Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Unia Europejska Adam Lelonek: Szczyt w Mińsku i nowe reguły gry Poroszenki?

Adam Lelonek: Szczyt w Mińsku i nowe reguły gry Poroszenki?


27 sierpień 2014
A A A

Krążące po sieci zdjęcia i nagrania momentu podania rąk przez prezydentów Rosji i Ukrainy dostarczają wielu emocji – dlaczego Poroszenko w ogóle to zrobił, kiedy trwa wojna? Co oznaczał wyraz twarzy Putina? Na dalszy plan schodzi przy tych analizach klęska rosyjskiej propagandy, a zwłaszcza nowa jakość w ukraińskiej dyplomacji.
Image Rosjanom nie tylko nie udało się sprowokować skandalu, na co zapewne liczyli prokremlowscy propagandziści. Co więcej, perspektywę można przecież odwrócić – dlaczego Putin w ogóle zdecydował się podać rękę „nielegalnej wybranej” głowie państwa, która stoi na czele „faszystowskiej junty” atakującej „bezbronnych” rosyjskich i rosyjskojęzycznych obywateli? Czyż nie jest to błąd logiczny? Można pójść nawet dalej – jest to potwierdzenie legalności rządów Poroszenki na najwyższym szczeblu.

Poza tym, spotkanie obu głów państw w Mińsku miało miejsce zaledwie w ciągu kilku godzin po zatrzymaniu na ukraińskim terytorium rosyjskich żołnierzy. Według ministerstwa obrony Federacji Rosyjskiej przekroczyli oni ukraińską granicę „przez przypadek”. Innymi słowy, kolejne rozmowy pokojowe zostały wykorzystane jako okazja do eskalacji konfliktu. Jest to dość logiczne – żadne z państw zachodnich nie byłoby w stanie zareagować zbyt „radykalnie” w trakcie prowadzonych rozmów pokojowych. Warto tylko pamiętać o takiej możliwości na przyszłość.

Zapowiedzi Petra Poroszenki o przygotowaniu mapy drogowej do wprowadzenia pokoju i stabilizacji we wschodnich obwodach Ukrainy spotkały się z deklaracją Władimira Putina odnośnie niewtrącania się Kremla w rozmowy pomiędzy Kijowem a Donieckiem i Ługańskiem. Trudno uznać to za dobry prognostyk czy wolę polityczną strony rosyjskiej do deeskalacji konfliktu. Tym bardziej, że Putin dodał także, iż nie da się doprowadzić do stabilizacji bez uwzględniania „żywotnych interesów regionów południowo-wschodnich” i „pokojowego dialogu z ich reprezentantami”.

Powołał się również na kwestie finansowe – towary idące na rosyjski rynek przez Ukrainę już po wejściu w życie umowy stowarzyszeniowej spowodować mają straty dla gospodarki FR w wysokości 100 mld rubli, tj. 2,8 mld dolarów. W sposób oczywisty, wymusić to ma na Rosji „adekwatne działania”. Do tego wszystkiego nie do końca przewidywalna jest reakcja na wydarzenia z Mińska samych tzw. „rebeliantów”, w szeregach których znajdują się przecież ludzie o różnej motywacji czy poglądach.

Co ciekawe, podczas dwugodzinnych negocjacji Putina i Poroszenki, poruszono właśnie kwestię implementacji umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską przez Ukrainę. Jak powiedział wczoraj ukraiński minister spraw zagranicznych Pawło Klimkin: „spodziewam się, że możemy i powinniśmy znaleźć rozwiązanie. To pokój, deeskalacja, ale i decyzje, ceną jakich nie jest kompromis. Niezmiennym warunkiem jest niepodzielna, demokratyczna i europejska Ukraina. A wszystkie inne kwestie można negocjować”.

Można więc uznać, że ukraiński prezydent oraz minister spraw zagranicznych wysłali dla świata, a zwłaszcza dla Kremla, jasny komunikat – chcą oni rozwiązania konfliktu i są gotowi do ustępstw, jednak wyłączając z nich możliwość zmiany ukraińskiego wektora politycznego czy podważania integralności terytorialnej państwa. W ukraińskich mediach już pojawiły się głosy o „mocnym fundamencie” dla planu pokojowego Poroszenki i „ustanowieniu nowych reguł gry” dla Rosjan. Jakkolwiek może być to jeszcze nieco na wyrost, to bez wątpienia jest w tym dużo racji. Kluczem do trwałego pokoju jest jednak odzyskanie kontroli nad granicą rosyjsko-ukraińską, do czego jeszcze niestety zdaje się być daleko.

Foto: Vasily Fedosenko / Reuters / themoscowtimes.com