Anna Jórasz: Kreml syty. Unia cała?
Zainteresowanie kryzysem? Tak, ale raczej tym finansowym niż gruzińskim. Wstrzymanie instalacji rakiet Iskander w Kaliningradzie? Owszem, ale w zamian za rezygnację z elementów tarczy antyrakietowej w Polsce. W tym stylu Unia wznawia (kontynuuje) dialog z Moskwą.
Więcej zgody niż rozdźwięków? Możliwe. W przeddzień szczytu UE-Rosja, premier Putin ogłasza, że nie będzie planowanej na 1 stycznia radykalnej podwyżki ceł na eksport drewna, a prezes Gazpromu, Aleksiej Miller, zapowiada, że od przyszłego roku europejscy klienci mogą spodziewać się „zasadniczego spadku” cen gazu. W rewanżu czy nie, strona unijna stwierdza, że Rosja wypełniła większość zobowiązań dotyczących gruzińskiego konfliktu. Ta niewypełniona „mniejszość” to zapewne ciągła obecność rosyjskich wojsk w „niepodległych” republikach Abchazji i Osetii Południowej. O tym jednak nikt dziś nie rozmawiał.
Słowom przyjaźni i wsparcia nie było końca. Pozostając w tej poetyce, Unia popiera starania Rosji o wejście do WTO (ostatni warunek to wprowadzenie swobody przelotu unijnych linii lotniczych nad Syberią, co kosztuje obecnie UE 350 mln euro rocznie), a na szczycie w Waszyngtonie Bruksela i Moskwa przemówią jednym głosem, opowiadając się za zwiększeniem roli władz publicznych w gospodarce (przede wszystkim kontrola pracy banków, agencji ratingowych i funduszy inwestycyjnych). Sielanka.
Słowem kluczem po raz kolejny była unijna jednogłośność. Nic to, że zakłócana iście rejtanowskim (bezskutecznym, acz wzniosłym) wetem Litwy. Dotychczasowi sojusznicy - Polska, Szwecja i Wielka Brytania - już wcześniej wycofały sprzeciw wobec kontynuowania dialogu z Rosją. Zresztą jak głosi oficjalne stanowisko francuskiej prezydencji, z założenia jednolite stanowisko UE w tej sprawie było i jest (czy będzie?). Tym samym decyzja o kontynuowaniu rozmów na temat nowego strategicznego partnerstwa Bruksela-Moskwa zapadła. Metodą faktów dokonanych. I już chyba tylko dla przyzwoitości prezydent Sarkozy potępił uznanie niepodległości Abchazji i Osetii Południowej przez Rosję, mówiącą bez zbędnych ogródek o nieodwracalności tych faktów. Jedność (obopólnych interesów, rzecz jasna), zjednoczenie (w walce ze skutkami kryzysu finansowego) to słowa odmieniane na nicejskim szczycie przez Sarkozy’ego w każdym przypadku. I na każdy temat.
Poza tym stwierdzono, iż system obrony przeciwrakietowej w Europie w żaden sposób nie przyczyni się do poprawy europejskiego bezpieczeństwa, jedynie skomplikuje sytuację, więc francuska prezydencja proponuje zorganizowanie w połowie 2009 roku szczytu pod auspicjami OBWE z udziałem USA i Rosji o nowych podstawach bezpieczeństwa paneuropejskiego.
Jak to zwykle bywa przy okazji unijnych spotkań, również tym razem wiele się działo na naszym polskim podwórku. Kamień (klimatyczny) spadł z serca premiera, z drugiej strony prezydent Kaczyński trafił chyba na „krótką listę” Sarkozy’ego, wybierając spotkanie z cesarzem Akihito miast rozmowy na temat Traktatu Lizbońskiego. Polityka trzeciego krzesła na unijnych szczytach ustąpiła miejsca strategii unikania.
Jak podsumował dwudniowe rozmowy przewodniczący Komisji Europejskiej, Jose Barroso, UE i Rosja skazane są na "pozytywną współzależność". W wolnym tłumaczeniu - business as usual. W końcu Rosja nie przestała być trzecim partnerem handlowym UE i głównym dostawcą ropy i gazu, a to zobowiązuje. Nas, rzecz jasna. Toteż kolejne rundy negocjacyjne już końcem listopada. Czekamy z (nie)cierpliwością.
Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża jedynie prywatne poglądy autora.