Maciej Pietruszewski: Krym następnym celem Moskwy?
„Dzisiaj – Gruzja, Jutro – Krym”, ten nagłówek z okładki popularnej gazety „15 minut” wiele mówi. Ukraina na wydarzenia w Gruzji reaguje bardzo żywiołowo, jakby upatrując w tym zagrożenia dla samej siebie. Temat był żywo dyskutowany nie tylko przez ukraińskich polityków, ale również przez ogół społeczeństwa. Bardzo często w relacjach pojawiał się wątek Krymu, który z przyczyn historycznych jest często uważany za zarzewie ukraińsko-rosyjskich konfliktów…
Siergiej Ciekow, wiceprzewodniczący Rady Najwyższej Autonomicznej Republiki Krymu nie widzi analogii między Krymem a Osetią Południową. Jedyną zbieżność upatruje w kontaktach między władzami Osetii Południowej z Gruzją, a relacjami Krym-Kijów. Ciekow uważa, że działania ukraińskich władz wobec Krymu, dyskryminowanie języka rosyjskiego oraz podejście do NATO i Floty Czarnomorskiej, pobudzają tylko dążenia separatystyczne wśród ludności Krymu. Natomiast podejście Rosji, jako państwa wielokulturowego, jest zupełnie inne. Moskwa interweniując w obronie swoich rodaków w Osetii Południowej pokazała, ze zawsze będzie broniła swoich obywateli. W przeciwieństwie do Krymu, była jednak w Osetii Południowej obecna cały czas – co było istotnym czynnikiem ułatwiającym interwencję. Na Krymie jest zupełnie inaczej. Bardzo często błędnie zakłada się, że mieszkańcy Krymu są nastawieni prorosyjsko. W rzeczywistości aż 75 proc. z nich potępia działania Rosji na Kaukazie! Mówienie, że ludność Krymu oczekuje od Rosji podobnej interwencji „w ich obronie” jest czystą bzdurą! Cytowany już Siergiej Ciekow twierdzi jednak, że ciążenie Krymu w kierunku Rosji nasila się w rezultacie prowadzonej przez Kijów polityki. Co można zrobić by temu przeciwdziałać? Proponuje ustabilizować sytuację, nadając językowi rosyjskiemu status państwowego, nie kaleczyć historii, przyjaźnić się z Rosją i nie dążyć do NATO.
Inną argumentację przedstawił komunista Aleksandr Gołub, który uważa, że jeżeli Ukraina (tak jak Gruzja) będzie działać według instrukcji z Waszyngtonu, to sytuacja może się powtórzyć. Kilka dni wcześniej, ukraińscy i rosyjscy komuniści oświadczyli, że wojna przeciw Południowej Osetii daje pretekst USA dla dalszej ekspansji na Kaukazie.
Mustafa Dżemilew, członek Komitetu Rady Najwyższej Ukrainy ds. praw człowieka, a jednocześnie lider Tatarów Krymskich, nie wyklucza realizacji „południowo-osetyńskiego scenariusza” w odniesieniu do Krymu. Twierdzi, że zależy to od następstw działań Rosji na Kaukazie – jeżeli Osetii Południowej zostanie przyznana niepodległość, to może to nakłonić Rosję do analogicznych działań wobec Krymu.
Kolejny punkt widzenia reprezentuje Władimir Kazarin, zastępca przewodniczącego administracji miejskiej Sewastopola. Również on wyklucza zastosowanie przez Rosję „południowo-osetyńskiego scenariusza” na Krymie. Wynika to z prostego faktu: Krym jest konstytucyjną częścią Ukrainy i w przeciwieństwie do Osetii Południowej nie graniczy z wrogo nastawionymi państwami. Kazarin twierdzi, że prorosyjskie aspiracje wśród mieszkańców Krymu są w rzeczywistości marginesem politycznym i równie często pojawiają się w innych regionach państwa. Jednak uważa, że ludność Krymu podzieliła się na obozy reprezentujące inny sposób oceny interwencji Rosji w Gruzji. Wszystkie z nich łączy przekonanie, że należy jak najszybciej przerwać działania wojenne. Pytany o możliwe represje wobec statków, które stacjonują w Sewastopolu a obecnie biorą udział w konflikcie, stwierdził, że jest to w kompetencji władz centralnych. W jego prerogatywach jest tylko interweniowanie w przypadku łamania przez Rosjan uzgodnionych zasad, przez co Ukraina może być wciągnięta do aktywnego udziału w konflikcie.
Zastępca przewodniczącego bloku Nasza Ukraina – Ludowa Samoobrona, z frakcji Narodowego Ruchu Ukrainy, Borys Tarasiuk twierdzi, że nieprawdopodobnym jest podobne posunięcie Rosji wobec Ukrainy na Krymie, gdyż Ukraina potrafi się skutecznie obronić. Opozycyjny poseł Partii Regionów, Wasilij Kisielew powiedział, że „badania pokazują, że Ukraińcy są za przyjaźnią z Rosją, a boją się, że NATO może zagrozić stabilności i bezpieczeństwu ich państwa”.
Konflikt w Osetii Południowej podzielił ukraińskie siły polityczne oraz samo społeczeństwo. Stworzył silną „atmosferę przeciwstawiania się” Rosji, a przedstawiciele różnych opcji politycznych zaczęli się nawzajem posądzać o brak obiektywizmu w ocenie sytuacji. Konflikt w Południowej Osetii stał się więc kolejnym pretekstem do „próby sił” między koalicją rządzącą, a opozycją. Temat Krymu jest jednym z frontów tej debaty, podczas której zapomina się o co właściwie chodzi…
W artykule wykorzystano informacje z gazet: Korrespondent, Deń, Gazieta24, Kommersant, Dieło