ce­niami powyż­sze orga­ni­za­cje mię­dzy­na­ro­dowe wspie­rały pożycz­kami. Sko­rzy­stało z tego wiele państw. Chyba naj­bar­dziej Chile.

W Pol­sce w latach 1990 – 2000 na róż­nego rodzaju pro­jekty zaan­ga­żo­wano 5 miliar­dów dola­rów bar­dzo korzyst­nie opro­cen­to­wa­nych poży­czek. Pod­kre­ślić jed­nak należy, że suk­ces Kon­sen­susu Waszyng­toń­skiego miał miej­sce tam, gdzie udało się twór­czo zaadop­to­wać i nagiąć for­mu­ło­wane dogma­tycz­nie w Waszyng­to­nie zale­ce­nia, do wła­snych realiów. W Chi­nach i Indiach, które tylko do pew­nego stop­nia otwo­rzyły i spry­wa­ty­zo­wały swoje gospo­darki, a zigno­ro­wały więk­szość wytycz­nych, rów­nież odno­to­wano spek­ta­ku­larny wzrost gospodarczy.

Świat otwarty dla korporacji

Suma sum­ma­rum w ciągu ostat­nich dwu­dzie­stu paru lat mie­li­śmy do czy­nie­nia z bez­pre­ce­den­so­wym otwie­ra­niem gospo­da­rek naro­do­wych w skali całego globu – mię­dzy innymi dzięki dzia­łal­no­ści Świa­to­wej Orga­ni­za­cji Han­dlu (ŚOH), ale rów­nież wła­śnie grupy BŚ oraz MFW. Coraz dosko­nal­sze tech­nicz­nie środki komu­ni­ka­cji uła­twiały szyb­kie powsta­nie glo­bal­nego rynku dóbr i usług, a przede wszyst­kim kapi­tału. Naj­sil­niej­szym, naj­spraw­niej­szym pod­mio­tom gospo­dar­czym posze­rzyły się moż­li­wo­ści eks­pan­sji na otwie­ra­jące się dla nich nowe rynki. Przy­wi­lej ten, szybko zaczęły wyko­rzy­sty­wać kor­po­ra­cje przede wszyst­kim z USA, a w dal­szej kolej­no­ści z Japo­nii i Europy Zachod­niej.
Możni i wpły­wowi tego świata zaczęli kształ­to­wać nowy glo­balny ład. Odby­wało się to na spo­tka­niach Grupy ośmiu naj­bar­dziej wpły­wo­wych państw świata (G8), Grupy mini­strów finan­sów i pre­ze­sów Ban­ków Cen­tral­nych dwu­dzie­stu naj­więk­szych gospo­da­rek (G20) oraz Banku Świa­to­wego i Mię­dzy­na­ro­do­wego Fun­du­szu Walu­to­wego. Pań­stwa naj­bar­dziej roz­wi­nięte zajęły się dostar­cza­niem dóbr i usług naj­bar­dziej wyra­fi­no­wa­nych tech­nicz­nie i kapi­ta­ło­chłon­nych. W efek­cie kolejno w USA, Japo­nii i Euro­pie Zachod­niej kom­pu­tery, samo­chody były naj­tań­sze. Co wię­cej, bar­dzo tani, nisko opro­cen­to­wany był kredyt.

W rezul­ta­cie, na gospo­dar­cze pery­fe­ria: do Azji Ame­ryki Łaciń­skiej i Afryki powę­dro­wała znaczna część prze­my­słu okre­śla­nego jako praco i ener­go­chłonne, czy wytwa­rza­jące znaczne ilo­ści zanie­czysz­czeń. W dłuż­szej per­spek­ty­wie musiało to spo­wo­do­wać uby­tek miejsc pracy w cen­trach świa­to­wej gospo­darki. Te, które w nich pozo­stały musiały kon­ku­ro­wać z nowo powsta­ją­cymi w pań­stwach roz­wi­ja­ją­cych się.

Nowy ład globalny

Wobec rosną­cych docho­dów naj­więksi bene­fi­cjenci two­rzą­cego się nowego glo­bal­nego ładu poczuli się pew­nie. Geo­rge W. Bush wkrótce po obję­ciu urzędu pre­zy­denta USA obni­żył nawet podatki. Pro­por­cjo­nal­nie naj­wię­cej sko­rzy­stali naj­bo­gatsi. W tym cza­sie – w roku 2000 na liście 200 naj­więk­szych akto­rów eko­no­micz­nych było już 160 kor­po­ra­cji i 40 państw. Reklama nie była już tylko dźwi­gnią han­dlu, ale sta­wała się narzę­dziem kreu­ją­cym coraz to nowe potrzeby spo­łe­czeństw kon­sump­cyj­nych. Poli­tykę zagra­niczną G. W. Busha cecho­wał uni­la­te­ra­li­zmu, pod­ci­na­jący i tak już wątły mię­dzy­na­ro­dowy ład oparty na sta­rym, nie­zre­for­mo­wa­nym sys­te­mie ONZ.

Z jed­nej strony miesz­kańcy kra­jów słabo roz­wi­nię­tych i wyklu­czo­nych z udziału w kształ­to­wa­niu się tego nowego ładu mogli poczuć się jesz­cze bar­dziej sfru­stro­wani. Ich udział w glo­bal­nych pro­ce­sach z róż­nych wzglę­dów zaczął się spro­wa­dzać do bier­nego nawet nie kon­su­mo­wa­nia, ale pod­po­rząd­ko­wa­nia się i trwa­nia. Na początku XXI wieku szanse na start i gonie­nie gospo­dar­czego cen­trum z róż­nych wzglę­dów są bli­skie zeru.

Z dru­giej strony w kra­jach gospo­dar­czego cen­trum coraz wyraź­niej rysuje się pro­blem wzmo­żo­nego napływu emi­gran­tów z pery­fe­rii poszu­ku­ją­cych tu swo­ich życio­wych szans i wyobra­ża­ją­cych sobie czę­sto USA czy Europę jako przy­sło­wiowy raj na ziemi. W USA potom­ko­wie bia­łych emi­gran­tów stają się mniej­szo­ścią. Świat gospo­dar­czych pery­fe­rii na sku­tek zacho­wa­nia swo­ich wzor­ców kul­tu­ro­wych – więk­szej dziet­no­ści imi­gran­tów, ale rów­nież spadku płac, a przede wszyst­kim rosną­cego bez­ro­bo­cia i spadku real­nych docho­dów zaczyna prze­ni­kać do nie tylko tra­dy­cyj­nie emi­granc­kich USA i Kanady, ale rów­nież naj­więk­szych miast sta­rego kon­ty­nentu.

 Kto jest prawdziwym mocarzem?

Jesz­cze pod koniec XX wieku z jedy­nego super­mo­car­stwa, jakim stały się USA docho­dzą wie­ści o sku­tecz­nie prze­pro­wa­dzo­nych kam­pa­niach spo­łecz­nych orga­ni­zo­wa­nych przez ame­ry­kań­skie orga­ni­za­cje poza­rzą­dowe mię­dzy innymi Amne­sty Inter­na­tio­nal czy Human Rights Watch. Ich celem jest ukró­ce­nie prak­tyk nie­któ­rych kor­po­ra­cji łamią­cych prawa pra­cow­ni­cze np. Nike w swo­ich fabry­kach w Azji, czy opła­ca­ją­cych armię i poli­cję dla ochrony swo­ich inwe­sty­cji – BP w Kolum­bii czy Enron, Gene­ral Elec­tric w Indiach. Gre­en­pe­ace w obli­czu zamiaru zato­pie­nia zuży­tej plat­formy wiert­ni­czej przez Shella prze­pro­wa­dza udaną akcję boj­kotu pro­duk­tów tej firmy. Skut­kuje to zgodną ze stan­dar­dami uty­li­za­cją platformy.

W tym cza­sie wycho­dzi na jaw, że pań­stwa dzia­ła­jące w poje­dynkę mają bar­dzo ogra­ni­czone moż­li­wo­ści kon­troli naj­więk­szych pod­mio­tów gospo­dar­czych i bar­dzo nie­chęt­nie egze­kwują wobec nich prawo. Kor­po­ra­cje mię­dzy­na­ro­dowe swo­bod­niej niż kie­dy­kol­wiek wcze­śniej zmie­niają swoją sie­dzibę, a więc i pań­stwo, w któ­rym odpro­wa­dzają podatki. Co wię­cej, to wła­śnie ilość kor­po­ra­cji zaczęła decy­do­wać o sile eko­no­micz­nej państw, a więc o ich zdol­no­ściach mili­tar­nych i wadze w sto­sun­kach mię­dzy­na­ro­do­wych. Koor­dy­na­cja poli­tyk poszcze­gól­nych państw na szcze­blu mię­dzy­na­ro­do­wym wobec kor­po­ra­cji do dziś stoi w mar­twym punk­cie. Żadne z mocarstw nie jest gotowe poświę­cić choćby czę­ści swo­ich prze­wag. Tym bar­dziej żadna ekipa rzą­dowa nie mając roz­sąd­nej alter­na­tywy na podo­rę­dziu, nie zary­zy­kuje więk­szych zmian w poli­tyce gospo­dar­czej, która w mię­dzy­cza­sie i de facto stała się mię­dzy­na­ro­dową. Stawką w niej są dochody budże­towe wypra­co­wane czę­sto przez kor­po­ra­cje na tery­to­rium innych państw!


Szok 11 wrze­śnia


Jede­na­stego wrze­śnia 2001 roku samo­loty pasa­żer­skie pilo­to­wane przez ter­ro­ry­stów z Al Kaidy ude­rzają w wieże Świa­to­wego Cen­trum Han­dlu (WTC) na Man­hat­ta­nie – finan­so­wej dziel­nicy Nowego Jorku. USA pod pre­zy­den­turą G. Busha na krótko odcho­dzą od zasad uni­la­te­ra­li­zmu i wypo­wia­dają wojnę ter­ro­ry­zmowi. Zbie­rają NATO-wskich sojusz­ni­ków do inter­wen­cji w Afga­ni­sta­nie. W 2003 roku roz­po­czyna się druga wojna koali­cji, głów­nie USA i Wiel­kiej Bry­ta­nii, a z Europy, Hisz­pa­nii i Pol­ski w Iraku. Można to nazwać dzia­ła­niami odwe­to­wymi jed­nak wal­czyć z ter­ro­rem nale­ża­łoby raczej tak jak z par­ty­zantką – poprzez odcię­cie od zaple­cza, w tym wypadku ubó­stwa mate­rial­nego i oświa­to­wego. Nie­za­leż­nie od pobu­dek i przy­ję­tego lub nie planu wojny z ter­ro­ry­zmem skutki tych inter­wen­cji są raczej mizerne, by nie powie­dzieć kontr-produktywne. Należy zakła­dać, że eska­la­cja i dłu­go­trwały kon­flikt są na rękę przede wszyst­kim samym ter­ro­ry­stom z jed­nej strony, jak i kom­plek­sowi woj­skowo prze­my­sło­wemu z dru­giej.
W tym cza­sie pre­zy­dent G. W. Bush publicz­nie pre­zen­to­wał naiwną wiarę, że demo­kra­cję tak jak roślinę donicz­kową można prze­sa­dzić na każdy grunt. Chyba nie o samą demo­kra­cję jed­nak cho­dziło. W kra­jach, w któ­rych inter­we­nio­wano, szybko powstało wra­że­nie, że USA i ich sojusz­nicy przy­by­wają, aby narzu­cić swoje porządki i swoje sys­temy war­to­ści. „Odzie­dzi­czony” przez pre­zy­denta G. W. Busha po Billu Clin­to­nie względ­nie sta­bilny i zrów­no­wa­żony budżet fede­ralny, wkrótce pod cię­ża­rem dwóch fron­tów oraz reduk­cji podat­ków w 2001 i 2003 roku zaczął gene­ro­wać dług publiczny mie­rzony w bilio­nach i defi­cyt mie­rzony w miliardach.

Pęk­nięta bańka mydlana

Pod koniec 2007 roku w USA pękła bańka na rynku nie­ru­cho­mo­ści. Poprzez kre­dyty hipo­teczne sub­prime; czyli takie, któ­rych udzie­lano oso­bom mniej wia­ry­god­nym, o obni­żo­nej zdol­no­ści kre­dy­to­wej szybko, choć na razie po cichu kry­zys roz­lewa się na cały sek­tor finan­sowy, który w USA wytwa­rza już około 40% PKB!

Nasuwa się oczy­wi­ste pyta­nie o przy­czyny tak wiel­kiego roz­dę­cia tego sek­tora oraz jego podej­rza­nych prak­tyk. Fak­tem jest, że w obro­cie funk­cjo­no­wało i nadal funk­cjo­nuje wiele nowych, skom­pli­ko­wa­nych instru­men­tów finan­so­wych o cha­rak­te­rze spe­ku­la­cyj­nym, które anga­żują miliardy dola­rów. Można na nich nie­źle zaro­bić. Nie bez zna­cze­nia jest „przy­kład” czę­sto z nich korzy­sta­ją­cych inwe­sto­rów z list naj­bo­gat­szych ludzi świata. Geo­rge Soros – pogromca Banku Anglii w 1992 roku zaan­ga­żo­wał 10 miliar­dów dola­rów, traf­nie gra­jąc na osła­bie­nie funta szter­linga. W krót­kim cza­sie zaro­bił około 10% zaan­ga­żo­wa­nych środ­ków – miliard dola­rów. Rów­nież stra­te­gia inwe­sty­cyjna War­rena Buf­feta zwa­nego wyrocz­nią z Omaha, która polega na naby­wa­niu dużych pakie­tów akcji, dosko­nale pozna­nych przed­się­biorstw budzi wąt­pli­wo­ści. Trudno uza­sad­nić nie­omyl­ność wie­lo­krot­nie podej­mo­wa­nych przez niego decy­zji inwe­sty­cyj­nych ina­czej, niż w opar­ciu o wystę­pu­jący, trudny do wykry­cia prze­ciek infor­ma­cji nie­jaw­nych i kon­flikt inte­re­sów. Odtąd nigdy nie zabra­kło śmiał­ków, któ­rzy byliby gotowi powtó­rzyć ich wyczyny.

W lutym 2008 roku repu­bli­kań­ska admi­ni­stra­cja G. W Busha, co do zasady prze­ciwna inge­ren­cji pań­stwa w gospo­darkę uru­cha­mia pakiet sty­mu­la­cyjny w wyso­ko­ści 170 miliar­dów dola­rów USA. Wraz z upad­kiem banku Leh­man Bro­thers pod koniec lata tego roku na jaw wycho­dzą rze­czy­wi­ste roz­miary kry­zysu w sek­to­rze ban­ko­wym w USA.

Pod ścianą

Admi­ni­stra­cja USA staje pod ścianą. Nowo­cze­sna gospo­darka USA uza­leż­niona jest od kre­dytu w nie mniej­szym stop­niu niż budżet pań­stwa od wpły­wów z podat­ków. Zapaść sek­tora ban­ko­wego ozna­cza­łaby nie­prze­wi­dy­walną w skut­kach kata­strofę gospo­dar­czą. Repu­bli­kań­ska admi­ni­stra­cja jesz­cze w tym samym roku prze­jęła dwa upa­da­jące giganty pożycz­kowe Fred­die Mac i Fan­nie Mae, udzie­liła pożyczki w wyso­ko­ści 85 miliar­dów dola­rów ubez­pie­cze­nio­wemu gigan­towi AIG, a następ­nie wpom­po­wała 55 miliar­dów dola­rów gotówki w sys­tem ban­kowy. Insty­tu­cje finan­sowe wycią­gają pierw­sze wnio­ski z pro­wa­dzo­nej przez sie­bie nie­od­po­wie­dzial­nej poli­tyki kre­dy­to­wej ostat­nich lat. Ubocz­nym tego skut­kiem jest wstrzy­my­wa­nie akcji kre­dy­to­wej i piko­wa­nie indek­sów gieł­dowe w Euro­pie. W ciągu 2008 roku w USA ubywa ponad dwa i pół miliona miejsc pracy. W cza­sie pre­zy­den­tury G. W. Busha na sku­tek wojny z ter­ro­ry­zmem i pierw­szego rok walki z kry­zy­sem, dług publiczny rośnie z 5,7 do 10,7 bilio­nów dolarów.

Jedną z pierw­szych waż­niej­szych decy­zji nowo zaprzy­się­żo­nego pre­zy­denta B. H. Obamy było pod­pi­sa­nie 787 miliar­do­wego pakietu sty­mu­la­cyj­nego dla gospo­darki USA. Co tylko na pewien czas popra­wiło nastroje na gieł­dzie. Ich zadłu­że­nie wynosi dziś 96% PKB, z czego na dług publiczny przy­pada 65% PKB.

Wariant euro­pej­ski

W dru­giej poło­wie 2008 roku kry­zys prze­niósł się do Europy, gdzie zaczął dła­wić wzrost gospo­dar­czy. Wobec trud­nej sytu­acji w sek­to­rze ban­ko­wym i wstrzy­ma­nia akcji kre­dy­to­wej, pań­stwa człon­kow­skie udzie­liły ban­kom wspar­cia poprzez gwa­ran­cje. Te z państw człon­kow­skich, które mogły sobie na to pozwo­lić, zare­ago­wały uchwa­le­niem pakie­tów sty­mu­la­cyj­nych – liczyły na roz­ru­sza­nie zwal­nia­ją­cych gospo­da­rek. Na sta­rym kon­ty­nen­cie ogra­ni­czono doraźne skutki kry­zysu kosz­tem szyb­kiego wzrost dłu­gów publicz­nych i defi­cy­tów budże­to­wych. Są one o tyle groźne, że po pierw­sze będą musiały zostać odpra­co­wane przez sta­rze­jące się szyb­ciej niż w USA spo­łe­czeń­stwa. Po dru­gie poprzez naru­sze­nie fun­da­men­tów makro­eko­no­micz­nych wspól­nej waluty okre­ślo­nych w kry­te­riach kon­wer­gen­cji z Maastricht skut­ko­wały osła­bie­niem strefy euro. W efek­cie kosz­tem podat­nika wzmoc­niono sek­tor ban­kowy i prze­mysł np.: samo­cho­dowy w Niemczech.

Kry­zys „braku odpo­wie­dzial­no­ści” spo­wo­do­wany był w znacz­nej mie­rze przez sek­tor finan­sowy. Jego głów­nymi prze­ja­wami były: kre­dyty, zwłasz­cza kon­sump­cyjne, udzie­lane lekką ręką z ter­mi­nami spłaty dłuż­szymi niż roz­sądne; nowe, coraz bar­dziej ryzy­kowne i skom­pli­ko­wane instru­menty finan­sowe o cha­rak­te­rze spe­ku­la­cyj­nym, które powiedzmy sobie szcze­rze, znaj­do­wały licz­nych nabyw­ców. Rządy w znacz­nej mie­rze wzięły na sie­bie odpo­wie­dzial­ność za zaże­gna­nie kry­zysu w sek­to­rze finan­so­wym. Choć było to mniej­sze zło i naj­lep­sze moż­liwe wyj­ście z groź­nej sytu­acji to jed­nak koszty obsługi i spłaty dłu­gów prze­ję­tych od insty­tu­cji finan­so­wych oraz koszty pakie­tów sty­mu­la­cyj­nych osta­tecz­nie spadną na podat­nika. Ci zaś, przede wszyst­kim poko­le­nie wcho­dzące na rynek pracy doświad­czają już glo­bal­nej kon­ku­ren­cji i odpływu miejsc pracy do państw roz­wi­ja­ją­cych się.

Kry­zys zaufa­nia i spo­łeczne koszty kryzysu

Po kry­zy­sie odpo­wie­dzial­no­ści zwy­kle nastę­puje kry­zys zaufa­nia. Wobec kry­zysu zadłu­że­nio­wego na glo­bal­nych ryn­kach w górę szybko zaczęła piąć się cena złota, a w lecie 2011 gwał­tow­nie zaczęła rosnąć cena franka szwaj­car­skiego. Szybko oka­zało się, że nie tylko Por­tu­ga­lia, Wło­chy, Gre­cja i Hisz­pa­nia, nazy­wane pogar­dli­wie świniami od pierw­szych liter w języku angiel­skim PIGS, ale cała strefa euro może mieć poważne kło­poty. W związku z utratą wia­ry­god­no­ści zadłu­żo­nych państw, koszty obsługi i spłaty zacią­gnię­tych przez nie dłu­gów zaczęły gwał­tow­nie rosnąć.

Prze­rzu­ca­nie kosz­tów kry­zysu ma oczy­wi­ście swoje gra­nice. 22 sierp­nia bie­żą­cego roku na stro­nie ecfr.eu uka­zał się arty­kuł Hansa Kund­nani „Euro­pej­skie zde­rze­nie cywi­li­za­cji”. Autor opi­suje w nim, jak sfru­stro­wani Niemcy postrze­gają miesz­kań­ców zadłu­żo­nego połu­dnia Europy i w jaki spo­sób utrud­nia to prak­tyczne roz­wią­za­nie pro­ble­mów kry­zysu zadłu­że­nio­wego. Jak zauważa autor, sche­mat myślowy oszczędni, odpo­wie­dzialni Niemcy kon­tra nie­od­po­wie­dzialni i zadłu­żeni miesz­kańcy połu­dnia prze­sła­nia fakt, że to nie­miec­kie banki hoj­nie poży­czały pie­nią­dze zadłu­żo­nym kra­jom. Mają zatem swój udział w wywo­ła­niu kryzysu.

Zarzewi poten­cjal­nych kon­flik­tów i dez­in­te­gra­cji jest dziś w Euro­pie znacz­nie wię­cej. Coraz czę­ściej uze­wnętrz­niana nie­chęć wobec emi­gran­tów, któ­rzy są nie­słusz­nie oskar­żani o dum­ping pła­cowy, przy­wró­ce­nie kon­troli na gra­ni­cach Danii, naro­dowo kon­ser­wa­tywna kon­sty­tu­cja Węgier, która wej­dzie za pół roku w życie i pod­mi­nuje dobre sto­sunki z sąsia­dami, wyczyny nie­szczę­snego, zdez­o­rien­to­wa­nego Bre­ivika w Nor­we­gii, czy wresz­cie anar­chia w naj­więk­szych mia­stach Zjed­no­czo­nego Kró­le­stwa.
***
Jak poka­zała prak­tyka ostat­nich dwu­dzie­stu lat, z reguły kapi­ta­lizm uda­wał się lepiej niż demo­kra­cja. Kto wie czy kapi­ta­lizm wraz z wro­dzo­nym ludziom ego­izmem nie wyeman­cy­po­wał się już od swo­jej kon­tro­lerki. Znacz­nie trud­niej dziś zakwe­stio­no­wać teo­rię „Zde­rze­nia cywi­li­za­cji”, która jak widać może żywić się nie­do­sko­na­ło­ściami liberalno-demokratycznego ładu. Brak odpo­wie­dzial­no­ści skut­kuje zwy­kle bra­kiem zaufa­nia i może wywo­ły­wać konflikt.

Cywi­li­za­cja euro­atlan­tycka potra­fiła odna­leźć zasoby, roz­ła­do­wać kon­flikty i odra­dzić się w nie mniej­szych opa­łach. W paź­dzier­niku 2010 roku fran­cu­ski eme­ry­to­wany dyplo­mata, wcze­śniej czło­nek ruchu oporu i wię­zień nazi­stow­skiego obozu kon­cen­tra­cyj­nego Stéphane Frédéric Hes­sel publi­kuje esej pt. „Bun­tuj­cie się”. Nawo­łuje w nim mię­dzy innymi do poko­jo­wego powsta­nia prze­ciwko rażą­cym nie­rów­no­ściom spo­łecz­nym, lep­szego trak­to­wa­nia nie­le­gal­nych imi­gran­tów, odbu­dowy wol­nych mediów…

 

Artykuł pierwotnie ukazał się na stronie studioopinii.pl