Marta Kołczyńska: Kosowo na długiej drodze do państwowości
Proces wyłaniania składu Sądu Konstytucyjnego po raz kolejny pokazał problemy kosowskiej państwowości. Brak integracji mniejszości serbskiej oraz partyjne spory skutecznie hamują proces budowy instytucji państwowych.
15 maja, z prawie rocznym opóźnieniem i w napiętej atmosferze, kosowski parlament wybrał skład Sądu Konstytucyjnego. Z 21 kandydatów, którzy zostali wstępnie zaakceptowani przez parlamentarną komisję selekcyjną, wygrał skład zgłoszony przez rządzącą koalicję PDK-LDK (Demokratyczna Partia Kosowa i Demokratyczna Liga Kosowa) przy poparciu opozycyjnej AAK (Związek Przyszłości Kosowa) i posłów mniejszości. W sumie za głosowało 76 z 99 obecnych na sali.
Zgodnie z konstytucją zapewniającą wieloetniczność instytucji państwowych, w sześcioosobowej grupie znalazło się czterech Albańczyków, członek społeczności serbskiej oraz tureckiej. Oczekuje się, że Prezydent mianuje wyłonione osoby na stanowisko sędziów Sądu Konstytucyjnego w tym tygodniu.
Sąd Konstytucyjny to jedna z instytucji przewidziana w Planie Ahtisaariego, której celem jest zapewnienie przestrzegania konstytucyjnych praw obywateli oraz zgodności prawa z ustawą zasadniczą. Sędziowie wybierani są na dziewięcioletnią kadencję bez możliwości reelekcji. W dziewięcioosobowym trybunale, oprócz sędziów wybieranych przez parlament, znajdzie się również trzech sędziów międzynarodowych.
Do wyboru czterech członków wymagana jest większość kwalifikowana 2/3 obecnych posłów. Dwóch pozostałych wybieranych jest przy dodatkowym warunku większości 2/3 spośród posłów mniejszości etnicznych. W ten sposób procedura zapewnia de facto jedno miejsce przedstawicielowi kosowskich Serbów, gdyż wśród 20 posłów mniejszości 10 to właśnie Serbowie.
Wybory przebiegały w atmosferze pełnej napięcia i niecierpliwości, i krytyki dot. procedury zarówno ze strony opozycji, jak i koalicji. Dziennikarze krytykowali przede wszystkim opóźnienie w wyłanianiu składu Sądu, który miał rozpocząć działalność wkrótce po wejściu w życie Konstytucji w czerwcu 2008 r. Opóźnienie wynikało z przeciągających się ustaleń w kwestiach proceduralnych. Rząd uspokajał, że od pośpiechu ważniejsze jest zapewnienie właściwego trybu, w którym wyłonieni zostaną najlepsi kandydaci. Do ostatniej chwili czekano również na zadowalającą kandydaturę ze strony społeczności serbskiej, gdyż bez niej przegłosowanie ostatecznego składu nie byłoby możliwe.
Pojawiły się zarzuty odnośnie do „krótkiej listy” kandydatów. Według przedstawicieli opozycyjnej AKR (Związek Nowe Kosowo) miały znaleźć się na niej osoby o „wątpliwych kwalifikacjach moralnych, zawodowych i patriotycznych”. Ten ostatni zarzut dotyczy m.in. wybranego ostatecznie kandydata reprezentującego społeczność serbską, Ivana Čukalovicia. Przez dwa lata pracował on w ministerstwie spraw zagranicznych Serbii, a w 2004 r. podpisał protest przeciw narzuceniu Slobodanowi Miloševiciowi obrońcy z urzędu.
Jednym z szóstki wybranych i prawdopodobnie przyszłym przewodniczącym Sądu jest Enver Hasani, rektor Uniwersytetu w Prisztinie, wobec którego pojawiły się ostatnio zarzuty dotyczące nadużywania władzy i naruszania procedur zatrudniania pracowników Uniwersytetu.
Do ostatniej pojawiały się też wątpliwości dotyczące procedury. Nie było wiadomo, czy parlament będzie głosował na listy poszczególnych partii, czy na kandydatów indywidualnie. Pojawiło się też pytanie, czy wyboru dokonuje 2/3 obecnych na sali posłów, jak mówi konstytucja, czy 2/3 ogólnej liczby deputowanych, jak przewidywał Plan Ahtissariego.
Większość posłów jest zadowolona z wyboru. Posłowie AKR twierdzą jednak, że mimo zgłoszenia własnych propozycji, nie zostały one poddane procedurze wyborczej, co według nich stanowi naruszenie konstytucji. Co więcej, opinię tą podziela jedna z posłanek koalicyjnej PDK, Edita Tahiri.
Wybór składu Sądu Konstytucyjnego z jednej strony jest pozytywnym sygnałem i znakiem, że Kosowo robi postępy na drodze formowania instytucji państwowych. Z drugiej jednak sposób, w jaki przebiegał proces wyboru pozostawia wiele do życzenia i zwraca uwagę na dwa główne problemy uniemożliwiające skuteczne działanie kosowskiej administracji.
Pierwszym z nich jest niechęć kosowskich Serbów do współpracy i zaangażowania się w działalność instytucji państwowych. W efekcie uniemożliwia to często ich powołanie i paraliżuje działalność. Konstytucja przewiduje bowiem bądź obecność przedstawicieli mniejszości w składzie poszczególnych instytucji i ich organów, lub też konieczność ich udziału w głosowaniach.
Kolejnym problemem jest niemożność porozumienia między partiami politycznymi nawet w najważniejszych sprawach. Przeważające nad merytorycznymi interesy partyjne i partykularne wydłużają okres dochodzenia do sprawności instytucjonalnej. Kłótnie partyjne dodatkowo skutecznie zniechęcają administrację międzynarodową do przekazywania Kosowarom kolejnych kompetencji. Skutkiem powyższego jest m.in. fakt, że nie powołano Rzecznika Praw Obywatelskich ani większości z 18 ambasadorów.
Z drugiej strony do pośpiechu nie zachęcają sami przedstawiciele międzynarodowi. Niezależnie od wyłonienia kosowskiej części składu Sądu Konstytucyjnego, nie rozpocznie on działalności, gdyż nadal nie wybrano sędziów międzynarodowych. Pieter Feith, szef międzynarodowej administracji w Kosowie, powiedział, że zgłoszenia są analizowane i konsultowane z Urzędem Prezesa Europejskiego Trybunału Spraw Człowieka. Proces ten przebiega według Feitha tak szybko, jak to jest możliwe, przy zachowaniu najwyższych standardów i procedur. Po ostatecznym wyłonieniu pełnego składu na sędziów będzie czekała rosnąca lawinowo liczba wniosków składanych przez obywateli, posłów i organizacje.
Wyłanianie składu Sądu Konstytucyjnego w Kosowie to kolejny przykład niesprawności młodych instytucji państwa oraz niefrasobliwości kosowskich polityków, którzy na każdym kroku dają dowód braku poczucia odpowiedzialności za budowanie własnego państwa. Dla przeciwników kosowskiej niepodległości jest to z kolei dodatkowy argument potwierdzający tezę, że Kosowo nie jest w stanie funkcjonować jako samodzielny byt polityczny. Sama Unia Europejska i jej misja Eulex, nie ciesząca się zresztą w Kosowie zbytnią popularnością, również wydaje się nie radzić ze sprawami proceduralnymi, a podział kompetencji między misjami UNMIK, KFOR i Eulex pogłębia tylko chaos.
Mieszkańcy natomiast z całego zamieszania niewiele sobie robią, zajęci przyziemnymi problemami zapewnienia sobie i rodzinie codziennej egzystencji.
Na podstawie: Kosova Sot, Gazeta Express, balkaninsight.com.
Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.