Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Podróże Opinie Polityka Piotr Śmieszek: Historyczne Fakty o Playboy Indonesia

Piotr Śmieszek: Historyczne Fakty o Playboy Indonesia


15 październik 2010
A A A

Gdy na początku 2006 roku niezależny wydawca Erwin Arnada, reprezentujący wydawnictwo Velvet Silver Media z Dżakarty, podpisał umowę franszyzy ze światowym wydawnictwem Playboy, na jego indonezyjską edycję, sukces rynkowy przedsięwzięcia wydawał się być gwarantowany.

Indonezyjska wersja popularnego pisma - nie tylko dla panów, szczyciła się już u zarania tym, iż jest dopiero drugą po tureckiej, wydawaną w kraju islamskim. Jak jednak od razu z nieskrywaną satysfakcją podkreślano, ?turecka siostra" nie miała szczęścia, a tym bardziej siły, by odpierać ataki krytyki i zaprzestała swojej działalności w połowie lat 90-tych. Można byłoby więc śmiało powiedzieć, iż pierwszy numer Playboya z kwietnia 2006 roku, był jedynym Playboyem wydawanym w kraju muzułmańskim, kraju nie byle jakim, bo największym kraju islamskim na świecie.

Image
fot. Piotr Śmieszek
Chciałoby się rzec, nie lada wyzwanie, łamiące stereotypy, graniczące wręcz z odwagą, i tak też niestety na indonezyjską edycję miesięcznika należy z perspektywy czasu spoglądać. Wkrótce po ukazaniu się kwietniowego numeru na rynku, zaczęły się protesty i ?głosy twardogłowych", nawołujące do bezkompromisowego zakazu dalszej działalności miesięcznika.

Oczywiście na pierwszy ogień poszły osoby bezpośrednio zaangażowane, bądź w wydawnictwo, bądź też obecne na łamach pierwszego historycznego numeru. Pod zarzutem naruszenia przepisów o przyzwoitości przesłuchano dwie pierwsze modelki Playboya, Andharę Early i Kartikę Gunawan oraz wydawcę gazety. We wszystkich trzech  wnikliwie przebadanych przypadkach stawiane zarzuty złamania przepisów oddalono.

Na tym jednak nie koniec perypetii Erwina Arnada i miesięcznika z popularnym króliczkiem ?pod muchą" w logo. Sprawa wydawanej przez niego gazety trafiła do sądu pierwszej instancji na wniosek złożony  przez skrajne muzułmańskie ugrupowanie Front Obrońców Islamu (FPI), oskarżające E. Arnadę o  publikowanie treści pornograficznych niezgodnych z panującymi w Indonezji wartościami religijnymi.

Dodatkowo redakcja pisma, oraz osoby z nią związane były non stop naciskane w mniej lub bardziej wybredny sposób przez aktywistów spod znaku FPI. Dochodziło do licznych manifestacji niechęci w stolicy kraju i niebywałej presji na wydawnictwo, by się po prostu zlikwidowało. Między innymi wskutek tych nacisków Velvet Silver Media otrzymało nakaz eksmisji od dotychczasowego najemcy i zostało zmuszone do przeprowadzki swojej siedziby z zajmowanych biurowców ASEAN Aceh Fertilizen Building.

Sytuacja w stolicy była do tego stopnia nieprzychylna, iż jedyną opcja dla magazynu i Zarządu Firmy była przeprowadzka na bardziej tolerancyjną, nie muzułmańską, choć też indonezyjską wyspę Bali. Zamieszanie wokół Playboya, nagonka na Erwina Arnadę i przeprowadzka na inna wyspę spowodowały, iż termin majowy wypadł z kalendarza nowego miesięcznika.

Było już z resztą przesądzone, że dni gazety są policzone. Dało się tę atmosferę wyczuć w drugim i zarazem ostatnim numerze, wydanym na Bali, w którym Arnada wystosował list otwarty w obronie demokracji i pluralizmu w jego umiłowanej ojczyźnie Indonezji.

Smutna dla Velvet Silver Media rzeczywistość stała się faktem. Playboy Indonesia wraz z czerwcowym numerem zaprzestał dalszych wydań miesięcznika. Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że na tym koniec przypadku Playboya w indonezyjskim życiu publicznym. FPI nie czuło się jednak w pełni usatysfakcjonowane zniknięciem miesięcznika z półek i odwołało się od werdyktu sądu niższej instancji, który nie dopatrzył się złamania prawa przez Arnadę.

Lobbing i naciski ze strony Frontu okazały się skuteczne i doprowadziły w sierpniu tego roku, do zamiany pierwszego uniewinniającego orzeczenia sądowego, na karę dwóch lat więzienia dla indonezyjskiego wydawcy amerykańskiego periodyku dla panów. Wyrok ten zapadł na posiedzeniu sądu najwyższego za zamkniętymi drzwiami. W trakcie ogłaszania wyroku E. Arnada nie było na sali sądowej, stąd też osadzenie go w więzieniu po rozprawie okazało się niemożliwe.

Image
fot. Piotr Śmieszek
Również przez następne dwa miesiące, aż do dnia dzisiejszego skazany był fizycznie nieosiągalny, czym ponownie naraził się ekstremistom z Frontu Obrońców Islamu, którzy wystosowali za nim swój wewnątrz organizacyjny "list gończy".  Wezwali w nim członków FPI do aktywnego poszukiwania na własną rękę, określonego mianem ?Moralnego Terrorysty" E. Arnady, a po ewentualnym złapaniu, oddaniu go w ręce wymiaru sprawiedliwości. W końcu wydawca sam "ujawnił" się w cyberprzestrzeni i zadeklarował w mediach elektronicznych chęć dobrowolnego wyjścia z ukrycia i poddania się zasądzonej karze.

Ta deklaracja spowodowała odstąpienie sądu od dalszych procedur poszukiwania prawomocnie skazanego wydawcy nieistniejącego już w Indonezji miesięcznika.

Front nie do końca wierzy w szczerość tej deklaracji i w dalszym ciągu poszukuje ?Moralnego Terrorysty - E.A"Ironią losu jest, iż dwa wydane w Republice Indonezji Playboye, kosztować będą wydawcę (jeżeli Arnada dotrzyma słowa i zgłosi się do odbycia kary) dwa lata w więzieniu. Oba numery ukazały się nakładem 100 000 egzemplarzy, wszystkie egzemplarze obydwu numerów zostały- używając handlowego żargonu- "sprzedane pniu".

Wiadomość z ostatniej chwili - Erwin Arnada oddał się do dyspozycji sądu w Dżakarcie, a portale społecznościowe, (Twitter,FB) wspierane przez znane postacie ze świata sztuki rozpoczęły kampanię w obronie uwięzionego Arnady.

http://www.indonesia-today.com/