Anna Jórasz: Debiut nie całkiem solo
Ponieważ Słowenia przystała na życzliwą propozycję pomocy ze strony prezydenta Sarkozy’ego już na kilka miesięcy przed oficjalnym objęciem przewodnictwa w Unii, w najbliższym półroczu należy liczyć się z francuskimi wpływami. Mniej lub bardziej oficjalnymi.
Po Portugalii unijne stery obejmuje po raz kolejny kraj niewielki i do tego debiutant w roli przewodniczącego. O ile takie państwa jak Luksemburg czy Portugalia dowiodły, że geograficzny rozmiary nie przeszkadzają doniosłym wydarzeniom politycznym, problematyczną kwestią może okazać się brak doświadczenia Słowenii, co jako pierwsza oficjalnie zauważyła (wytknęła?) Francja, wspaniałomyślnie śpiesząc z pomocą.
Z drugiej strony warto zauważyć, że Słowenia, jak dotychczas żaden inny kraj, poprzez ścisłą współpracę z Niemcami i Portugalią pod względem technicznym przygotowana jest co najmniej poprawnie. Co innego, że osiemnastomiesięczny program wspólnych działań opracowany był w taki sposób, by nie przytłoczyć stawiającej pierwsze kroki Słowenii, zapewniając niemalże polityczne wakacje.
Tym samym, wydawać by się mogło, że najcięższy orzech został zgryziony i choć wielu połamało na nim zęby, Unia osiągnęła swój cel i nowy traktat został w końcu podpisany. Słowenii pozostała tylko rola honorowego patronatu nad procesem ratyfikacji, który pozostaje w gestii państw członkowskich, niezmiennie suwerennych, jeżeli ktoś miałby wątpliwości. Tak więc w związku z Traktatem Lizbońskim Słowenia ma rolę identyczną pozostałym państwom – ratyfikować. Tutaj zabawę popsuły trochę Węgry, które uczyniły to jako pierwsze. A mogło być tak symbolicznie.
Słowenia zapowiada, że jednym z priorytetów będzie rozwiązanie kwestii Kosowa, a także rozwój negocjacji z państwami zachodnich Bałkanów, w tym z Serbią. Z jednej strony Słoweńcy dysponują pewnymi argumentami - znają bardzo dobrze specyfikę regionu, jego historię i kulturę. Jednak Słoweńcom bardzo trudno będzie pogodzić skłócone nacje i nie narazić się jednocześnie i jednym, i drugim. W każdym razie aspiracje do integracji regionu z UE są – nic to, że przed szesnastu laty to właśnie Słowenia rozpoczęła proces rozpadu byłej Jugosławii.
Poza do końca niesprecyzowanymi sprawami politycznymi, pozostawiono Słowenii bardzo poważną sprawę przygotowania agendy dotyczącej zmian klimatycznych i energii odnawialnej, a także oficjalnej inauguracji drugiego etapu Strategii Lizbońskiej, co wydaje się zadaniem o tyle łatwiejszym, o ile wzbudzającym mniej emocji. Względnie.
Wydawać by się mogło, że jeśli nie całkowicie to przynajmniej w dużym stopniu Słowenia wie czego chce i zamierza działać według jasno wytyczonego planu. W czym ma więc pomagać Francja? Z pewnością nie w rozmowach z Turcją. Sprawa impasu w stosunkach z Rosją też raczej poczeka co najmniej do drugiego półrocza 2008. Może więc faktycznie Francja będzie tylko dobrym duchem tego przewodnictwa?