Bank Japonii nie radzi sobie z deflacją
- Łukasz Wróbel, Open Finance
Bank Japonii stwierdził, że "nie będzie tolerował inflacji konsumentów na poziomie nie przekraczającym zera". W praktyce oznacza to, że koszt pieniądza pozostanie przez dłuższy okres na poziomie 0,1 proc.
Na azjatyckich rynkach w centrum zainteresowania znalazł się japoński bank centralny, który zgodnie z oczekiwaniami ekonomistów nie podniósł stóp procentowych, ale w komunikacie po piątkowym posiedzeniu zawarł stwierdzenie, że "nie będzie tolerować inflacji poniżej 0". Niestety wygląda na to, że od kilku miesięcy walka z deflacją nie przynosi oczekiwanych rezultatów, ponieważ efekt globalnego odlewarowania (spłaty i umarzania kredytów zaciąganych przez kilkanaście lat) jest silniejszy od nadzwyczajnych instrumentów ilościowych, po które sięga Bank Japonii. Bank centralny jest w stanie łatwo zwiększyć wartość pieniędzy krążących w gospodarce (co też czyni), ale ma tylko znikomy wpływ na tempo, w jaki środki krążą wewnątrz systemu. Skoro deflacji nie udaje się stłumić czynami, to słowa mogą zdziałać równie niewiele.
W czwartek na amerykańskim parkiecie było widać, że inwestorzy zmęczeni poruszaniem się indeksów w bardzo niewielkim zakresie przystąpili do wycofywania kapitału z giełdy. Indeks S&P 500 spadł o 1,2 proc., tyle samo stracił na wartości NASDAQ, a DJIA obniżył się o 1,3 proc. Firma kurierska FedEx ostrzegła akcjonariuszy przed gorszymi niż wcześniej oczekiwała wynikami, natomiast Citigroup rozczarował informacją o niewielkim popycie na akcje z nowej emisji. Bank zdecydował się podnieść bazę kapitałową i sięgnąć po kapitał z rynku, aby uwolnić się od ograniczeń nałożonych przez rząd na beneficjentów programu pomocowego TARP. Zainteresowanie tą ofertą było jednak na tyle niewielkie, że nowe akcje można było objąć po niższych cenach niż we wcześniejszej emisji skierowanej bezpośrednio do Departamentu Skarbu USA. Po zamknięciu notowań dobre wyniki finansowe za ostatni kwartał opublikowały Oracle, Nike oraz Research In Motion.
Na rynku walutowym rano dolar lekko tracił na wartości (za euro płacono 1,437 USD), ale klika godzin wcześniej spadały rentowności amerykańskich papierów skarbowych, a dolar był najmocniejszy od ok. 3 miesięcy, co świadczy o niepewności wracającej na rynki. Na GPW notowania rozpoczęły się spokojnie w okolicach poziomów z wczorajszego zamknięcia. Warto pamiętać, że dzisiaj po południu zostanie rozliczona grudniowa seria kontraktów terminowych i zwłaszcza w końcówce sesji karty rozdawać będą inwestorzy instytucjonalni posiadający największe zaangażowanie w instrumenty pochodne.