Cmentarz Santa Cruz
Są święta, które należy świętować, święta, które należy przeżywać, lecz są też i takie, które skłaniają do zadumy i refleksji. Nie ma wątpliwości, że do takich właśnie zaliczyć należy nadchodzące dni Zmarłych i Wszystkich Świętych.
Obchodzimy je szczególnie uroczyście i wymownie nad Wisłą i może stąd patriotyczna nuta, choć nie polska do końca refleksja o zmarłych.
27 października 1991 roku w Dili we wschodniej części Timoru, żołnierze ABRI (Armii Republiki Indonezji) zastrzelili modlącego się w kościele świętego Antoniego 18-latka Sebastio Gomes Rangela.
Tego samego dnia po południu zastrzelono na ulicy również innego młodego Timorczyka.
Ceremonie pogrzebowe obu październikowych ofiar miały się odbyć dopiero na początku listopada. Ostatecznie przyjęto, iż obaj młodzi Timorczycy zostaną pochowani 12-tego, na miejskiej nekropolii Santa Cruz (Cmentarz Świętego Krzyża). Od dziesięciu lat dążenia wolnościowe wyspy zostały niemal zamrożone, by nie powiedzieć zapomniane.
Były co prawda niedobitki partyzantów Fretilin (Rewolucyjny Front Niepodległościowy Timoru), gdzieś w górach, dokąd skryły się po śmierci swojego przywódcy Nicolau Dos Reis Loboto w grudniu 1978 roku. Zajęte jednak były bardziej „walką o trwanie” niż o niepodległość.
Był również orędownik i ambasador „tułacz” sprawy Tomirskiej, dobijający się u Wielkich tego świata o pochylenie się nad losem swego małego kraju, obecny prezydent DRTL Jose Ramos Horta. Była też jednak smutna rzeczywistość, która świadczyła o tym, iż Indonezja osiągnęła ostatecznie cel inwazji z 1975 roku i całkowicie podporządkowała sobie kraj.
Dowodem tego „pewnego czucia” się okupanta jest chociażby fakt, iż w latach 80-tych otworzono Prowincję dla turystów zagranicznych uznając ją za całkowicie bezpieczną. Tym większe więc było zaskoczenie, gdy 12 listopada ulicami miasta Dili w stronę cmentarza ruszył wielotysięczny tłum patriotycznie nastawionych mieszkańców.
Niesione transparenty i flagi niepodległego Timoru Wschodniego zaskoczyły i rozwścieczyły stacjonujących w Dili indonezyjskich żołnierzy. Na drodze wiodącej do miejsca pochówku, na cmentarzu komunalnym Santa Cruz, obok wojskowej nekropoli Seroja z roku 1975, otworzono ogień z broni ostrej do konduktu żałobników.
Straty wśród ludności cywilnej były ogromne. Potwierdzono z nazwiska śmierć 271 osób, a szpital miejski odnotował 382 rannych od kul. Do dnia dzisiejszego 250 osób uznaje się za zaginione. Dili zapłaciło wysoką cenę za swoją manifestacje niezadowolenia.
Chociaż wówczas, 12 listopada 1991, kosztem śmierci Timorczyków i 19 żołnierzy indonezyjskich, udało się Indonezyjskim żołnerzom stłamsić gniew ludu timorskiego, to jednak „masakra Santa Cruz” rozpoczęła ostateczny marsz ku niepodległości tego małego wyspiarskiego państewka.
Po względnym spokoju w roku 1993, rocznice 12 listopada z lat ‘94 i ‘95 stały się dniami kolejnych protestów obywatelskich w imieniu niepodległości i wolności. W obu przypadkach brutalnie stłumionych przez wojsko i policję.
Wydarzenia z Santa Cruz zostały też, jako pierwsze protesty na Timorze, nagłośnione medialnie. Kilku reporterów zagranicznych przebywających z oficjalną akredytacją dziennikarską w Dili, depeszowało w świat o krwawym przebiegu pogrzebów patriotycznych w mieście.
Masakra spod cmentarza Santa Cruz i jej konsekwencje dla mieszkańców stolicy, zapoczątkowały również falę solidarność i wzajemnej pomoc wśród Timorczyków. Swoim bezgranicznym zaangażowaniem w niesienie poszkodowanym pomocy, wsławił się biskup z miejscowości Baucau, Carlosa Belo. Za taką postawę, oraz za bezkrwawe dążenie do odzyskania niepodległości, w roku 1996 Szwedzka Akademia Nauk przyznała „duetowi” z Timoru - Biskupowi Belo i obecnemu prezydentowi Ramosowi Horta- Pokojową Nagrodę Nobla.
Również, nie kto inny jak Biskup Belo właśnie, stał się pomysłodawcą narodowego referendum niepodległościowego, na które po upadku Suharto zgodził się ceniony za mądrość i poszanowanie praw człowieka prezydent Indonezji Habibie.
Patronat ONZ nad wschodnią częścią wyspy, referendum i wreszcie odzyskana w 2002 całkowita niepodległość uczyniły Demokratyczną Republikę Timoru Leste, pierwszym państwem XXI wieku.
Wracając raz jeszcze do cmentarza Santa Cruz pokuszę się o nasuwające mi się porównanie, iż tak jak dla nas Polaków w Stoczni Gdańskiej, tak dla Timorczyków tam właśnie zakiełkowała w przelanej krwi niepodległość.
Pochylając się jutro nad grobami bliskich oddajmy również pokłon wszystkim tym, w których śmierci wykuła się nasza polska Wolność.