Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Łukasz Pawłowski: Różne oblicza pluralizmu


15 czerwiec 2009
A A A

Sukces w wyborach do Parlamentu Europejskiego antyimigracyjnej i rasistowskiej Brytyjskiej Partii Narodowej wywołał na Wyspach oburzenie. Czy nowi eurodeputowani mają prawo publicznie głosić swoje poglądy?

W zeszłotygodniowym głosowaniu na Brytyjską Partię Narodową (British National Party, BNP) wskazało ponad 6 procent Brytyjczyków, którzy tego dnia pofatygowali się do urn. To prawie 10-krotnie lepszy rezultat w porównaniu z ostatnimi wyborami parlamentarnymi w 2005 roku. W Wielkiej Brytanii obowiązuje system większościowy, w związku z tym poparcie nawet na tym poziomie w skali kraju nie musiało przełożyć się na uzyskanie mandatu. Niemniej jednak, tym razem w dwóch okręgach północnej Anglii BNP uzyskało wynik gwarantujący pierwsze w historii brytyjskich wyborów powszechnych mandaty dla tej partii. Europarlamentarzystami z ramienia ugrupowania zostaną Andrew Brons i przewodniczący Nick Griffin.

Sukces nacjonalistów wstrząsnął klasą polityczną. Zarówno premier Gordon Brown, jak i lider Partii Konserwatywnej, David Cameron, określili ten rezultat jako „smutny moment” brytyjskiej polityki. Natychmiast pojawiły się także pytania o stosunek, jaki media i inne ugrupowania powinny przyjąć wobec, wybranych w końcu demokratycznie, polityków. Emocje podgrzała wtorkowa demonstracja około setki antyfaszystów, którzy okrzykami „nazistowskie ścierwo” oraz kanonadą jajek zmusili Griffina do przerwania konferencji prasowej, zorganizowanej przed brytyjskim parlamentem.

Jak radykalni są brytyjscy radykałowie?


BNP to partia, która już czterokrotnie pojawiała się na brytyjskiej scenie politycznej. Jej korzenie sięgają rozpadu Brytyjskiej Unii Faszystów, założonej w latach 30. przez Oswalda Mosleya. Partia Mosleya jawnie sympatyzowała z Hitlerem i nigdy nie wybiła się poza skrajny polityczny margines. Współczesna BNP nie jest aż tak radykalna, ale zasady ugrupowania nieraz budziły kontrowersje na Wyspach. Choćby przez sam fakt, że członkostwo w BNP jest zarezerwowane jedynie dla białych przedstawicieli „tubylczych brytyjskich grup etnicznych, wywodzących się z rasy kaukaskiej”. Do ugrupowania mogą zostać przyjęci także zasymilowani przedstawiciele innych białych grup etnicznych. [1]

Głównym celem partii jest znaczne zaostrzenie istniejących obecnie przepisów imigracyjnych oraz wprowadzenie rozwiązań prawnych czy – jak nazywa pomysł Nick Griffin – „nieprzymusowych zachęt” (incentives) skłaniających imigrantów do opuszczenia Wielkiej Brytanii. Ponadto partia domaga się wprowadzenia odrębnych przywilejów dla rodowitych mieszkańców Wielkiej Brytanii – Anglików, Szkotów, Walijczyków i Irlandczyków. W swoich wypowiedziach Griffin zastrzega, że przedstawiciele tych narodów nie są lepsi od imigrantów, ale z racji „zamieszkiwania Wysp Brytyjskich od ponad 17 tysięcy lat” [2] zasłużyli na specjalne traktowanie. Zdaniem narodowców troska o interesy własnej grupy etnicznej jest naturalnym ludzkim instynktem. Przejawem tej troski jest również wspieranie brytyjskiego przemysłu, na przykład poprzez wprowadzenie zakazu używania przez policję dotychczasowych samochodów marki Volvo i zastąpienie ich jedną z marek brytyjskich. BNP sympatyzuje także z… ruchami ekologicznymi, ostrzegając przed drastycznymi konsekwencjami, jakie nadmierne zagęszczenie ludności imigracyjnej będzie miało dla brytyjskiej przyrody.

Wypowiedzi członków BNP niejednokrotnie ocierały się o granice prawa. Ostatnio głównym wrogiem partii stał się islam, co doprowadziło do postawienia kilku najważniejszym członkom zarzutów podżegania do nienawiści na tle religijnym. Proces wytoczony w 2005 roku zakończył się jednak uniewinnieniem. Choć treść programu partii pozostaje względnie stała, jej przedstawiciele zwracają obecnie nieco większą uwagę by stosowana retoryka nie naruszała istniejących przepisów.

Miejsce BNP na scenie politycznej po wyborach


Niezależnie od kosmetycznych zmian BNP pozostaje partią radykalnie prawicową. Jak zatem do decyzji obywateli powinny ustosunkować się brytyjskie media i klasa polityczna? Czy wtorkowy protest antyfaszystów był właściwym sposobem działania? Większość komentatorów skrytykowała demonstrantów. Zgadzam się z taką opinią. Kandydaci BNP zostali wybrani demokratycznie i jeśli tylko nie łamią prawa, powinni być traktowani tak samo, jak przedstawiciele innych partii. To właśnie bojkot, podsycanie strachu i polaryzowanie społeczeństwa napędza popularność tego ugrupowania. Ostentacyjne ignorowanie pozwala przedstawicielom BNP kreować się na bojowników wielkiej sprawy i jedynych niezłomnych głosicieli prawdy, niewygodnej dla mainstreamowego establishmentu.

Nie sądzę by Brytyjczycy w ciągu kilku ostatnich lat masowo „nawrócili się” na nacjonalizm, dlatego też nie uważam, by obecność dwóch przedstawicieli BNP w Parlamencie Europejskim miała być kamykiem, który wywoła lawinę. Tym bardziej, że wysoki wynik partii nacjonalistycznej nie był skutkiem pozytywnego a negatywnego wyboru obywateli. Głosując na BNP Brytyjczycy nie opowiadali się za tą partią, ale przeciwko innym. Był to wyraz sprzeciwu, podobny do skreślenia wszystkich kandydatów na liście lub wrzucenia do urny pustej kartki. Za triumfem narodowców nie stoi ich program czy metody prowadzenia kampanii – te nie zmieniły się od czasów, kiedy partia uzyskiwała w wyborach poniżej 1 procent głosów. Ojcami sukcesu radykałów są partie głównego nurtu, które nie potrafią dać obywatelom poczucia rzeczywistego wyboru. W tej sytuacji zamiast zamiatać nacjonalistów pod dywan przedstawiciele innych ugrupowań powinni stawić im czoło.

Pluralizm przynosi ze sobą nie tylko kolorowe i pokojowe mniejszości, egzotyczne dania w menu czy nowe zwyczaje świąteczne. Niekiedy dopuszcza do głosu radykałów i zamykanie oczu na tę jego stronę nie przyniesie niczego dobrego. Musimy być świadomymi, że różnorodnością, podobnie jak innymi przyjemnościami, nie można na zawsze cieszyć się bez konsekwencji.

Przypisy:

[1] Constitution of the British National Party
[2] W rzeczywistości „odwieczne” ludy Wielkiej Brytanii powstawały w wyniku kolejnych najazdów prowadzonych aż do połowy Średniowiecza i mieszania się rozmaitych plemion z terenów dzisiejszej Francji, Niemiec i Skandynawii.  

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.