Wenezuela/ Chavez chce umierać za socjalizm
„Ojczyzno, socjalizm albo śmierć…” grzmiał prezydent Hugo Chavez podczas przemówienia w wojskowym centrum decyzyjnym. W ten sposób nawoływał do utworzenia wenezuelskich bojówek do walki z USA.
Prezydent w uroczystym przemówieniu do wenezuelskich żołnierzy przekonywał o konieczności utworzenia silnego ruchu oporu wobec polityki jaką prowadzą Stany Zjednoczone. Nawoływał do utworzenia specjalnych bojówek gotowych toczyć tzw. „guerrilla war” z amerykańskim wrogiem. Do takiej wojny, jak zaznaczył prezydent, wojska Wenezueli muszą szykować się każdego dnia. Bezustannie powinny być bowiem gotowe na ewentualny atak ze strony USA mający na celu przejęcie kontroli nad bogatymi złożami ropy naftowej. „Nie zamierzamy nikogo atakować” – podkreślał Chavez – „wzmacniamy wojsko by móc bronić naszej suwerenności i pokoju w regionie”.
Nie jest to jednak jedyny powód reorganizacji wojsk wenezuelskich. Chavez wielokrotnie podkreślał, że inwazja zbrojna to realne i poważne, ale nie jedyne niebezpieczeństwo, jakie czyha na jego kraj ze strony USA. „Ameryka prowadzi z nami wojnę na wielu płaszczyznach: psychologicznej, medialnej, politycznej, gospodarczej…” – takie stwierdzenia wielokrotnie padały już z ust wenezuelskiego przywódcy. Podczas wczorajszego (24.06.07) wystąpienia prezydent dodał także, że administracja amerykańska robi wszystko by wprowadzić niepotrzebne spory i podzielić społeczeństwo i elity rządzące w Wenezueli. Tym samym prezydent Bush dąży według Chaveza, do odsunięcia go od demokratycznie zdobytej władzy.
Próba utworzenia wenezuelskich bojówek nie jest pierwszym przykładem uzbrajania Wenezueli do walki z amerykańskim imperializmem. Odkąd prezydent Chavez doszedł do władzy w 1999 Wenezuela zakupiła (głównie od Rosji) broń i sprzęt wojskowy warte ponad trzy miliardy dolarów. Negocjacje z Rosją, w sprawie kolejnych zakupów, tym razem obejmujących między innymi statki podwodne i sprzęt obrony przeciwlotniczej, rozpoczną się w najbliższy piątek, podczas wizyty Chaveza w Rosji. Opór przeciwko USA będzie także tematem rozmów Chaveza z przedstawicielami Białorusi i Iranu, do których uda się on wracając z Rosji.
Ruch oporu, który przez samego Chaveza nazywany jest rewolucją boliwarską, budzi niepokój zarówno w samej Wenezueli jak i poza jej granicami. Przywódca największej partii opozycyjnej, Julio Borgis, bardzo sceptycznie odnosi się do kolejnych pomysłów Chaveza. W obecnej sytuacji Wenezuela ma według niego wiele poważniejszych problemów niż uzbrajanie się przeciwko ewentualnej inwazji ze strony USA. Wielokrotnie podkreślał on konieczność rozwiązania bardzo istotnej dla społeczeństwa kwestii walki z przestępczością, której poziom jest najwyższy w całym regionie. „Tego nie da się załatwić zakupami broni, ani zagranicznymi wizytami. Potrzeba determinacji w wewnętrznej walce o sprawiedliwe państwo” – zakończył swą wypowiedź Borgis, nawołując jednocześnie do zmiany wenezuelskiej polityki.
Stany Zjednoczone, w które bezposrednio wymierzony jest wenezuelski system dozbrajania, pozostają skąpe w swych komentarzach. Wyraźnie podkreślają i powtarzają jednak informacje o tym, że administracja George’a W. Bush’a nie ma żadnych planów zbrojnego ataku na kraj Hugo Chaveza.
Na podstawie: www.guardian.co.uk, www.bbc.co.uk,