Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Unia Europejska Marcin Kędzierski: Wschód Słońca nad Dźwiną

Marcin Kędzierski: Wschód Słońca nad Dźwiną


13 grudzień 2006
A A A

Ostatni szczyt NATO skierował uwagę międzynarodowej opinii publicznej na Rygę, stolicę Łotwy. Dla wielu jest to tylko i wyłącznie jeden z krajów bałtyckich, należących dawniej do ZSRR, a obecnie do Unii Europejskiej. Warto przyjrzeć się Łotwie bliżej, w szczególności zaś jej miejscu na politycznej mapie Europy w obliczu negocjacji na linii UE-Rosja. Trudno co prawda oddzielić problematykę łotewską od wydarzeń rozgrywających się na Litwie i Estonii, ale nie można odmówić Łotwie samodzielności i podmiotowości w stosunkach międzynarodowych, czego wyrazem jest prowadzenie polityki odmiennej od swoich najbliższych sąsiadów.

To tu, to tam

Na początku dobrze przypomnieć kilka faktów z historii współczesnej Łotwy, które mogą uporządkować sposób, w jaki ten kraj jest postrzegany. Ważnym momentem w skomplikowanych dziejach tego kraju były wydarzenia lat 1939-1941, kiedy to ZSRR zajął państwa bałtyckie. Kiedy zaś rok po radzieckiej aneksji, w czerwcu 1941 roku, armia niemiecka ruszyła na podbój Moskwy, część Łotyszy opowiedziała się po stronie Hitlera. Stosunek do tamtych wydarzeń jest wciąż czynnikiem dzielącym społeczeństwo Łotwy. Tym bardziej, że w czasach powojennych polityka Moskwy zmierzała w kierunku zasiedlenia obszaru Łotwy przez ludność rosyjską oraz wyrugowania języka łotewskiego z życia publicznego. Dziś mniejszość rosyjska na Łotwie stanowi prawie 30 proc. społeczeństwa i jest największa spośród wszystkich krajów bałtyckich (dla porównania w Estonii odsetek ten stanowi ok. 25 proc, a na Litwie niecałe 10 proc.). Stan ten pociąga za sobą wiele problemów, ponieważ Rosja dalej uważa Łotwę za sferę swoich wpływów, a tak liczna mniejszość daje jej dogodne narzędzie wywierania wpływu na politykę łotewską.

Zresztą "polityka Rosji w stosunku do krajów bałtyckich jest wyznacznikiem rosyjskiej polityki w stosunku do Europy, podobnie jak to było w latach 1939-1940, mimo że wówczas taka zależność nie została zauważona" – stwierdził w 1994 roku ówczesny premier Szwecji, Carl Bildt. Do tej pory nie została przecież uregulowana kwestia traktatu granicznego między Łotwą a Federacją Rosyjską, pomimo presji ze strony Brukseli. Kiedy toczy się dyskusja wokół nowego porozumienia o partnerstwie i współpracy między UE i Rosją (PCA), nie można zapominać o tym problemie.

Dlatego też rząd w Rydze od kilkunastu lat prowadzi demonstracyjną politykę wobec Rosji, czego ofiarą pada rosyjska mniejszość. Wprowadzona w 1994 roku przez Saeimę (łotewski parlament) ustawa o obywatelstwie niemalże uniemożliwiała nabycie go przez Rosjan mieszkających na Łotwie (warunkiem koniecznym była znajomość języka łotewskiego, kultury, historii, prawa i obowiązków obywatelskich oraz zrzeczenie się innego obywatelstwa, a na dodatek wprowadzono roczne kwoty, które umożliwiały nadanie obywatelstwa jedynie promilowi z ogólnej liczby mieszkańców w skali jednego roku). Prawie trzecia część społeczeństwa została więc zaklasyfikowana do kategorii „nieobywateli”, co stoi w jawnej sprzeczności z zasadami Rady Europy i było przedmiotem sporu między obydwoma państwami. Połowa lat 90. to okres silnych procesów emancypacyjnych republiki łotewskiej: wtedy rozpoczęło się wycofywanie wojsk rosyjskich (zakończone ostatecznie w październiku 1999 roku), a także zgłoszony został wniosek o członkostwo w Pakcie Północnoatlantyckim.

Bałtycka lokomotywa

Choć Łotwa wyraźnie uniezależnia się politycznie od Rosji, to wciąż istnieją między oboma państwami silne powiązania ekonomiczne. Rosja próbuje uzależnić republiki postradzieckie przede wszystkim poprzez ingerencję w rynek energetyczny. Latvijas Gaze, spółka zajmująca się handlem gazem ziemnym, trafiła w ręce Gazpromu i niemieckiego E.on, natomiast do naftoportu w Ventspils zostały wstrzymane dostawy ropy. Z podobnymi problemami borykają się także sąsiedzi Łotwy. M. Vanhanen, premier Finlandii, która przewodniczy Radzie UE do końca 2006 roku, sugerował stworzenie właśnie na Łotwie przechowalni gazu, ważnej w kontekście budowy Gazociągu Północnego. Jednak nieprawdziwe byłoby stwierdzenie, jakoby gospodarka łotewska była całkowicie uzależniona od Rosji. Łotwa, obok Estonii i Słowenii, należy do najszybciej rozwijających się gospodarek „dwudziestki piątki”. „W tym roku łotewski produkt krajowy brutto wzrośnie o 11 proc., a nie 7,5, jak prognozowano” - stwierdził minister finansów Łotwy Oskars Spurdzins.

Wielka ucieczka

Czy przyszłość kształtuje się w kolorowych barwach? Analitycy przewidują, że Łotwa powinna wejść w 2010 roku do strefy euro. Jednak według wstępnych planów miało to nastąpić o dwa lata wcześniej. Co stanęło na przeszkodzie? Inflacja, która w 2006 roku osiągnęła poziom 6 proc. „Ten wzrost jest napędzany przede wszystkim przez rosnący popyt wewnętrzny – konsumpcję i inwestycje” – mówi, nie ukrywając swojego zaniepokojenia, Tomas Laursen, główny ekonomista Banku Światowego zajmujący się Europą Środkową i Wschodnią. Jego zdaniem największym wyzwaniem dla Łotyszy jest teraz wyhamowanie wzrostu inflacji.

Na rynku pracy można dostrzec już presję płacową (żądania podwyżek płac), wynikającą z braku rąk do pracy. Łotwę, podobnie jak inne nowe kraje UE, dotknął problem masowej emigracji zarobkowej. Szacuje się, że ojczyznę opuściło już od 100 do 300 tysięcy Łotyszy. Mając na uwadze fakt, że Łotwa liczy 2,3 mln mieszkańców, to wielkość emigracji jest doprawdy zatrważająca. „Co druga kobieta, która do nas przychodzi, chce wyjechać. Tu nie mają za co żyć. 29 procent kobiet na Łotwie to matki samotnie wychowujące dzieci” – mówi Iluta Lace, szefowa Marty, centrum informacyjnego dla kobiet.

Średnia pensja na Łotwie jest najniższa spośród krajów UE i wynosi zaledwie 230 euro, choć w ciągu ostatniego roku pensje wzrosły aż o 22,7 proc. Jest to najwyższy wskaźnik w Unii, który jednak zdecydowanie obniża konkurencyjność tego kraju w oczach zagranicznych inwestorów. Nie jest to jedyny problem. „Na Łotwie nie ma żadnych inwestycji. Zachodnie firmy nie przyjeżdżają, bo nie ma dobrej infrastruktury. Potrzebujemy nowego podziału administracyjnego i większych regionów. Tak jak zrobiono w Polsce” – mówi Ivars Indans z Łotewskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.     

Lato musi się skończyć

W wyniku październikowych wyborów parlamentarnych na Łotwie u władzy utrzymał się centroprawicowy rząd, na którego czele stoi Aigars Kalvitis. Trójpartyjna koalicja Partii Ludowej (TP), Związku Zielonych i Rolników (ZZS) oraz Pierwszej Partii Łotwy (LPP) w sumie otrzymała 44,8 proc. głosów, co przełożyło się na 51 miejsc w 100-osobowym parlamencie. To pierwszy przypadek w historii, aby rząd dostał poparcie w kolejnych wyborach, do tej pory w ciągu 15 lat Łotwą rządziło aż 12 gabinetów. Czy jest to wynik skutecznej polityki? Trudno przesądzać.

Pojawiają się głosy, że zwycięstwo centroprawicy jest spowodowane tylko i wyłącznie brakiem kontrkandydata. Partie lewicowe zbyt mocno kojarzone są z Rosją, a tym samym nie mają szans na poparcie społeczne. Na arenie wewnętrznej trudno dopatrzyć się oznak wyraźnej zmiany. Najważniejszym zadaniem, stojącym obecnie przed rządem Kalvitisa, jest schłodzenie gospodarki, tak by uchronić kraj przez zgubną recesją. Pierwsze kroki zostały już podjęte – bank centralny podniósł stopy procentowe o pół punktu, do poziomu 5 proc. Paradoksalnie źródłem przyszłych problemów Łotwy może być jeden z jej obecnych sukcesów: dzięki silnemu wzrostowi w poprzednich latach budżet ma lekką nadwyżkę, co nie wymusza na rządzących dokonywania koniecznych, lecz trudnych społecznie cięć. Od przyjęcia restrykcyjnej polityki  odstraszają władze również kłopoty związane z masową emigracją.

Łotewski sen dziecka

O wiele więcej optymizmu panuje w polityce zagranicznej. Prezydent Vaira Vike-Freiberga jest uważana za jedną z najbardziej wpływowych kobiet świata – jeszcze niedawno poważnie brano pod uwagę jej kandydaturę na sekretarza generalnego ONZ. Inny Łotysz, Andris Piebalgs, pełni bardzo ważną funkcję komisarza UE ds. energetyki. To wyjątkowe ważne stanowisko w kontekście negocjowanej z Rosją Karty Energetycznej. O pozycji Łotwy świadczy tez oczywiście szczyt NATO w Rydze, który odbył się w dniach 28-29 listopada.

Czy jednak ugruntowana pozycja na arenie międzynarodowej może pomóc w rozwiązaniu problemów wewnętrznych? W pewnym stopniu na pewno. Jak poinformowała komisarz ds. polityki regionalnej UE, Danuta Hübner, Łotwa nie powinna mieć problemów z dostępem do środków unijnych już od 1 stycznia 2007 roku, ponieważ mowa jest o stosunkowo małej kwocie, a ponadto Łotwa jako pierwsza ze wszystkich państw członkowskich złożyła do KE wszystkie niezbędne dokumenty.

Pomoc Unii jest Łotwie niezbędna, nie pomoże jej jednak rozwiązać wszystkich problemów. Jak pisze łotewska poetka Mara Zalite w jednym ze swych wierszy, Łotwa jest jak dziecko – „zbyt duże, by można je było utulić w kobiecych ramionach, zbyt jednak małe, by je rzucić na pastwę wielkiego świata. I dziecku, i Łotwie potrzebna jest opieka”.