Wyniki kwartalne spółek ciągną giełdy w górę
- Przemysław Kwiecień, X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.
Goldaman Sachs, Intel i Johnson & Johnsn raportują poprawę wyników finansowych. Oczekiwania na to, że wyniki banku Goldman Sachs będą lepsze od oczekiwań nakręcały dobre nastroje już od początku poniedziałkowych notowań (z pominięciem sesji w Azji), zwłaszcza po tym jak słynna Meredith Whitney, zasugerowała niedowartościowanie akcji tego banku. Goldman nie rozczarował, zysk na akcję wyniósł 4,93 USD, znacznie przekraczając oczekiwania na poziomie 3,48 USD. Lepsze wyniki Goldmana to podobnie jak w pierwszym kwartale zasługa wyjątkowo dużych przychodów z handlu obligacjami, walutami i surowcami. Rynek na same wyniki nie zareagował jednak optymistycznie, widoczne było nawet pewne cofnięcie rynków akcji i EURUSD, ale można było nazwać to chwilową realizacją zysków po sporych wzrostach (na indeksach akcyjnych, nie EURUSD) z poniedziałku.
Wyniki Goldmana niekoniecznie muszą oznaczać koniec kłopotów dla sektora finansowego. Nie jest to bowiem typowy bank komercyjny i dobre wyniki w niektórych obszarach mogą wręcz oznaczać słabość konkurencji. Jednak potwierdzenie poprawiającej się koniunktury w innych obszarach gospodarki to już sygnał, którego inwestorzy zignorować nie mogli. Taki nadszedł z publikujących wczoraj wyniki Intela i Johnson&Johnson.
W pierwszym przypadku wyniki mogą być nieco mylące, bo zaraportowana została strata na akcję w wysokości 7 centów wobec oczekiwań na taki właśnie zysk. Jednak jeśli odejmiemy karę nałożoną na firmę przez Komisję Europejską, otrzymamy 18 centów zysku na akcję. To ciągle 10 centów mniej niż w analogicznym kwartale ubiegłego roku, jednak zarząd Intela jest optymistyczny – widzi poprawę na rynku komputerowym i zaznacza, że relacja drugiego kwartału do pierwszego w zakresie przychodów jest najlepsza od 1988 roku. To potwierdza oczekiwania inwestorów, iż możemy mieć do czynienia z prawdziwym ożywieniem gospodarczym.
Lepsze wyniki podał także Johnson&Johnson, gdzie zysk na akcję wyniósł 1,15 USD wobec oczekiwanych 1,11 USD. W tym kontekście dane makroekonomiczne odgrywały drugorzędna rolę, zwłaszcza, że dane z USA nie zaskoczyły, a słabszy ZEW (warto zwrócić uwagę na jego korelację z amerykańskimi UM i Conference Board) wywołał tylko chwilową niewielką reakcję.
Efekt to wyraźny wzrost notowań kontraktów na S&P500 w notowaniach posesyjnych. Sytuacja techniczna indeksu pozostaje niezmienna. Celem rynku jest poziom 928pkt., którego pokonanie może potwierdzać koniec korekty.
Lepsze wyniki przełożyły się również na notowania głównych walut. Podobnie jak w poprzednich dniach silniej reagowały jen i funt. Para USDJPY zbliżała się do górnego ograniczenia kanału 91,75-93,53 i choć oscylatory sugerowały zawrócenie w dół, po wynikach Intela notowania wrosły do 93,74. Nie nastąpiło jednak wyraźne wybicie a świece doji, które pojawiły się po przetestowaniu oporu mogą sugerować, iż utrzyma się on w nieco rozszerzonej formie, o ile oczywiście giełdy nie dadzą kolejnego impulsu wzrostowego. Bardziej wyraźne wybicie mieliśmy z kolei na parze GBPUSD, gdzie dziś rano pokonane zostało maksimum z 9 lipca na poziomie 1,6378 i rynek skierował się do poziomu 1,6450. Warto zwrócić uwagę, że po raz kolejny w relatywnie krótkim czasie istotny ruch na GBPUSD następuje zaraz po rozpoczęciu handlu w Europie (dziś o 8:10). Wzrosty mamy także na parze EURUSD, ale krótkoterminowy opór na poziomie 1,4072 nie został jeszcze przetestowany. Gdyby tak się stało rynek może kierować się do kolejnego przystanku na poziomie 1,4199.
Dziś mamy przerwę w publikacji wyników kluczowych spółek, jednak należy pamiętać, iż takie czekają nas jeszcze w tym tygodniu w czwartek i piątek (m.in. największe banki oraz Google). W dniu dzisiejszym czeka nas natomiast spora dawka danych makroekonomicznych, m.in. o produkcji przemysłowej i inflacji w USA. Rynek oczekuje spadku produkcji o 0,5% m/m, czyli nieco mniej niż w maju (-1,1% m/m). Warto zwrócić uwagę, iż notowana półroczna poprawa w zakresie wskaźników aktywności nie przełożyła się jeszcze na produkcję, zaś patrząc historycznie taka reakcja powinna wkrótce nastąpić. Dane o inflacji obecnie dla rynku mają znaczenie raczej drugorzędne. Inwestorzy najpierw muszą przekonać się co do stabilności ożywienia aby zacząć na poważnie myśleć o początku cyklu podwyżek stóp w USA i wtedy dane o CPI ponownie wejdą na pierwszy plan. Rynek oczekuje wzrostu inflacji o 0,5% m/m, zaś inflacji bazowej o 0,2% m/m. Dane o produkcji o godzinie 15.15, zaś o CPI o godzinie 14.30. O godzinie 14.30 również indeks aktywności w rejonie Nowego Jorku, który jednak zapewne będzie miał co najwyżej krótkotrwały wpływ na sentyment rynkowy. Oczekiwania rynku to -5,5 pkt. (-9,41 pkt. w poprzednim miesiącu).
Dziś także poznamy minutes z ostatniego posiedzenia Fed (godzina 20.00), gdzie inwestorzy mogą zwrócić uwagę m.in. na nowe prognozy Fed, zwłaszcza w zakresie wzrostu gospodarczego (ostatnie zakładały zmianę PKB -2 do -1,3% na ten rok i +2-3% na rok przyszły).
O godzinie 16.30 także dane o zapasach paliw w USA. Sama publikacja niezależnie od danych może przyczynić się do większych ruchów na ropie, zwłaszcza, że mamy tam ciekawą sytuację techniczną. Rynek zakończył korektę niemal dokładnie na 38,2% zniesieniu wcześniejszej fali wzrostowej – podobnie jak w przypadku podobnych wzrostów w latach 1999 i 2007. Odwrót na rynkach akcji doskonale w tę sytuację się wpisał.