Bartłomiej Cięszczyk: Kampania wrześniowa nad Dnieprem
Po wrześniowych wyborach rozkład sił w ukraińskim parlamencie nie zmieni się. Partia Regionów, Nasza Ukraina i Blok Julii Tymoszenko to jedyne ugrupowania, które liczą się w grze o władzę.
Kampania wyborcza na Ukrainie ruszyła pełną parą. Badania przedwyborcze wskazują, iż w przedterminowych wyborach parlamentarnych zwycięży Partia Regionów Wiktora Janukowycza. Drugie i trzecie miejsce w ukraińskim parlamencie zajmie odpowiednio Blok Julii Tymoszenko i blok wyborczy Nasza Ukraina- Ludowa Samoobrona. Żadna z sił politycznych nie zdobędzie takiej przewagi nad rywalami, by móc samodzielnie rządzić na Ukrainie. Podział mandatów w parlamencie zależeć będzie od tego ile mniejszych partii wejdzie do Rady Najwyższej.
Wiktor Janukowycz pewny wygranej swojej partii nie utworzył żadnych koalicji ani bloków wyborczych. Wprawdzie Socjalistyczna Partia Ukrainy, Aleksandra Moroza prowadziła rozmowy z Partią Regionów w sprawie wystartowania obu partii z jednej listy wyborczej jednak socjaliści chcieli pierwsze miejsca na listach wyborczych obsadzić swoimi ludźmi i wspólny start w wyborach stał się niemożliwy. Obecnie poparcie dla Socjalistycznej Partii Ukrainy jest bardzo niskie. Sondaże wskazują, że tej partii nie uda się przekroczyć trzy procentowego progu wyborczego potrzebnego do zasiadania w ukraińskim parlamencie.
Kampania Janukowycza
Kampania Partii Regionów nie należy do burzliwych. Partia Janukowycza na wiecach wyborczych przypomina, iż to za rządów jej lidera nastąpił rozkwit gospodarczy kraju. Janukowycz pełniąc w latach 2002-2004 funkcję szefa rządu zostawił gospodarkę z ponad 12 procentowym wzrostem PKB. Janukowycz zapowiada przeprowadzenie reformy systemu sądownictwa i referendum w sprawie uznania języka rosyjskiego drugim językiem urzędowym na Ukrainie, co jest wyraźnym gestem pod adresem mieszkańców wschodniej Ukrainy. Działania Partii Regionów pokazują, iż Janukowycz nie dąży do zdobycia nowego elektoratu. Kampania Partii Regionów jest skierowana na utrzymanie elektoratu na wschodzie i w centrum Ukrainy.
Gruszki na wierzbie
Blok Julii Tymoszenko cieszy się 26 procentowym poparciem. Na jednym ze zjazdów Tymoszenko oświadczyła, iż jej partia zdobędzie 39 procent głosów. Dwa razy więcej niż w wyborach w marcu 2006 roku. W jaki sposób chce osiągnąć ten wynik, tego nie chce powiedzieć.
Blok Julii Tymoszenko idzie do wyborów z lewicowymi, populistycznymi hasłami. Jednym z nich jest zwiększenie ukraińskiej wersji becikowego. Obecnie taka pomoc to równowartość 1800 dolarów. Po wyborach, za pierwsze dziecko, ukraińska matka otrzyma 3000 dolarów zasiłku i 10000 dolarów za trzecie. Ponadto Julia Tymoszenko chce rewizji dotychczasowej prywatyzacji i odebrania oligarchom bezprawnie nabytych przedsiębiorstw. Zapowiada wprowadzenie zawodowej armii. Dla biednych bezpłatne bilety komunikacji miejskiej. Studenci mają otrzymać stypendia w wysokości minimum socjalnego oraz pracę zaraz po skończeniu studiów. Nie wiadomo jednak skąd Blok Julii Tymoszenko i jej liderka weźmie na to pieniądze.
Juszczenko=Janukowycz
Blok Julii Tymoszenko walczy o elektorat w zachodniej i południowej części Ukrainy. Chce zdobyć poparcie kosztem Naszej Ukrainy i socjalistów. W swej kampanii Blok Julii Tymoszenko stara się postawić znak równości między prezydentem Juszczenko, a premierem Janukowyczem. Natomiast socjalistów Tymoszenko oskarża o zdradę ideałów pomarańczowej rewolucji i przejście na stronę Wiktora Janukowycza, poprzez stworzenie koalicji rządową z Partią Regionów i komunistami latem 2006 r.
Miałka kampania
Blok wyborczy Nasza Ukraina - Ludowa Samoobrona oscyluje w granicach od 11 do ponad 15 procent głosów. Wiktor Juszczenko broniąc się przed spadkiem poparcia i odejściem elektoratu na rzecz Bloku Julii Tymoszenko zawarł polityczne porozumienie wraz z Ukraińska Partią Ludową i lewicową Ludową Samoobroną. Szanse na przyciągnięcie elektoratu Janukowycza czy Julii Tymoszenko są minimalne. Kampanii wyborczej bloku Nasza Ukraina - Ludowa Samoobrona brakuje impetu, jakim może się cieszyć Blok Julii Tymoszenko. Prócz zwiększenia wydatków na cele socjalne blok Nasza Ukraina -Ludowa Samoobrona obiecuje zwalczać korupcję oraz zacieśnić współpracę Ukrainy ze strukturami europejskimi. Członkom UPA obiecuje natomiast nadać status kombatantów i wszelkich uprawnień przysługujących z tego tytułu.
Polityczny plankton
Oprócz trzech największych sił politycznych i komunistów szanse na wejście do parlamentu ma kilka mniejszych partii politycznych, których poparcie znajduje się na poziomie około 3 procent poparcia. Poza socjalistami w parlamencie mogą zasiąść przedstawiciele Postępowej Socjalistycznej Partii Ukrainy, centrowy Blok Łytwyna, jak również uważana za ugrupowanie szowinistyczne partia Swoboda.
Co po wyborach?
W chwili obecnej nie da się przewidzieć podziału mandatów. Gdy kilka partii zdobędzie poparcie bliskie trzy procentowemu progu wyborczemu, wówczas większa liczba mandatów będzie podzielona spośród zwycięzców wyborów.
Nad Dnieprem są brane pod uwagę dwie koalicję, jeśli do Rady Najwyższej wejdą tylko trzy bądź cztery partie. Pierwsza z koalicji, choć według opinii politologów mało prawdopodobna, to koalicja Bloku Julii Tymoszenko i Naszej Ukrainy. Biorąc pod uwagę dotychczasową współpracę obu ’’pomarańczowych sił’’ nie daje się dużych nadziei na utworzenie takiego sojuszu.
Jak podają różne źródła, drugim możliwym wariantem jest powstanie koalicji dwóch antagonistów z pomarańczowej rewolucji, Partii Regionów i Naszej Ukrainy. Obie partie mają powody by zawiązać sojusz polityczny. Oligarchowie, którzy finansują partię Janukowycza mają dość politycznych sporów i chcą robić interesy. Juszczenko natomiast nie chce Tymoszenko w roli premiera, za której rządów ukraińska gospodarka spowolniła tempo rozwoju. Resorty polityczne w takiej koalicji miałaby przejąć Nasza Ukraina, a gospodarką zajmie się Partia Regionów. Na sojuszu skorzystałaby Ukraina. Wewnętrzne spory i kłótnie bardzo popsuły wizerunek Ukrainy w Europie. Czas najwyższy wyrwać Ukrainę z politycznego marazmu.
Jaka będzie koalicja w Radzie Najwyższej Ukrainy po wyborach parlamentarnych, dowiemy się już w październiku.