Andrzej Gwarda: Irlandia na TAK
Większość europejskich polityków przyjęła ten wynik z wielką ulgą i satysfakcją, mimo, iż przedreferendalne sondaże wskazywały na zwycięstwo zwolenników traktatu. Prezydent Włoch Georgio Napolitano oświadczył, że wyraża „uznanie dla tych wszystkich w Irlandii, począwszy od premiera Briana Cowena, którzy zabiegali o ten cenny rezultat”.
Z kolei sam premier Irlandii Brian Cowen stwierdził, że „Irlandczycy pokazali, że wiążą swą przyszłość i przyszłość swoich dzieci z Europą. Chcą, by Irlandia pozostała w sercu Europy”. „To bardzo ważna wiadomość dla Europy, dzięki Traktatowi z Lizbony UE będzie sprawniejsza i lepiej widoczna na arenie międzynarodowej, bardziej skuteczna w walce ze zmianami klimatycznymi i polityce zagranicznej”, dodał irlandzki euro deputowany opozycyjnej Partii Pracy Proinsias de Rossa.
Dużym optymizmem tryska przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, który informację o wynikach referendum przyjął z wielką radością. „Ja już wcześniej rozmawiałem z panem prezydentem Kaczyńskim. Powiem szczerze, że się nie obawiam: pan prezydent na pewno podpisze, i to w krótkim czasie. Dzisiaj miałem kontakt z jego kancelarią” uspokaja były premier, tłumacząc, że Polska już nie będzie hamować procedury wdrażania traktatu w życie.
Zdecydowanie mniej optymizmu wykazywali przeciwnicy traktatu. Jeden z nich, wiceprzewodniczący Frontu Narodowego, partii opozycyjnej we Francji skomentował, że „dla zmuszenia narodu irlandzkiego do wycofania się z odrzucenia Traktatu Lizbońskiego użyto wszystkich sposobów presji: gróźb, szantaży, licznych ingerencji, wielkich kłamstw i półprawd".
Co tak naprawdę zadecydowało o tym, że Irlandczycy zdecydowali się jednak przyjąć traktat? Przede wszystkim dużo gorszy stan gospodarki narodowej, aniżeli miało to miejsce podczas wcześniejszego referendum. Kryzys ekonomiczny, który poważnie doświadczył 4-milionowy naród irlandzki okazał się być głównym powodem, który pchnął Irlandie znowu w objęcia Europy. Jeden z irlandzkich politologów stwierdził, że obawa przed ponowną zapaścią w obliczu osamotnienia w walce z nim okazał się dobrym argumentem, aby zagłosować na tak.
Inną ważną kwestią było też to, że przeciwnicy traktatu nie mieli już takich możliwości dotarcia do społeczeństwa jak to było przed rokiem. Niemal wszystkie partie będące w parlamencie rozpoczęły wspólną walkę o przyjęcie traktatu uniemożliwiając przeciwnikom rozwinięcie skrzydeł w artykułowaniu swojej propagandy. W obliczu kryzysu gospodarczego takie kwestie jak: In vitro, aborcja, pary homoseksualne zeszły na dalszy plan i jednocześnie wytrąciły środowiskom skrajnej prawicy i przeciwnikom ich największą broń, którą skutecznie razili przed rokiem.
Teraz pozostaje czekać na decyzję Lecha Kaczyńskiego i Vaclava Klausa- prezydentów Polski i Czech. Wówczas już nic nie stanie na przeszkodzie aby traktat wszedł w życie.
Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.