Filip Topolewski: Davos w cieniu strachu, protekcjonizmu i polityki
Głównym hasłem tegorocznego światowego forum ekonomicznego w Davos był kryzys. Odmieniany przez wszystkie przypadki, obecny był we wszystkich dyskusjach i wystąpieniach. Obecni rozprawiali o kryzysie a nieobecni byli nieobecni właśnie z powodu kryzysu.
Nikt nie oczekiwał po forum dyskusyjnym zapoczątkowania fali odnowy w gospodarce. Ostatecznie Davos, pomimo całego rozmachu i splendoru jest tylko platformą wymiany poglądów i kontaktów dla uczestników konferencji.
Największa i główna siła oddziaływania forum polega na budzeniu zaangażowania opinii publicznej oraz wielkich przedsiębiorstw do rozwiązywania globalnych problemów od ubóstwa po ekologię.
W tym roku nie udało się ani uczestnikom ani organizatorom rozpalić świata nowymi pomysłami i inicjatywami. Wszystkie idee skarlały w obliczu przytłaczającej kryzysowej rzeczywistości. Zabrakło śmiałych wizji i szczodrych sponsorów dla walki z biedą, kryzysem, efektem cieplarnianym, AIDS, wykluczeniem społecznym i innymi demonami tego świata.
Mimo, że w tym roku, zabrakło gwiazd Hollywood Davos i tak przyciągnęło uwagę mediów. Organizatorzy obficie czerpali z nowinek technologicznych. Wiele konferencji transmitowano w formie webcastów, forum stworzyło bogatą ofertę w Internecie. Największe media i dziennikarze byli nie tylko obecni jako obserwatorzy, ale i jako moderatorzy dyskusji. Niegdyś ekskluzywny świat wielkiego biznesu coraz szerzej otwiera się dla opinii publicznej.
Nie powinno to dziwić bowiem Davos to również teatr. Możliwość zaznaczenia swojej obecności na wielkiej scenie dla niejednego polityka. Pokazania się swoim wyborcom wśród premierów, prezydentów i prezesów największych korporacji. Lub też, z tego samego powodu, nie pokazania się.
Najwyraźniej tą drugą opcję wybrał Barack Obama nie delegują do Davos żadnego znaczącego ministra. Jedynym przedstawicielem nowej administracji amerykańskiej była doradczyni prezydenta Valerie Jarrett. W czasach kryzysu, gdy codziennie wzywa się Amerykanów do zaciskania pasa i wyrzeczeń, nieroztropnie byłoby pławić się w luksusach szwajcarskiego kurortu. Ale ta nieobecność ma też druga stronę. W czasie gdy Europejczycy i Azjaci zajęci byli debatami nad przyszłością gospodarki Barack Obama przeprowadził przez Kongres kolejny pakiet pomocowy dla amerykańskiej gospodarki. Pakiet, który reszta świata postrzega jako potencjalny krok w kierunku protekcjonizmu i subsydiowania amerykańskich przedsiębiorstw. Pomimo zapewnień amerykańskiej administracji, że pomoc będzie zgodna z regułami WTO widmo protekcjonizmu opanowało debaty w Szwajcarii. Zresztą nie tylko USA stwarzają zagrożenie dla wolnego handlu i światowej konkurencji. Rosja już wcześniej podniosła cła na samochody, a Indie na stal.
Obaw przed protekcjonizmem nie kryli w Davos Jose Manuel Barroso, który przestrzegał przed krokami blokującymi wolny handel towarzyszącymi pakietom pomocowym dla gospodarki, jak również Gordon Brown. Ten ostatni wymieniał nawet protekcjonizm finansowy jako główne niebezpieczeństwo w czasie dekoniunktury. Jacek Rostowski wskazywał z kolei na zagrożenia protekcjonizmu finansowego prowadzące do naruszenia zasady wolnego przepływu kapitału w samej Unii Europejskiej.
Nieobecność przedstawicieli rządu USA rekompensowali reprezentanci nowych potęg gospodarczych. Premier Chin Wen Jiabao oraz premier Rosji Władimir Putin potwierdzali rosnące aspiracje swoich państw do wzięcia odpowiedzialności za ład gospodarczy.
Przybierające na sile napięcia gospodarcze oraz polityczne nie ominęły Davos. Tym razem jednak to nie alterglobaliści byli przyczyną starć. Największe emocje wzbudziła debata prezydenta Izraela Szymona Peresa z premierem Turcji Recep Tayyip Erdoganem o sytuacji w Strefie Gazy. Ostentacyjne opuszczenie debaty najwyraźniej przysporzyło Erdoganowi zwolenników w Turcji i Palestynie. To też znak zmian w forum ekonomicznym, w którym coraz mniej atmosfery spotkań biznesowych.
Pomimo ambicji organizatorów Davos nie dało światu przekazu lepszego jutra w pokryzysowym świecie. W wystąpieniach najczęściej podkreślano potrzebę wzmocnienia międzynarodowej współpracy oraz koordynacji i nadzoru globalnych rynków finansowych. Ostrożne nadzieje wiązano z kwietniowym szczytem G-20 oraz zakończeniem kolejnej rundy negocjacji WTO. Jednak tegoroczne światowe forum ekonomiczne przede wszystkim pokazało, że dziś w dalszym ciągu więcej jest strachu przed nieznanym i łatwiej dojrzeć niebezpieczeństwa niż szanse.
Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.