Natalia Konarzewska: Co dalej z South Streamem?
W przypadku South Streamu w grudniu 2013 r. Komisja Europejska ustaliła, że porozumienia zawarte przez Rosję z europejskimi odbiorcami surowca na szlaku gazociągu (Austria, Bułgaria, Chorwacja, Węgry, Grecja, Włochy i Serbia) są niezgodne z regulacjami trzeciego pakietu energetycznego. Unijni decydenci (m.in. komisarz ds. energii Guenther Oettinger) w ostatnich miesiącach wielokrotnie zapowiadali odsunięcie w czasie negocjacji z Rosją w sprawie budowy Gazociągu Południowego.
Pomimo niechętnej postawy UE niektóre kraje członkowskie nadal patrzą przychylnie na South Stream. Największym orędownikiem powstania rosyjskiego gazociągu wydaje się być Bułgaria, przez terytorium której ma przebiegać jego kluczowy odcinek. Wśród bułgarskich sił politycznych panuje zgodność co do tego, że budowa Gazociągu Południowego jest konieczna dla zapewnienia krajowi bezpieczeństwa dostaw gazu zwłaszcza w obliczu kryzysu ukraińskiego.
Bułgarski minister energetyki Dragomir Stojnew przypomniał w kwietniu, że Bułgaria poniosła olbrzymie straty (ok. 250 mld euro) w związku z przerwaniem dostaw gazu, które miało miejsce w 2009 roku w rezultacie rosyjsko-ukraińskiego kryzysu gazowego. W podobnym tonie wypowiadał się również Tasko Ermenkow, przewodniczący komisji ds. energetyki w bułgarskim parlamencie, który w kwietniu stwierdził, że przeważająca większość gazu trafia do Bułgarii przez Ukrainę, zatem Sofia nie może dopuścić do kolejnego przerwania dostaw, które prawdopodobnie będzie konsekwencją obecnego kryzysu na linii Moskwa-Kijów.
Gazociąg Południowy omijający Ukrainę ma zapewnić Bułgarii nie tylko bezpieczeństwo dostaw, ale także zagwarantować podupadającej gospodarce wymierne korzyści. Zdaniem Igora Jołkina, dyrektora wykonawczego spółki „South Stream Bułgaria”, zyski dla Bułgarii płynące z realizacji projektu związane z jego eksploatacją będą obejmować nie tylko podatki i opłaty z tytułu tranzytu, ale także ok. 5 tys. nowych miejsc pracy. Aby uniknąć problemów prawnych związanych z niezgodnością zawartego kontraktu z regulacjami unijnego trzeciego pakietu energetycznego, bułgarski parlament przyjął w kwietniu nowelizację ustawy o energetyce, która zmienia status morskiego odcinka South Streamu. Przyjęte poprawki klasyfikują ten odcinek jako „gazociąg morski”, co zdaniem niektórych bułgarskich posłów pozwoli na ominięcie unijnych regulacji związanych z trzecim pakietem energetycznym, a tym samym przyspieszenie realizacji projektu.
Budowa bułgarskiego odcinka gazociągu, której koszt wyniesie w przybliżeniu 3,5 mld euro rozpocznie się najprawdopodobniej w czerwcu br. Natomiast 27 maja „South Stream Bułgaria” ogłosił wyniki przetargu na budowę bułgarskiego odcinka gazociągu, które wygrała rosyjska firma Strojtransgaz, należąca do Giennadija Timczenki, jednego z bliskich współpracowników prezydenta Władimira Putina. W skład konsorcjum wejdzie jeszcze pięć bułgarskich firm. Inwestycja w 30% ma być finansowana przez stronę bułgarską, która otrzyma na ten cel kredyt od Rosji spłacany przy pomocy przyszłych dochodów z taryf tranzytowych.
Również Serbia uznaje Gazociąg Południowy za projekt mający zagwarantować jej bezpieczeństwo energetyczne. 5 maja Iwan Melnikow wiceprzewodniczący rosyjskiej Dumy Państwowej po rozmowie z przewodniczącą serbskiego parlamentu Mają Gojković poinformował, że serbski rząd przyjął deklarację potwierdzającą priorytetowy charakter South Streamu dla bezpieczeństwa dostaw gazu ziemnego, a także zapewniającą, że nic nie jest w stanie przeszkodzić jego implementacji w Serbii. Przewodniczący Dumy, Siergiej Naryszkin stwierdził po niedawnej wizycie w Serbii i Bułgarii, że prace nad budową gazociągu postępują zgodnie z planem i pierwsze dostawy gazu będą możliwe już w połowie 2016 roku.
Progres w budowie South Streamu potwierdził również premier Węgier Viktor Orban podczas niedawnej wizyty prezesa Gazpromu Aleksieja Millera w Budapeszcie. Na budowę Gazociągu Południowego liczy także austriacki koncern energetyczny OMV. 30 kwietnia OMV podpisało memorandum z Gazpromem w sprawie realizacji austriackiego odcinka Gazociągu Południowego – szlak miałby w ten sposób kończyć się w Baumgarten. Prawdopodobnie polityczne poparcie udzielone projektowi przez wymienione państwa członkowskie, a także lobbing ze strony europejskich partnerów Gazpromu (włoskie ENI, francuski EDF, niemiecki Wintershall) zadecydowały o tym, że Unia Europejska nie zdecydowała się jednak objąć sankcjami prezesa koncernu.
W ostatnich miesiącach Moskwa intensyfikuje działania na rynkach gazu naturalnego w Europie i Azji, wykorzystując swój kapitał polityczny dla przyspieszenia budowy South Streamu mimo niechęci Brukseli. Zwłaszcza, że Komisja Europejska nie ma obecnie możliwości prawnych, aby zablokować powstanie gazociągu, zaś zaangażowanie krajów członkowskich może przyspieszyć jego realizację. Jednocześnie umowa gazowa zawarta z maju z Chinami stanowi jasny sygnał dla Europy, że rynki azjatyckie to dla Rosji inny interesujący kierunek eksportu swoich węglowodorów. Porozumienie przewidujące dostarczenie Chinom 38 mld m3 gazu rocznie przez 30 lat wydaje się być tylko początkiem ekspansji Gazpromu na rynkach Wschodniej i Południowo-Wschodniej Azji. W najbliższym czasie rosyjski koncern planuje również rozpoczęcie sprzedaży swoich akcji na giełdzie w Singapurze.