Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Tomasz Piechal: Janukowycz śpi spokojnie


28 październik 2012
A A A

Dziś Ukraińcy wybierają nowy skład parlamentu. Już dawno żadne wybory u naszych wschodnich sąsiadów nie były tak pozbawione większych emocji jak te dzisiejsze. Dlaczego?

Przede wszystkim po zmianach w konstytucji pod koniec 2010 roku, które cofnęły reformy lat 2004 -2006, Ukraina powróciła do systemu prezydenckiego. Tym samym rola parlamentu została znacznie ograniczona prawnie. To w połączeniu z supremacją w ukraińskiej Radzie Najwyższej przedstawicieli obozu władzy, spowodowało, że stała się ona de facto maszynką do głosowania, gdzie opozycja nie miała możliwości zablokowania nawet najbardziej pryncypialnych i kontrowersyjnych ustaw, exemplum ustawy językowej, która przyznała rosyjskiemu status języka regionalnego w połowie regionów Ukrainy. W teorii taki stan rzeczy mogłyby zmienić dzisiejsze wybory, ale...

Image
Ich wynik raczej nie przyniesie żadnej zmiany, bo od dłuższego czasu wszyscy z grubsza mogą przewidzieć ich rezultat. Zdecydowanym faworytem jest Partia Regionów, która – uśredniając wyniki kilku ostatnich sondaży – może liczyć na ok. 25 proc. głosów. Drugie i trzecie miejsce przypadnie zapewne partiom opozycyjnym – UDAR-owi Witalija Kliczki i Zjednoczonej Opozycji (po ok. 17 proc.). Do parlamentu wejdą zapewne jeszcze komuniści z Komunistycznej Partii Ukrainy (ok. 11 proc.) oraz nacjonaliści z partii Swoboda (ok. 5 proc.). Znów w teorii można powiedzieć, że opozycja może sięgnąć po władze tworząc wielką koalicję po wyborach, ale...

Niewiadomą pozostaje postawa kandydatów z partii Witalija Kliczki, a nawet Zjednoczonej Opozycji. Po zmianie prawa o zawiązywaniu koalicji w parlamencie (wcześniej mogły dokonać jej tylko całe kluby parlamentarne; teraz również pojedynczy posłowie) może dojść do sytuacji w której zwycięska Partia Regionów "zaprosi" do swojej koalicji z komunistami (która jest wielce prawdopodobna) pojedynczych przedstawicieli innych partii. "Zaproszenie" byłoby oczywiście najnormalniejszym w świecie podkupieniem innych posłów, ale do takich sytuacji już w ukraińskim parlamencie dochodziło. Możliwy jest więc wariant, że PR dokupi sobie niezbędną większość, ale...


To również może okazać się niepotrzebne, gdyż nowa ordynacja wyborcza zakłada, że połowę posłów Ukraińcy wybierają w wyborach proporcjonalnych, a połowę poprzez głosowanie w okręgach jednomandatowych. Wszelkie sondaże odnoszą się jednak jedynie do pierwszej kategorii. Według ekspertów w okręgach jednomandatowych zdecydowaną większość głosów zagarną przedstawiciele władzy, których podczas kampanii wyraźnie wsparła administracja państwowa.
{mospagebreak}

CICHA KAMPANIA


Tak więc wystudzenie emocji w Ukrainie spowodowane jest po pierwsze, zmniejszeniem roli parlamentu, po drugie – przewidywalnym od dłuższego czasu finalnym rezultatem wyborów. Wydawać by się mogło, że w takim układzie opozycja powinna była przystąpić do żywiołowej kampanii wyborczej, która mogłaby odwrócić losy wyborów. Jednak co ciekawe, nawet w tym względzie, nastąpił pewien spadek "innowacyjności" ukraińskich polityków.

Image


Bo chociaż z jednej strony, jak przy każdych wyborach w Ukrainie nastąpił wykwit kreatywności poszczególnych kandydatów: zarówno w sposób "pozytywny" (jeden 50-letni przedstawiciel komunistów w Luhańsku nagrał piosenkę techno o dobrym Putinie, inny polityk zaprosił Jean Claude'a Van Damme'a do podkijowskiej wsi, gdzie żyje ok. 12 tys. mieszkańców, a pewna wykładowczyni jednego z uniwersytetów reklamowała się jako po prostu "normalna baba"), jak i negatywny (ktoś drukował ulotki jednej z kandydatek opozycji reklamując ją jako prostytutkę; dużo przypadków przekupstwa wyborców prezentami, czarnego PR-u), to z drugiej jednak strony, kompletnie zabrakło walki na argumenty na poziomie najwyższym, ideologicznym, partyjnym. Dużo walki i to często brudnej, rozgrywało się w regionach. Tymczasem na poziomie "centralnym" wszystko ograniczyło się praktycznie do serii spotów reklamowych, rozplakatowywania miast, rozstawienia tradycyjnych namiotów partyjnych z materiałami wyborczymi i spotkaniami z wyborcami. Brak było na tym głównym poziomie werwy i energii, a raczej wykorzystywano wytarte już schematy z lat poprzednich. Zabrakło również prawdziwych dyskusji na temat tego, jaka ma być Ukraina? Gdzie podążać? Co i jak zmieniać?


O ile jednak taka gra zupełnie wystarczyła obozowi władzy, który dodatkowo przejął niemal całkowicie rynek medialny w Ukrainie i który wspomagał swoich kandydatów jak mógł za pomocą aparatu państwowego, to dla opozycji brak walki i kreatywności zapewne przyniesie porażkę, czyli rezultat dobry, ale który nie da jej większości w parlamencie. A to oznacza de facto zachowanie obecnego status quo, czyli supremacji w Radzie Najwyższej Partii Regionów.

{mospagebreak}
FIASKO OPOZYCJI

Image
Jeden z liderów opozycji, Arsenij Jaceniuk

Opozycja nie porwała więc tłumów Ukraińców, ale sama jest sobie winna. Po pierwsze, nie zaoferowała Ukraińcom niczego nowego i zgodziła się, żeby kampania upłynęła pod znakiem: Powiedzmy NIE Janukwyczowi!, ale nie mówmy co potem. Po drugie, choć i tak udało jej się zawiązać mniejsze lub większe koalicje, to jednak wciąż o rząd dusz obywateli niezadowolonych z rządów ekipy Janukowycza walczyły trzy ugrupowania: UDAR, Zjednoczona Opozycja i Swoboda. Przy czym jedynie Zjednoczona Opozycja wydaje się partią w miarę przewidywalną i znaną. UDAR Kliczki jest jedną wielką niewiadomą, partią wypełnioną kandydatami nieznanymi i niemalże znikąd. Dodatkowo podnoszą się głosy, że tak naprawdę może pójść na współpracę z PR. Swoboda to z kolei nacjonaliści, którzy swoją aktywnością porwali dużo aktywnej i patriotycznej ukraińskiej młodzieży, ale którzy często podnoszą hasła skrajne, uniemożliwiające dojście do jakiegolwiek kompromisu. Dodatkowo ich rządy w samorządach Ukrainy zachodniej oceniane są – mówiąc delikatnie – słabo. Dlatego też, jak mówią sami Ukraińcy, jeżeli do parlamentu wejdzie Swoboda to lepiej nie będzie, ale na pewno – ciekawiej.


Generalnie jednak każda partia starała się walczyć o inny elektorat, który ze względu na polaryzacje większości ukraińskiego społeczeństwa, będzie negatywnie patrzył na współpracę z innymi opozycyjnymi partiami. Pytanie więc czy przywódcy partyjni zaryzykują utratę poparcia swoich wyborców i wejdą w szeroką koalicję po wyborach? Póki co Kliczko odmówił przystąpienia do koalicji Zjednoczonej Opozycji i Swobody, bojąc się – zapewne słusznie – że przedwyborczy sojusz z nacjonalistami skutecznie zmniejszy jego popularność na wschodzie kraju, gdzie również walczy o głosy.

{mospagebreak}
ROZGRZEWKA

Dzisiejsze wybory więc zapewne nic na Ukrainie nie zmienią i co gorsze, wydaje się, że byli z tym pogodzeni niemalże wszyscy – od polityków po obywateli. Prawdziwa gra zacznie się więc dopiero za dwa lata, kiedy ruszy kampania prezydencka i wszyscy zaczną walczyć o fotel prezydenta.

 

Image
Opozycja może zapłacić wysoką cenę za brak jedności

Jak więc traktować obecne wybory? Po pierwsze, jako sprawdzian sił opozycji, ich możliwości współpracy. I niestety, obecnie należałoby ocenić ich negatywnie, a to źle wróży w następnych wyborach. Bo o ile obecnie można sobie pozwolić jeszcze na mniejszy lub większy egoizm, to w wypadku kampanii prezydenckiej niezbędna będzie pełna współpraca opozycji i gra na jednego kandydata. Inaczej Janukowycz będzie mógł raczej spać spokojnie. Po drugie, jako egzamin z poziomu demokracji na Ukrainie. Jak wielkie będą fałszerstwa wyborcze? Czy uda się przeprowadzić w miarę uczciwe głosowanie? To jak zostanie w tym względzie Ukraina ma być może największe znaczenie, co prowadzi do smutnej konkluzji, że te wybory są raczej walką o zewnętrzny wizerunek Ukrainy jako demokratycznego państwa, niż walką o poprawę sytuacji