Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Unia Europejska Marcin Kędzierski: Raj nad Bosforem?

Marcin Kędzierski: Raj nad Bosforem?


23 grudzień 2006
A A A

W ostatnich dniach października celebrowano w Ankarze 83. rocznicę ustanowienia Republiki Tureckiej. Marzenia Kemala Atatürka (założyciela republiki, „ojca Turków” – przyp. autor), by z Turcji uczynić świeckie, nowoczesne państwo, są bliskie spełnienia. Religia muzułmańska na trwale jest oddzielona od władzy, kobiety mają czynne prawo wyborcze, i to już od 1934 roku, kraj rozpoczął negocjacje z Unią Europejską, gospodarka po kryzysie końca lat 90-tych przeżywa rozkwit...Czyżby Turcy trafili do raju?

Koncert trzech tenorów

W Turcji pierwszoplanowe role odgrywają trzy postacie: Ahmet Necdet Sezer – prezydent Republiki, Recep Tayyip Erdogan – premier oraz Yasar Buyukanit – szef sztabu generalnego armii tureckiej. Obecność w tym trio Buyukanita świadczy, że Turcja nie jest standardową demokracją w euroatlantyckim wydaniu. Już od czasów Atatürka armia odgrywa bardzo ważną rolę w stabilizowaniu napięć, powstających w wyniku koegzystencji dwóch zjawisk społeczno-politycznych: demokratycznych założeń ideologicznych, na których opiera się państwo (model „zachodniej demokracji”) oraz jednocześnie obecności cieszących się społecznym poparciem islamskich przywódców (dążących do zredefiniowania tej laickiej koncepcji).

Silna obecność armii w życiu politycznym kraju jest jednym z wielu punktów zapalnych pomiędzy Turcją a UE. H. Kretschmer, były ambasador UE w Ankarze, stwierdził, że wpływ armii na politykę wewnętrzną jest zbyt silny. „Wprowadzone pod wpływem UE reformy nie rozwiązały tej kwestii” – podsumował. Co jednak godne zauważenia, to właśnie Buyukanit, a nie premier Erdogan, jest gwarantem świeckości państwa, na czym tak mocno zależy unijnej „dwudziestce piątce”. A problem istnieje, gdyż podczas obchodów rocznicy ustanowienia republiki, szef sztabu wraz z prezydentem Sezerem ostrzegali przed wzrastającymi zagrożeniami dla świeckości państwa.

Kim pan jest, panie Erdogan

Recep Erdogan, urodzony w Stambule syn biednego marynarza, od młodości działał w organizacjach islamskich. Przez wiele lat był członkiem proislamskiej Partii Cnoty, w 1994 roku został merem Stambułu, gdzie zyskał uznanie dzięki akcji na rzecz poprawy warunków sanitarnych w mieście. Kiedy jednak w 1997 wygłosił zdanie: „Meczety to nasze koszary, kopuły to nasze hełmy, minarety to nasze bagnety, wierni to nasi żołnierze”, władze tureckie skazały go na dziesięć miesięcy więzienia, a Partia Cnoty została zdelegalizowana.

Wtedy bardziej umiarkowane skrzydło reformatorskie stworzyło Partię Sprawiedliwości i Rozwoju, która swoimi hasłami szybko zdobyła popularność w Turcji i w 2002 roku wygrała wybory parlamentarne. Sam Erdogan został pierwszym islamskim premierem Republiki Tureckiej. W Europie wyniki wyborów przyjęto z dużą konsternacją, choć sam premier zapewniał, że Turcja nie zboczy ze ścieżki wiodącej ku UE.

Kierunek – zachód, kierunek – wschód

W raportach Komisji Europejskiej z 2004 i 2005 roku chwali się Turcję za wyniki reform wprowadzanych z myślą o przyszłym członkostwie. Większość sektorów gospodarki szybko dostosowuje się do wymogów konkurencji, proces legislacyjny zbliża prawo tureckie do acquis communautaire (prawo wspólnotowe), rozwój gospodarczy jest znacznie wyższy niż w krajach starej „piętnastki”.

Jednocześnie jednak podkreśla się wiele problemów, które nie zostały rozwiązane – kwestię tureckiej części Cypru, praw mniejszości kurdyjskiej i greckiej, kwestii stosunku do eksterminacji Ormian. Na powyższe problemy baczną uwagę zwraca najnowszy raport KE z 8 listopada bieżącego roku. Wśród wymienionych w nim problemów symboliczne miejsce zajmuje spór o zapis 301 artykułu Kodeksu Karnego dotyczącego „obrazy tureckości”. Ofiarą tego paragrafu stał się m.in. tegoroczny laureat literackiej nagrody Nobla Orhan Pamuk, który w swoich powieściach często zajmuje się tureckimi tematami tabu, takimi jak choćby ludobójstwa dokonanego na Ormianach czy rosnącą rolą islamu. (Jednak równie często krytykuje on narzucanie kulturze tureckiej zachodnich wzorców). W wywiadzie dla hiszpańskiego „El Pais” Pamuk stwierdził, że błędna jest stawiana przed Turcją alternatywa „zachód albo wschód”. Dla pisarza, który podobnie jak Erdogan wychował się w Stambule, gdzie Wschód spotyka się z Zachodem, ogromne znaczenie odgrywają wzajemne relacje i oddziaływanie tych dwóch cywilizacji.

O co walczy naród turecki

Tegoroczny raport znacznie różni się od ubiegłorocznego, co pokazuje postęp Turcji w zakresie implementacji reform. Turcja musi spełnić wszystkie wymogi narzucone przez UE (...) Chcemy, by kontynuowany był proces demokratyzacji i jesteśmy zdecydowani wypełnić wszystkie zobowiązania, ponieważ będzie to z korzyścią dla narodu tureckiego. Turcja będzie usilnie pracowała nad reformami we wszystkich niedopracowanych obszarach” – tak podsumował raport Komisji A. Gul, minister spraw zagranicznych Turcji.

Jak do tej pory Turcja zamknęła jedynie jeden z 33 obszarów negocjacyjnych. A jakie nastroje panują wśród Turków? 24 października turecki dziennik Milliyet opublikował badania, wg których już tylko 32,2 proc. społeczeństwa popiera członkostwo Turcji w UE, a ponad 78 proc. nie wierzy we Wspólnotę.

Choć jedynie 4,6 proc. jest zainteresowane kwestią noszenia chust w miejscach publicznych, to jednak coraz więcej młodych kobiet pojawia się w nich na uczelniach. Na tureckich plażach można zauważyć nową modę – kobiety odziane są od stóp do głów, w hotelach nie ma już basenów „koedukacyjnych”, w barach ciężko znaleźć alkohol. Na prowincji ze świecą szukać przejawów sekularyzmu, choć państwo jeszcze kontroluje organizację DIB, która zrzesza 70 tysięcy imamów. Nakład prasy religijnej w ciągu ostatnich lat uległ potrojeniu.

Co jednak ciekawe, zwrot w kierunku islamu dokonał się także wśród najbogatszych Turków, którzy korzystają z rozwoju kraju. W Stambule powstała już nawet dzielnica muzułmanów-milionerów, którzy mają własne sklepy, banki, baseny, kina. Islam jest trendy – taką teza wysuwa Serif Mardin w wywiadzie dla „Der Spiegel”.

Turecki poker

Wydarzenia znad Bosforu przyciągają wzrok międzynarodowej opinii publicznej. I to nie tylko z powodu wizyty papieża Benedykta XVI, która wzbudziła tyle kontrowersji (warty uwagi był fakt, że premier Erdogan nie znalazł czasu na spotkanie z papieżem).

Niemcy, które w styczniu obejmą prezydencję w UE, chcąc ruszyć projekt europejskiej integracji do przodu, będą musiały zmierzyć się z problemem tureckiej akcesji. Poza tym po ostatnich zmianach w administracji prezydenta G. W. Busha i odwołaniu Donalda Rumsfelda ze stanowiska sekretarza obrony to właśnie Turcja może ponownie odegrać ważną rolę w rozwikłaniu kryzysu irackiego. Wydaje się więc, że karty w tym międzynarodowym pokerze może rozdawać Recep Erdogan. Czy uda mu się ugrać coś dla Turcji?