Paweł Świeżak: Polska i Polacy w oczach Ukraińców - relacja
W ramach IX Festiwalu Nauki w Warszawie w siedzibie „Polityki” zorganizowano cykl spotkań pod tytułem „Polska i Polacy w oczach naszych sąsiadów”. Pomysł to według mnie bardzo dobry i interesujący. Możliwość spojrzenia oczami innych daje dogodną okazję do nabrania dystansu do samego siebie, uwolnienia się od utartych schematów, poznania groźnych czy zabawnych stereotypów na swój temat. Odsłania się mentalność tak ocenianych – w tym wypadku Polaków, jak i oceniających, narodów z nami sąsiadujących, co jest poznawczo bardzo cenne.
Żałując trochę, że przegapiłem spotkanie dotyczące Rosji, wybrałem się we wtorkowy wieczór na mini-konferencję poświęconą wizerunkowi Polaków w oczach Ukraińców. Dobór dyskutantów miał być gwarancją, że czas spędzony przy ulicy Słupeckiej będzie ciekawy i pouczający. W panelu udział wzięli dwaj goście z Ukrainy: dziennikarz „Lwiwskiej Gazety” Andryj Pawłyszyn oraz filozof i komentator bieżących wydarzeń Mirosław Popowycz. Stawkę uzupełnili wybitna specjalistka od spraw ukraińskich Bogumiła Berdychowska i Adam Szostkiewicz z „Polityki”.
Napiszę od razu, że kiedy opuszczałem salę, miałem wrażenie pewnego niedosytu. Początek spotkania był obiecujący, rozmowę zagaiła Bogumiła Berdychowska pokazując ambiwalencję w ukraińskim postrzeganiu Polaków: z jednej strony jako „tych, którym się udało” (przeciwstawić się komunizmowi, zbudować demokratyczne i relatywnie dobrze rozwinięte państwo, wejść do UE), a z drugiej – „odwiecznych wrogów Rusinów”, narodu panów-wyzyskiwaczy i chytrych jezuitów, którzy na dodatek zapewne cały czas mają ukryte pretensje do Lwowa i chcą wszystkich prawowiernych nawrócić na katolicyzm. Prelegentka, powołując się na badania opinii publicznej, podkreśliła, że pozytywne asocjacje w ukraińskich opiniach o Polakach przeważają, wyraziła jednak równocześnie obawę, że rezultaty sondaży tylko częściowo oddają rzeczywistość, która jest nieco bardziej skomplikowana. Dobrą egzemplifikacją tego stanu rzeczy, na którą powołała się Berdychowska, była antypolska w swojej wymowie uchwała Rady Najwyższej w przededniu otwarcia Cmentarza Orląt Lwowskich. To chyba faktycznie dość trafny przykład złożonego stosunku Ukraińców do Polaków. A mówiąc wprost, wydaje się, że nad Dnieprem nietrudno jest „zagrać” na antypolskich nastrojach i może to dać krótkoterminowo niezłe efekty, co może być kuszące zwłaszcza dla cynicznie kalkulujących polityków.
Rozliczne dane statystyczne przywoływali obaj goście z Ukrainy. Odniosłem jednak wrażenie, że prezentacja skądinąd ciekawych wyników sondaży trwała nieco zbyt długo, zabierając czas, który można by wykorzystać inaczej. Dyskutanci dużo, a może nawet zbyt dużo miejsca, poświęcili zagadnieniom niewątpliwie ważnym, ale należącym już w pewnym stopniu do historii stosunków ukraińsko-polskich. Relacje UPA z AK, tragedia Wołynia i Akcja Wisła są niewątpliwie istotne, bolesne i należy o nich dyskutować, ja jednak, i chyba również znaczna część uczestników, czego innego oczekiwała od wtorkowego spotkania.
Chyba ciekawsze byłoby skoncentrowanie się na współczesności, na okresie lat 90., pomarańczowej rewolucji i późniejszych miesiącach (przy czym nie chodzi tylko o prezentację statystyk!). Czy i jak zmieniło się postrzeganie Polaków na Ukrainie w pierwszej dekadzie po odzyskaniu niepodległości? Jak masowy wręcz udział Polaków w jesiennych wydarzeniach 2004 roku został odebrany na Ukrainie? Czy został w ogóle zauważony? Czy wpłynął na postrzeganie Polaków (jako sojuszników czy raczej niepożądanych interwentów?) Jak odbierają Polskę młodzi Ukraińcy? Czy możemy mówić o jakiejś szczególnej bliskości w relacjach ukraińsko-polskich, czy też są to „normalne”, partnerskie relacje sąsiedzkie? Czy cechuje je jednak może pewna nieufność i niechęć? Czy i ewentualnie jak rózni się postrzeganie Polaków w zachodnich i wschodnich rejonach Ukrainy? Na takie pytania na spotkaniu w redakcji na Słupeckiej nie udzielono zbyt wyczerpujących odpowiedzi. Rozumiem, że trudno jest o odpowiedzi definitywne, ale wspomniane wyżej wrażenie niedosytu pozostało.
Dyskusję próbował skierować na inne tory Adam Szostkiewicz, który przyrównał stosunki ukraińsko-polskie do irlandzko-angielskich, szukając w tej analogii sposobów przezwyciężenia trudnej przeszłości (takie rozumowanie zanegowała B. Berdychowska). Szostkiewicz wypowiedział się także, co może uchodzić za nieco paradoksalne, niejako w obronie…stereotypów, jako historycznie uwarunkowanych źródeł społecznej wiedzy na temat sąsiadów. „Nie walczmy ze stereotypami”, argumentował dziennikarz „Polityki”, poradzenie sobie z nimi zostawmy życiu. Jego zdaniem nie mają sensu odgórne „akcje uświadamiające”, w sztuczny sposób przekonujące do siebie różne społeczności. Zmiany może wymusić praktyka codziennych kontaktów, szczególnie „zwykłych ludzi” (ponieważ elity przeważnie dogadują się łatwiej).
Z żalem należy odnotować, że na spotkaniu stosunkowo mało czasu pozostawiono na dialog z publicznością. Wydaje mi się, że formuła przewidująca więcej miejsca na zadawanie pytań byłaby znacznie ciekawsza, co zresztą udowodniło kilka głosów z sali pod koniec spotkania.
Podsumowując, sądzę, że generalnie rzecz biorąc warto było udać się do redakcji „Polityki”. Mogłoby być jednak jeszcze lepiej, gdyby prelegenci podeszli do sprawy mniej „akademicko”, a bardziej „po ludzku”, intuicyjnie, nawet kosztem naukowej dokładności i rzetelności, gdyby spróbowali pospekulować, podzielić się ze zgromadzonymi swoimi odczuciami. Wtedy w mojej opinii spotkanie w redakcji „Polityki” wypadłoby bardziej atrakcyjnie.
Na koniec dla proponuję dla chętnych mały quiz: proszę ułożyć podane nazwiska, które wskazują Ukraińcy jako „kojarzące im się z Polską”, w kolejności od „najbardziej popularnego” (prawidłowa odpowiedź poniżej):
• Barbara Brylska
• Fryderyk Chopin
• Anna German
• Jan Paweł II
• Mikołaj Kopernik
• Adam Mickiewicz
• Lech Wałęsa
1. Anna German, 2. Jan Paweł II, 3. F. Chopin, 4. M. Kopernik, 5. A. Mickiewicz, 6. L. Wałęsa.