Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Łukasz Bardziński: Wszyscy jesteśmy Michałem Kamińskim


22 lipiec 2009
A A A

Broniąc wartości tradycyjnych i wiary chrześcijańskiej, stając w obronie pamięci historycznej, można w dzisiejszych czasach zostać uznanym za człowieka o poglądach radykalnych, wręcz niebezpiecznych.
Głosowaniem przeciwko rezolucji potępiającej nasz kraj za nietolerancję względem mniejszości seksualnych Michał Kamiński zasłużył sobie na miano homofoba, a sprzeciwiając się upamiętnieniu mordu w Jedwabnem otrzymał miano antysemity. Co więcej, raczył spotkać się ze Świętej Pamięci generałem Pinochetem, bynajmniej nie po to aby go potępić.

Czy takie czyny mogą być powodem zmasowanej nagonki na polityka? Dla przedstawicieli lewicy – z pewnością, ale nie dla ludzi starających się trzeźwo patrzeć na świat.

Zanim przejdę do omówienia niedorzeczności wspomnianych zarzutów, postaram się jednak zwrócić uwagę na rzeczywistą przyczynę ataku na szefa Frakcji Konserwatystów i Reformatorów w Parlamencie Europejskim.

Lewacka rozgrywka


Otóż, wcale nie antysemityzm czy homofobia są tutaj najważniejsze. Chodzi raczej o samą Partię Konserwatywną w Wielkiej Brytanii. Ci, dla których codzienną lekturą powinny być „Rozważania o Rewolucji Francuskiej” wybitnego polityka i filozofa Edmunda Burke (który położył kamień węgielny pod współczesny konserwatyzm), coraz częściej zachłystują się wszelkimi nowinkami cywilizacyjnymi, propagowanymi przez lewicę. Wystarczy wspomnieć choćby samego szefa tego ugrupowania Davida Camerona, który nie ukrywa swoich ekosympatii ( jeszcze najmniej szkodliwych w porównaniu do innych postępowych ideologii). Współpraca z Prawem i Sprawiedliwością dla takich oswojonych przez lewactwo konserwatystów mogła okazać się z punktu widzenia „postępu” niekorzystna. Kto wie, czy zasiadając we wspólnych ławach parlamentarnych nie zaraziliby się oni od Polaków zaściankowością czy co gorsza radykalnym „eurosceptycyzmem” od Czechów, których prezydent dla eurokratów stanowi postać do straszenia niegrzecznych dzieci (bo przyjedzie zły Klaus i odbierze tobie wszelkie zdobycze socjalne i obyczajowe, z parą tatusiów włącznie).

Chcąc ochronić swoich prawicowych kolegów brytyjska lewica poprzez media rozpoczęła atak na polskiego szefa nowej frakcji, aby jak najbardziej zniechęcić Konserwatystów do kontaktów z eurodeputowanymi PiS. Z punktu widzenia lewicy, korzystniejsze było członkowstwo Konserwatystów we frakcji chadeków i ludowców, którzy teoretycznie stanowiąc centroprawicę, chętni byli do współpracy z socjalistami, nie zwracając uwagi na wartości, które jako chadecy powinni mieć na sztandarach. „Co też odbiło tym Konserwatystom, że chcą współpracować z tymi radykalnymi ciemnogrodzianami z Polski?” – zastanawiał się pewnie niejeden lewak, przyzwyczajony do łagodnych ideologicznie chadeków.

Przejdźmy jednak do omówienia zarzutów stawianych Michałowi Kamińskiemu.

Prześladowana mniejszość


Michał Kamiński to homofob – wszak bronił swój kraj przed zarzutami o homofobie. Tylko czy rezolucja mówiąca o łamaniu praw człowieka w Polsce względem mniejszości seksualnych takich jak geje i lesbijki (kto wie, wkrótce przed polskim ciemnogrodem będzie trzeba bronić zoofili i pedeofili) nie była absurdalna?

Z jednej strony mówi się o prawach homoseksualistów do manifestacji – zakaz organizacji parad równości uznawany jest za łamanie praw człowieka. Tymczasem, nikt nie upominał się o prawa chrześcijan, ale i żydów, wyznawców islamu i przedstawicieli innych religii, dla których publiczne propagowanie czegoś co jest sprzeczne z ich wartościami może być krzywdzące. Mało powiedzieć krzywdzące, Joanna Senyszyn z pejczem nawiązująca do słów Jana Pawła II podczas agitacji na rzecz wartości sprzecznych z tym czego uczył nas Wielki Papież, obrażała teoretycznie dominujących w naszym kraju katolików. I czy jakaś rezolucja w obronie tych ludzi powstała? Nie, bo nikogo nie interesuje marginalna mniejszość, którą stanowią gotowi otwarcie i publicznie bronić swoich wartości chrześcijanie. Niestety, obserwując współczesną debatę publiczną muszę postawić tezę, że ludzie broniący zasad naszej wiary otwarcie, nie idąc na żadne kompromisy, stanowią mniejszość. Ale nikt o tę mniejszość się nie upomina, wręcz przeciwnie – najchętniej zamknięto by takich outsiderów w więzieniach, czego przykładem może być sprawa Joanny Najfield – katolickiej działaczki, sądzonej za wypowiedź na temat związków działaczki proaborcyjnej z przemysłem aborcyjno-antykoncepcyjnym.

Niestety, pomimo szczytnych deklaracji, dla religii nie ma miejsca w prawach człowieka, za to jest tam dużo przestrzeni dla lewackiej ideologii. Swoiste prawo Kalego, wytworzone we współczesnej debacie publicznej, zdaje się głosić wszem i wobec: „Wolność słowa tak, o ile jesteś lewakiem”.

Dlatego najłatwiej jest każdego, kto nie głosuje zgodnie z głównym nurtem postępowej ideologii, nazwać homofobem, nie troszcząc się o konserwatywną część społeczeństwa, której wolę wyraża polityk mówiąc „nie” w głosowaniu nad rezolucją broniącą homoseksualistów. Skoro Michał Kamiński jako homofon jest nietolerancyjny, niech w pierś uderzą się również wszyscy piewcy tolerancji, którzy nie potrafią uznać prawa do wierności nauce głoszonej przez wyznawaną religię.

Chwała Generałowi


Haniebne w biografii Michała Kamińskiego miały być kontakty z generałem Augusto Pinochetem. Jest to kolejny absurd. Na temat fałszowania historii chilijskiego przywódcy, można by napisać osobny artykuł, a nawet książkę. Jednak, idąc tym samym tropem, którym idą krytycy szefa frakcji Konserwatystów i Reformatorów, niech Wielki Eurokrata Jose Manuel Barroso zostanie potępiony za przynależność do maoistowskiej bojówki. Czyżby Mao miał mniej ludzi na sumieniu od Pinocheta? Dlaczego również wielcy wrogowie totalitaryzmu w postaci oświeconych lewicowców nie zajmą się problemem „Che”, bandyty, który mordował z uśmiechem na ustach, a dzisiaj jest idolem młodzieży. Pomijając resztę komunistycznych oprawców, już przy samym Mao i „Che” Guevarze  Pinochet jawi się jako potulny baranek.

Polak = Antysemita


Któż, jak nie Polacy stojący wiernie u boku Hitlera miał większy udział w Holocauście? Pytanie absurdalne? Nie sądzę. Jeszcze kilka książek najróżniejszych Grossów i takie pytanie nikogo nie powinno dziwić. Sprawa w Jedwabnem nie wydaje się do końca tak jasna jak chcieliby specjaliści od polskiego antysemityzmu. Zakładając jednak po myśli „światłych historyków” pokroju Grossa, że sprawa Jedwabnego to od początku do końca efekt polskiego antysemityzmu, nie należy tej sprawy widocznie upamiętniać.

„Ty antysemito!!!” – zawoła pewnie niejeden czytelnik, a szczególnie ten oświecony przez organ prasowy michnikowszczyzny. Powtórzę, nie należy upamiętniać mordów Polaków na Żydach, przynajmniej dopóki nie zostaną odpowiednio upamiętnieni, skromni ludzie, o których dzisiaj wielu nie pamięta (nie chce pamiętać), ludzie którzy ryzykując życie ratowali całe rodziny żydowskie i nie raz karani byli za taką pomoc śmiercią. Kiedy wszyscy bijący się w piersi za polski antysemityzm zrozumieją ten fakt, wówczas przyjdzie czas, aby zbadać, z zachowaniem warsztatu rzetelnego historyka, kwestie mordów na żydach ze strony Polaków i oddanie czci ofiarom, z zachowaniem prawdy historycznej. Jeżeli mamy bowiem mówić o prawdzie, musimy pamiętać zarówno o tym co przyniosło naszemu narodowi chwałę i o rzeczach wstydliwych. Ciężko jednak mówić o rzetelności, kiedy równowaga pomiędzy faktycznymi grzechami i zasługami zostanie zachwiana.

Co do samej sprawy Jedwabnego, pomimo założenia przyjętego na wstępie rozważań na ten temat, pamiętać należy cały czas o realiach wówczas panujących, o antysemityzmie nazistów, o sowieckiej zarazie. Bez ujęcia tych kwestii nie będziemy nigdy wstanie rzetelnie osądzić i przedstawić sprawy Jedwabnego.

Homofob, antysemita, faszysta i co dalej?

Można lubić lub nie Michała Kamińskiego, ale jego obecne problemy są symboliczne dla każdego komu bliskie są wartości prawicowe w naszym kraju. Tak naprawdę, każdy z nas (prawicowców) może znaleźć się na miejscu Michała Kamińskiego. Może niekoniecznie trafi na czołówki gazet w całej Europie, ale łatka faszysty dla samorządowca w lokalnej gazecie lub opinia oszołoma wśród najbliższych znajomych, to już określenia mogące dotyczyć większości prawicowców.

I choć większość argumentów z merytorycznego punktu widzenia może być absurdalnych, wydźwięk takiego ataku będzie bardzo dotkliwy. Bo prawdą jest, że w naszym dyskursie publicznym niekoniecznie rządzi zdrowy rozsądek, natomiast raczej na pewno poprawność polityczna i lewacka ideologia.

Warto sobie więc odpowiedzieć na pytanie, czy iść z nurtem postępu, zapewniając sobie spokojną egzystencję, czy wbrew wszystkiemu, pozostać wiernym swoim zasadom, temu w co wierzymy. Oczywiście możemy wybrać pierwszą opcję, jednak istotne będzie tutaj, jak długo można z obrzydzeniem patrzeć na nasze odbicie w lustrze.
 
 
Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.