Coraz niebezpieczniej w afgańskiej prowincji Ghazni, gdzie stacjonuje polskie wojsko
- IAR
W ostatnich dniach dwukrotnie doszło do potyczek naszych żołnierzy z rebeliantami. Wczoraj polski patrol został ostrzelany z moździerza, a wymiana ognia trwała kilka godzin. Po pościgu Polacy zatrzymali kilku mężczyzn. Z kolei dzisiaj w wymianie ognia z talibami jeden z naszych żołnierzy został niegroźnie ranny.
Rzecznik Dowództwa Operacyjnego podpułkownik Dariusz Kacperczyk przyznaje w rozmowie z Polskim Radiem, że nasilenia ataków talibów można było się spodziewać. "O tej porze roku zawsze obserwujemy zwiększenie aktywności talibów. Pogoda ułatwia im poruszanie się po kraju i instalację min-pułapek. Ale to również efekt działania Polaków, bo nie schowaliśmy się w bazach. Częściej spotykamy na swojej drodze talibów" - dodaje ppłk Kacperczyk.
Podczas wczorajszego pościgu za talibami, Polacy w Ghazni znaleźli rannego Afgańczyka. Chłopak został przewieziony do szpitala polowego w jednej z baz, ale mimo udzielonej pomocy zmarł. Wojsko zapewnia, że nie ponosi winy za jego śmierć.
W piątek wybuch miny-pułapki ranił w Ghazni jednego z polskich żołnierzy. Został on przewieziony do szpitala wojskowego w Niemczech. Jego stan jest bardzo ciężki, ale stabilny.