Rząd opanował sytuację w Tajlandii
- Marek Rutkowski
Zjednoczony Front na rzecz Demokracji przeciwko Dyktaturze (UDD), który przewodził protestom zapowiada, że to nie koniec walki. „Zakończyliśmy protesty, ale nie zakończyliśmy walki o demokrację. Będziemy kontynuować ten ruch” zapewnił inny czołowy przywódca - Nattawut Saikua.
Wydaje się, że rozprawa z „czerwonymi koszulami” zapoczątkowana rankiem w poniedziałek (13.04) zakończyła się sukcesem. Wojsko działało konsekwentnie, bez niepotrzebnego używania przemocy. Dwie ofiary śmiertelne to mieszkańcy Bangkoku, którzy wystąpili przeciwko demonstrantom. Brakuje potwierdzenia dla słów Thaksina Shinawatry, byłego premiera i przywódcy „czerwonych koszul,” jakoby rząd ukrywał informacje o śmierci „wielu” ludzi.
Poniedziałkowe działania „czerwonych koszul” bardziej przypominały zamieszki niż protesty. Niewielkie pożary wzniecono w Ministerstwie Zdrowia i głównej kwaterze wojskowej. Demonstranci parkowali cysterny i autobusy wypełnione gazem w pobliżu budynków mieszkalnych, aby w ten sposób zatrzymać nadchodzące siły rządowe. Używali koktajli Mołotowa i broni palnej, palili autobusy. Niewątpliwie wpłynęło to na spadek społecznego poparcia dla ich działań.
Wydaje się, że premier Abhisit Vejjajiva, początkowo bardzo wstrzemięźliwy w działaniach, podjął właściwe decyzje. Wojsko działało szybko i sprawnie, a przy tym delikatnie, zgodnie z zasadą: „Wszyscy są Tajami”, którą wyartykułował naczelny dowódca Songkitti Jakkrabat. Mimo skali protestów i agresywności protestujących nie powtórzyły się wydarzenia z 7 października 2008, gdy w konfrontacji z siłami bezpieczeństwa zginęło kilku demonstrantów Ludowego Sojuszu na rzecz Demokracji (PAD).
UDD gromadzi zwolenników premiera Thaksina Shinawatry, odsuniętego w wyniku wojskowego zamachu stanu w 2006 roku. Po wyborach w 2007 władzę przejęli jego sojusznicy skupieni w Partii Władzy Ludu (PPP), jednak w wyniku kontrowersyjnej decyzji Sądu Konstytucyjnego partię rozwiązano pod zarzutem oszustw wyborczych. „Czerwone koszule” uważają, że powołany w następstwie rząd Abhisita jest niedemokratyczny, gdyż utworzony w efekcie zakulisowej gry politycznej a nie decyzji społecznej wyrażonej w wyborach.
UDD domaga się ustąpienia rządu i rozpisania nowych wyborów, które prawdopodobnie wygraliby zwolennicy Thaksina. Społeczeństwo jest bowiem podzielone, biedna ludność wiejska i miejska popiera byłego premiera, podczas gdy klasa średnia i wyższa oraz rojaliści są jego przeciwnikami.
Thaksin przebywa obecnie w bliżej nieokreślonym miejscu poza granicami kraju. W Tajlandii ciąży na nim wyrok dwóch lat więzienia pod zarzutem konfliktu interesów. Władze zamroziły też jego aktywa o wartości ponad dwóch mld dol.
Na podstawie: nationmultimedia.com, bangkokpost.com