Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Unia Europejska Monika Olędzka: Kilka słów o nowej fali emigracji polskiej

Monika Olędzka: Kilka słów o nowej fali emigracji polskiej


31 sierpień 2007
A A A

Polacy wyjeżdżają coraz częściej, coraz chętniej i w coraz większych ilościach. Co fascynuje nas w Europie? Co Europę fascynuje w nas?

W Europie, liczącej 712 milionów ludzi, Polska jest krajem dysponującym stosunkowo dużym potencjałem ludnościowym - ponad 38 milionów obywateli plasuje nas na szóstej pozycji pośród krajów należących do Unii Europejskiej. Wstąpienie naszego państwa w struktury unijne dało mieszkańcom prawo nie tylko do łatwiejszego przekraczania granic, ale także do swobodnego podejmowania pracy w pozostałych państwach Wspólnoty.

Jednocześnie jedna z głównych obaw, związanych z rozszerzeniem, dotyczyła zalania rynków pracy krajów starej piętnastki przez obywateli nowych krajów członkowskich. Paradoksalnie, obawom tym towarzyszyła świadomość pewnego deficytu siły roboczej w niektórych zawodach i branżach, oraz stopniowe osłabianie się systemów emerytalnych starzejących się społeczeństw zachodnioeuropejskich. Problem ten, (wyrażany głównie w Niemczech i Austrii) miał jednak wymiar raczej polityczny i psychologiczny. Wydawał się nie być poparty racjonalnym uzasadnieniem, a raczej strachem przed konkurencją oraz typowo stereotypowymi uprzedzeniami.

Mimo to, już 1 maja 2004 r. swoje rynki dla mieszkańców nowych państw członkowskich otworzyły Wielka Brytania, Irlandia i Szwecja. Wkrótce później uczyniły to Hiszpania, Portugalia, Grecja, Finlandia oraz Włochy.

Decydującym czynnikiem skłaniającym przedsiębiorców do zatrudniania Polaków jest fakt, że pracują za niższe wynagrodzenia i są przez to bardziej wydajni.

Chętnych do pracy poza granicami kraju z pewnością nie zabraknie - mimo coraz niższego przyrostu naturalnego, Polska wciąż dysponuje ponad 24 milionami ludności w wieku produkcyjnym (18 - 59/64 lata). Według badań SMG/KRC, już 25% Polaków rozważa wyjazd z kraju. Mówi się o kolejnej wielkiej fali emigracji, a być może nawet emigracyjnym tsunami. Profesor Stanisław Lisiecki, socjolog z Uniwersytetu Adama Mickiewicza szacuje, że nasza diaspora jest piąta na świecie pod względem liczebności. Poza granicami kraju żyje już około 15-17 milionów Polaków.

Jednak twarz dzisiejszej emigracji jest inna niż przed laty. Jeszcze do końca istnienia PRL, wyjazd na stałe z kraju był decyzją ostateczną i jednorazową. Józef Wittlin, polski poeta nominowany do literackiej nagrody Nobla, autor niedokończonej powieści „Sól Ziemi", określał dawnego emigranta jako „człowieka nieobecnego w aktualnym „teraz", wykolejonego z teraźniejszości, „wczorajszego" w miejscu, w którym chciałby być, a jednocześnie niezakorzenionego w miejscu, w którym przebywał".

Obecna emigracja to już nie bilet w jedną stronę. Dziś słowo „emigrować" jest bliższe znaczeniowo słowu „wyjechać". Nie trzeba już uciekać od języka, kultury, zrywać więzi z krajem i rodziną. Koncepcja globalnej wioski staje się faktem, a dzięki Unii bez granic, tańszej i szybszej komunikacji oraz rewolucji technologicznej podróże stają się łatwiejsze. Europa Zachodnia staje się coraz bardziej atrakcyjna i zaczyna się przybliżać. Fakt, że Warszawa znajduje się dwie godziny lotu od innych europejskich stolic, pozwala postrzegać wyjazd za granicę w kategoriach przeprowadzki do innego miasta.

Jeden z polskich socjologów, pracujący w Wielkiej Brytanii, zajmujący się najnowszą falą uchodźstwa, wyróżnił nawet kilka typów obecnych emigrantów. Typ bociana - rodzina zostaje w Polsce, on wyjeżdża na kilka miesięcy by zarobić. Wraca do kraju i ponownie wyjeżdża. Są to najczęściej ojcowie rodzin, uzupełniający domowy budżet. Typ chomika - wyjeżdża, by zarobić na określony cel - mieszkanie czy też rozpoczęcie własnego biznesu w kraju. Wraca po zarobieniu potrzebnej kwoty. Typ buszujący traktuje wyjazd jako przygodę. Nie wyklucza ani nie zakłada żadnej z opcji - ani powrotu ani osiedlenia się w innym kraju. Typ klasycznego emigranta wyjeżdża z myślą, by osiąść gdzieś poza Polską na stałe. Wyróżnia się także typ misia koala, nie wracającego do kraju z powodu emigracyjnej klęski: braku pracy, nadmiernych wydatków. Przykładem tej kategorii mogą być Polacy koczujący na dworcach, w parkach i przytułkach, notoryczni klienci tamtej opieki socjalnej. Typologia ta wydaje się być użyteczna, pozwala bowiem stwierdzić, że dawne doświadczenia emigracyjne odnoszą się właściwie tylko do typu klasycznego emigranta.

Jak widać - nie ma jednego powodu, który leży u podstaw decyzji o wyjeździe. Jesteśmy narodem, który od zawsze w sytuacjach różnych zawirowań politycznych czy ekonomicznych głosował nogami. Wyjeżdżają więc ludzie, którzy nie mogą sobie znaleźć miejsca w układzie społeczno - politycznym. Dusi przede wszystkim brak perspektyw, zamknięty rynek pracy oraz nieporównywalnie niskie wynagrodzenia w stosunku do płac zachodnioeuropejskich, szczególnie w przypadku osób wykształconych, o poszukiwanych specjalnościach, takich jak lekarze czy informatycy. Polacy narzekają także na wysokie koszty utrzymania przy stosunkowo niskich płacach, złą atmosferę w pracy oraz brak kultury pracy. Wśród przyczyn wyjazdów wymienia się również niezadowolenie z aktualnych władz oraz szeroko rozumianej sfery polityki, czy też w ogóle ze sposobu jej uprawiania w Polsce.

Z badań przeprowadzonych w 2004 roku przez Grzegorza Sygnowskiego z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego wynika, że do pracy w zachodnich krajach UE wyjechać chce aż 66 proc. polskich studentów. 48 proc. z nich jako przyczynę podaje niski poziom zarobków w Polsce i złą sytuację na rynku pracy. Jednocześnie 83 proc. deklaruje, że w przypadku otrzymania intratnej posady w kraju, wyrzucą plany emigracyjne do kosza.

Zachód przyciąga przede wszystkim wyższym poziomem i jakością życia. Dla młodzieży jest szansą na podniesienie kwalifikacji i poszerzenie horyzontów. Ponadto ludzie, którzy zainwestowali kilkanaście lat w swoje wykształcenie i nie mają odpowiedniej pracy, uciekają do normalności. Wyjazdom sprzyja także popyt na pracowników z Polski, którzy okazują się poszukiwani i atrakcyjni na zachodnich rynkach. Ośmielają też obserwacje i przykłady rodziny, przyjaciół, znajomych, którzy wyjechali i dobrze sobie radzą. W wielu przypadkach jest to pierwszy element układanki, umożliwiający zaczepienie się w obcej rzeczywistości.

Obecnie wyjeżdża już coraz mniej bezrobotnych, czy niewykwalifikowanych robotników. Częściej rozważają emigrację osoby posiadające stałą lub dorywczą pracę, wykształcone i aktywne (osoby z wykształceniem co najmniej średnim stanowią do 60 proc. obecnej fali emigracji), w wieku 18-34 lat. Celem podróży są głównie Niemcy, Włochy a ostatnio także Irlandia i Wielka Brytania. Emigranci to zwykle najbardziej odważni i obrotni ludzie, nie obawiający się podejmowania nowych wyzwań i własnej inicjatywy.

Trzy lata temu, kiedy swój rynek pracy otwierała dla Polaków Wielka Brytania, Brytyjczycy szacowali, że na Wyspy przybędzie 13 tys. naszych rodaków. Dziś legalnie pracuje tam już ponad 200 tys. a z raportu brytyjskiego resortu spraw wewnętrznych wynika, że szybko ich przybywa. Jeszcze bardziej zalewem polskich imigrantów zaskoczeni są Irlandczycy. Według szacunków Ambasady RP w Dublinie, na Zielonej Wyspie pracuje już ok. 80 tysięcy naszych rodaków.

I o ile w okresie negocjacji przedakcesyjnych ewentualny drenaż mózgów nie zaprzątał większej uwagi decydentów, teraz - zdaniem prof. Leny Kolarskiej - Bobińskiej z Instytutu Spraw Publicznych - mamy do czynienia z sytuacją odwrotną. Po zniesieniu ograniczeń w wielu krajach to właśnie Polacy zaczęli bić na alarm, że kraj opuszcza wielu młodych i wykształconych obywateli. Obawy mają nie tylko podłoże czysto ekonomiczne - dotyczą także strachu przed wykorzenieniem młodego pokolenia, odzwyczajeniem od polskich realiów i warunków życia oraz myślenia polskim systemem. Optymiści są jednak zdania, że powrót pokolenia „londyńczyków" może być impulsem do zmian i modernizacji kraju - także kulturowej.

Obecnie Polacy poza granicami kraju coraz bardziej niechętnie poddają się stygmatyzacji i nie zawsze zabierają się do stereotypowych prac na budowie czy przy zbiorze owoców. W samej Irlandii po 2004 roku znalazło się wiele tysięcy polskich studentów i absolwentów informatyki, których przyciągnęła renoma tego kraju w branży wysokich technologii. Z kolei Szwecja stała się portem przeznaczenia dla polskich lekarzy i programistów komputerowych, a w Brukseli i Strasburgu bardzo cenieni są polscy urzędnicy.

Od wejścia do Unii, powoli doprowadziliśmy także do niemal zetnicyzowania niektórych zawodów. Powoli przejmujemy obsługę naziemną na pod londyńskim lotnisku Heathrow, obsługę irlandzkich promów, posady kierowców publicznych autobusów miejskich w całej Anglii, praktyki lekarskie w pasie przygranicznym w Niemczech (w samej Meklemburgii pracuje ponad 80 polskich lekarzy) i kliniki dentystyczne. Jedna z nich w Sztokholmie zatrudnia już tylko polskich specjalistów.

W ten sposób rodacy coraz częściej uczestniczą w zglobalizowanym świecie nie tylko jako tania siła robocza - jak często sami siebie postrzegamy - ale jako ważni gracze.

W Wielkiej Brytanii, bardzo ostatnio popularnym celu polskiej emigracji, powstaje wiele polskich sklepów, zakładane są korporacje taksówkarskie, firmy pogrzebowe, wydawane są też polskie gazety. W 2006 roku w Londynie działało już pięć polskich hurtowni spożywczych. Powstała nawet polska rozgłośnia radiowa. W Irlandii w przeciągu ostatnich lat założonych zostało około 400 polskich firm budowlanych.

Poza przedsiębiorczością i inwencją, Polacy wnoszą do innych krajów Unii Europejskiej również elementy swojej kultury i zwyczajów kulinarnych. W niektórych regionach Hiszpanii rekordy popularności bije chleb ze smalcem, ogórki, żubrówka i żurek.

Przekazujemy także w pewnym stopniu swoje wartości. Za sprawą przybyszów z Europy Środkowej i Wschodniej, głownie Polaków, ale także imigrantów z krajów Ameryki Łacińskiej i południowych Indii, w krajach Europy Zachodniej swoją odnowę przeżywa katolicyzm. Dr Francis Davies z Instytutu Van Hegel w Cambridge przewiduje, że w nadchodzących latach wspólnota katolicka może stać się największą aktywną wspólnotą wyznaniową w Wielkiej Brytanii. Według Davisa imigranci wnieśli powiew świeżości do Kościoła Katolickiego na Wyspach. Reprezentują nowy styl wiary - bardziej zaangażowany, energiczny i oparty o głęboką tożsamość.

Emigracja Polaków do krajów Europy Zachodniej zwiększa też częstotliwość osobistych kontaktów, i pozwala nam promować kraj nie tylko za pomocą billboardów czy spotów telewizyjnych, ale właśnie zaczynając od podstawowego szczebla - kontaktów międzyludzkich. A promocja wydaje się być bardzo potrzebna. Zygmunt Miłoszowski, polski prozaik młodego pokolenia, w swoim felietonie „Wściekłość polska" pisał: „Oto ja - spadkobierca tysiącletniej tradycji, rodak Chopina i Kopernika, mieszkaniec kraju zjawiskowych blondynek, żubrów i bocianów. Istny cud świata. Tak wiec dlaczego tak naprawdę niewielu ludzi na świecie słyszało o urodzie polskich kobiet, pysznych potrawach i dziwach przyrody? O naszych wieszczach wiedzą tylko literaturoznawcy - Miłosz i Szymborska są tak samo rozpoznawani na świecie jak w Polsce Martinson, Elitis i Soyinka (wszyscy dostali Nobla)".

Polacy wyjeżdżający poza granice kraju (o ile nie należą do kategorii tych obrotnych rodaków, którzy zajęcie wagabundy uznali za całkiem niezły pomysł na życie i zdążyli zdominować już grupę europejskich bezdomnych), mogą więc nieść ze sobą nie tylko bagaż ambicji ale również wpłynąć na zmianę stereotypowego wizerunku naszych rodaków i dokonać swoistej promocji kraju.

Źródła:

http://www.stat.gov.pl

Klaus Bachmann, Którędy do Europy?, Warszawa 2002, s.104-107

Włodzimierz Anioł, Europeizacja polskiej polityki społecznej, Studia Europejskie Centrum Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego 3/2003, Warszawa 2003, s.13-15

Ewa Wysocka, Polskie konkwista, Newsweek 11/06, s.40

Stanisław Lisiecki, Ludzie na huśtawce, Newsweek 16/06, s.86

Krzysztof Pankowski, Emigrować i wracać, Instytut Spraw Publicznych wrzesień 2006, www.isp.org.pl

Stanisław Lisiecki, Ludzie na huśtawce, Newsweek 16/06, s.86

Józef M. Fiszer, Korzyści i zagrożenia praz koszty przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, Przegląd Europejski 2/2001, Pracownia Instytucji Europejskich INP UW, Warszawa 2001, s.149

Lena Kolarska – Bobińska, Polacy Wyjeżdżają za granicę, Instytut Spraw Publicznych, http://www.isp.org.pl (25.02.2007)

Marcin Marczak, Nasi już tam są, Newsweek 11/06, s.45

Zygmunt Miłoszowski, Wściekłość polska, Newsweek 43/06, strona 85