Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Łukasz Pawłowski: Dziedzictwo "Żelaznej Damy"


30 kwiecień 2009
A A A

Trzydzieści lat temu premierem Wielkiej Brytanii po raz pierwszy została kobieta. Po dwóch kolejnych wygranych wyborach, ponad dekadzie na stanowisku premiera i kolejnych 20 latach od rezygnacji… niewiele się zmieniło.

Margaret Thatcher została zaprzysiężona na urząd premiera 4 maja 1979 roku. Z funkcji tej zrezygnowała pod naciskiem członków własnej partii 28 listopada 1990 roku. Była nie tylko pierwszą kobietą-premierem, ale także najdłużej, nieprzerwanie urzędującym szefem rządu od czasów Roberta Jenkinsona, Lorda Liverpool, który pełnił tę funkcję w latach 1812-1827. Podczas swojej ostatniej mowy przed budynkiem na Downing Street 10, nawet nie próbowała ukryć łez. „Żelazna Dama” płakała, a stacje telewizyjne na całym świecie bez najmniejszego wahania ogłaszały koniec pewnej epoki.   

Kiedy w 1975 roku jako pierwsza kobieta została przewodniczącą Partii Konserwatywnej, nikt nie dawał jej wielkich szans na przetrwanie. Thatcher, mimo ponad trzech dekad spędzonych już wówczas w szeregach Torysów oraz czterech lat w rządzie jako minister edukacji, była postrzegana jako kandydat z zewnątrz. Potrzebowała wsparcia i dlatego do swojego gabinetu cieni zaprosiła wielu współpracowników byłego premiera i dotychczasowego lidera Torysów, Edwarda Heath’a. Jej hasłem przewodnim była zapowiedź „nowego początku” oraz bardziej zdecydowana polityka wewnętrzna i zagraniczna.

16 stycznia 1976 roku, w siedzibie ratusza w londyńskim Kensington, wygłosiła słynną mowę, w której ostrzegała przed zagrożeniem ze strony Związku Radzieckiego i zdecydowanie potępiła sowiecki reżim. To właśnie po tym wystąpieniu radziecka prasa nadała jej przydomek „Żelaznej Damy”. Choć w założeniach prawdopodobnie prześmiewcze, określenie to bardzo przypadło Thatcher do gustu i w późniejszych czasach stało się rdzeniem jej wizerunku. Podobnie było zresztą z innymi przydomkami, takimi jak „Ta, której należy się podporządkować”,  („She Who Must be Obeyed”), „Najświętsza Małgorzata” („Blessed Margareth”) czy Wielka Słonica (Great She-Elephant). Pomyślane jako urągające, nierzadko przydawały jej popularności.

Jednak nawet po tym jak Thatcher nazwano ją „Żelazną Damą”, mało kto wierzył w wyborcze zwycięstwo Konserwatystów. To prawda, że rządząca Partia Pracy znajdowała się wówczas w tragicznym stanie – targana wewnętrznymi konfliktami wahała się pomiędzy radykalnym zwrotem na lewo, a liberalizacją dotychczasowej polityki gospodarczej. Sytuację pogarszała dodatkowo fala strajków na przełomie 1978 i 1979 roku, zwanych potocznie „zimą niezadowolenia” („Winter of Discontent”), w wyniku których premier James Callaghan musiał zrezygnować z planowanego ograniczenia wzrostu płac sektora budżetowego. Jednak mimo wszystko Torysi wcale nie byli pewni sukcesu, a w indywidualnych sondażach poparcia Callaghan wyprzedzał Thatcher o kilka punktów procentowych. Ostatecznie sympatie wobec liderów nie przełożyły się na wyniki ugrupowań i to Konserwatyści zwyciężyli w majowych wyborach.

Thatcher i jej minister finansów Geoffrey Howe podjęli działania zmierzające do radykalnego obniżenia inflacji – przekraczającej wówczas 20 procent – a w dalszej kolejności obniżenia stóp procentowych. Działania rządu wywołały niezadowolenie nie tylko części społeczeństwa, ale także wielu konserwatywnych posłów. Pojawiły się żądania radykalnego zwrotu (U-turn) w polityce gospodarczej, w kierunku bardziej stonowanych rozwiązań. Thatcher zdecydowanie oddaliła wszelki sprzeciw, do swoich krytyków kierując słynne słowa: „You turn if you want to. The lady’s not for turning!”. Jednak mimo zdecydowanej poprawy niektórych wskaźników ekonomicznych, życie przeciętnego Brytyjczyka nie uległo w tym czasie radykalnym zmianom. Wielka Brytania nadal pozostawała jednym z biedniejszych krajów Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, a Thatcher zbliżała się do kolejnych wyborów niepewna zwycięstwa. Tym bardziej, że na scenie politycznej pojawił się wówczas nowy, niebezpieczny gracz.

W styczniu 1981 w Partii Pracy doszło do secesji. Jej bardziej liberalne skrzydło utworzyło Partię Socjaldemokratyczną, która wkrótce ogłosiła wspólny start w wyborach z osłabionymi wówczas Liberałami. Nowa koalicja uzyskiwała znakomite rezultaty, w sondażach osiągając poparcie sięgające nawet 50 procent! Los Konserwatystów wydawał się przesądzony.

Plany opozycji pokrzyżowała jednak… argentyńska junta wojskowa. To na jej rozkaz wojska argentyńskie 2 kwietnia 1982 roku zaatakowały Falklandy, niewielki archipelag wysp na Oceanie Spokojnym. Zamieszkałe przez mniej niż dwa tysiące mieszkańców Falklandy, były brytyjską kolonią od pierwszej połowy XIX wieku. Kiedy Thatcher dowiedziała się o ataku, nie wahając się długo poleciła odbicie archipelagu. Mimo prób mediacji ze strony ONZ i Stanów Zjednoczonych pani premier nie wyraziła zgody na negocjacje z władzami argentyńskimi. Po dwóch miesiącach wojna była zakończona. W wyniku konfliktu po obu stronach zginęło łącznie ponad 900 żołnierzy – jeden na każdych dwóch mieszkańców wysp. Jorge Borges nazwał to starcie „walką dwóch łysych o grzebień”, zaś w momencie rozpoczęcia wojny, na okładce Newsweeka pojawił się na poły ironiczny nagłówek „Imperium kontratakuje”.

Jednak brytyjska opinia publiczna odbierała te wydarzenia zupełnie inaczej. Thatcher okrzyknięto bohaterskim strażnikiem brytyjskiej suwerenności. Mieszkańcom niegdyś najpotężniejszego kraju na świecie, raz jeszcze przypomniały się dni chwały. Prasa wieszczyła przywrócenie Brytyjczykom poczucia godności i dumy z własnego kraju. W konsekwencji Konserwatyści zdecydowanie wygrali wybory w roku 1983. Warto pamiętać o tych doświadczeniach, kiedy ocenia się decyzję Tony’ego Blaira o zaangażowaniu brytyjskich oddziałów w Iraku.

Historycy dość często twierdzą, że wojna o Falklandy była dla Thatcher prezentem, z którego pani premier skwapliwie skorzystała. Zaskakujące jest, że łatwiej jest przyznać, iż Brytyjczycy po raz kolejny zagłosowali na Thatcher z powodu wygranej wojenki niż gdyby mieli to zrobić ze względu na jej politykę na innych polach. Po raz kolejny wygraną Torysów pod przewodnictwem Thatcher przypisano więc czynnikom zewnętrznym. Dokładnie ten sam model powtórzy się w roku 1987, kiedy Konserwatyści po raz trzeci sięgną po władzę.

Tymczasem druga kadencja Thatcher była znacznie bardziej udana niż pierwsza. Polityka ekonomiczna zaczęła przekładać się na poziom życia przeciętnych obywateli. Po tym jak wysokość przyznawanych kredytów przestała być ściśle uzależniona od wysokości dochodów, Brytyjczycy zaczęli masowo się zadłużać. Negatywne konsekwencje tego procesu odczuwamy dopiero dziś, ale wówczas, po dekadach rządów Partii Pracy i zaciskania pasa, ludzie zachłysnęli się nowymi możliwościami konsumpcji. Równoczesny, zakrojony na ogromną skalę proces prywatyzacji państwowych przedsiębiorstw oraz zapowiadana od dawna sprzedaż mieszkań komunalnych lokatorom po zaniżanych cenach, nakręcały koniunkturę i prowadziły do napełniania państwowej kasy.

Dzięki swojej bezkompromisowej postawie Thatcher odniosła też szereg innych sukcesów. W 1984 roku wywalczyła słynny „brytyjski rabat”, zgodnie z którym Unia Europejska zwraca Wielkiej Brytanii 2/3 różnicy pomiędzy środkami wpłaconymi przez ten kraj na rzecz Wspólnoty, a kwotą otrzymaną w ramach pomocy europejskiej. Jest to niebagatelna suma, która obecnie sięga 3 miliardów funtów.

Na arenie wewnętrznej sławę przyniosła Thatcher niezłomność w konflikcie z potężnym w tamtym okresie Narodowym Związkiem Zawodowym Pracowników Górnictwa (National Union of Mineworkers, NUM). W odpowiedzi na plany rządu dotyczące zamknięcia wielu szybów, przewodniczący NUM, Arthur Scargill, ogłosił bezterminowy strajk. Thatcher odmówiła jakichkolwiek ustępstw, a sam związek nazwała „wrogiem wewnętrznym”, o wiele trudniejszym do pokonania i o wiele groźniejszym, niż „ten, z którym walczyliśmy na Falklandach”. Po roku strajków i nieustannych starć z policją górnicy ustąpili, nie osiągnąwszy żadnych celów. Przemysł, który sto lat wcześniej wywindował Wielką Brytanię do pozycji światowego mocarstwa w ciągu kilku lat praktycznie przestał istnieć. Mimo to Thatcher nadal cieszyła się społecznym poparciem.

W 1987 roku Konserwatyści wygrali po raz kolejny. Także to zwycięstwo przypisuje się często rozbiciu drugiej strony brytyjskiej sceny politycznej. Mam wrażenie, że takie wyjaśnienia są nie tylko niepełne, ale również krzywdzące. Brytyjczycy w kolejnych wyborach nie głosowali bowiem wyłącznie przeciw Partii Pracy, ale przede wszystkim na Margaret Thatcher. Choć była niezwykle kontrowersyjnym premierem, bardzo przywiązanym do swoich poglądów i nieskorym do kompromisu, właśnie takiego polityka potrzebowali obywatele. Państwo znajdowało się nie tylko w zapaści gospodarczej, ale także moralnej. Przekonani o swej kluczowej roli w obronie Europy przed nazizmem, Brytyjczycy obserwowali jak pięć lat wojennego wysiłku, zamiast na wzrost znaczenia ich kraju, przekłada się na coraz szybciej postępujący upadek. Polityka redystrybucyjna ponosiła klęskę, a potężne związki zawodowe utrudniały najdrobniejsze nawet reformy, ignorując zmieniające się warunki ekonomiczne. Thatcher nie tylko podniosła poziom życia Brytyjczyków, ale także przywróciła im wiarę w wyjątkowość własnego narodu. Była arogancka, zgryźliwa, lekką ręką rozstawała się kolejnymi współpracownikami, nadużywając przy tym słowa „zdrada”. Niemniej jednak doskonale odpowiadała na ówczesne potrzeby społeczeństwa.

Dziś wiele sukcesów Thatcher uznaje się za nieuchronne ze względu na sprzyjające okoliczności. Czy Thatcher musiała rządzić aż przez trzy kadencje? Widocznie musiała skoro rządziła – zdaje się odpowiadać wielu historyków. Z perspektywy czasu wydarzenia historyczne często wydają się być bardziej przewidywalne niż w istocie były. Nie przeczę, że Thatcher umiała wykorzystać  sprzyjające okoliczności. Jednak równocześnie, jak rzadko który z polityków, otwarcie deklarowała swoje cele i bezkompromisowo dążyła do ich realizacji. Głosując na nią w kolejnych wyborach Brytyjczycy doskonale wiedzieli na co się decydują. Dlatego trudności z oceną rządów Margaret Thatcher wynikają nie tyle z oceny jej kolejnych decyzji, ile z niechęci wielu historyków i socjologów do przyznania, jak dużym poparciem cieszyła się polityka „Żelaznej Damy”.

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.