Stan wyjątkowy w Bangkoku
- Marek Rutkowski
Rząd Tajlandii wprowadził w czwartek (27.11) stan wyjątkowy w odpowiedzi na dwudniową blokadę międzynarodowego lotniska Suvarnabhumi pod Bangkokiem przez antyrządowych demonstrantów domagających się ustąpienia premiera Somchaia Wongsawata. Zakres obowiązywania stanu wyjątkowego ograniczono do dwóch lotnisk.
„To jest rząd wybrany przez naród i będziemy wykonywać naszą pracę najlepiej jak potrafimy” powiedział Somchai podczas telewizyjnego wystąpienia w środę (26.11) wieczorem. Podobnie konsekwentni byli demonstranci, którym przewodzi Ludowy Sojusz na rzecz Demokracji (PAD). „Jeśli rząd nie ustąpi, my nie ustąpimy” odpowiedział rzecznik protestujących.
Ogłoszony na lotniskach Suvarnabhumi i Don Mueang (obsługującym loty krajowe) stan wyjątkowy uprawnia teraz rząd do kontroli przemieszczania się i wydania zakazu masowych zgromadzeń w tych miejscach. Premier może realizować uprawnienia przy użyciu sił zbrojnych.
Obydwie strony liczyły na poparcie armii, jej głównodowodzący - generał Anupong Paochinda, zadeklarował jednak, że nie planuje ani interwencji militarnej na lotnisku Suvarnabhumi ani obalenia rządu na drodze zamachu stanu. Wezwał protestujących do opuszczenia lotniska a premiera do rozpisania nowych wyborów parlamentarnych. „Rząd powinien oddać władzę ludziom a PAD powinien zakończyć swe działania. To jest nasza propozycja, a nie próba wywierania na nich presji” powiedział Anupong. Ani premier ani demonstranci nie zaakceptowali tego rozwiązania.
Według strategów rządowych, jeśli premierowi uda się utrzymać przez najbliższe dni, pod coraz większą presją będą demonstranci, których zachowanie spotkało sie z szeroką krytyką zarówno w Tajlandii jak i zagranicą. Z drugiej strony, uporczywe trwanie Somchaia przy władzy może doprowadzić do zablokowania prac parlamentu przez opozycyjną Partię Demokratyczną. Dalszy rozwój sytuacji w dużej mierze zależy więc od postępowania premiera.
Napięta sytuacja w Tajlandii może doprowadzić do przesunięcia planowanego szczytu ASEAN z udziałem Chin, Japonii i Korei Pd., który w grudniu ma się odbyć w tym kraju. Przedstawiciele Tajlandii, Laosu i Kambodży wystąpili do sekretarza generalnego ASEAN o rozważenie przełożenia spotkania.
Turystyka, stanowiąca 6 proc. tajlandzkiej gospodarki, poważnie ucierpi wskutek blokady lotniska. Chiny, Francja, Nowa Zelandia, Singapur, Wielka Brytania, USA, Australia i Japonia wydały oficjalne ostrzeżenia dla swoich obywateli przebywających i udających się do Bangkoku. Amerykański ambasador w Tajlandii Eric John stwierdził, że dłuższe zamknięcie lotniska spowoduje odpływ turystów z tego kraju.
Konflikt między rządem a PAD na dużą skalę trwa od sierpnia. Najpierw ze strony rządowej toczył go premier Samak Sundaravej a po jego wrześniowym odwołaniu nowy szef rządu Somchai. Przeciwnicy zarzucają mu bliskie powiązania z oskarżanym o korupcję, nepotyzm i konflikt interesów byłym premierem Thaksinem Shinawartrą, który został obalony w wyniku wojskowego zamachu stanu w 2006 roku. Konflikt zaognił się, gdy 7.10 w wyniku działań policji zginęło dwóch demonstrantów a pięciuset zostało rannych.
Partia Władzy Ludu (PPP) Somchaia (rzeczywiście skupiająca dawnych sojuszników Thaksina) dzięki poparciu biednej ludności wiejskiej posiada uzyskaną w wyborach demokratyczną legitymację. Nie zdobyła jednak poparcia istotnej tajlandzkiej elity skupionej w PAD: biznesmenów, rojalistów i miejskiej klasy średniej, którzy przyczynili się do odsunięcia Thaksina dwa lata temu. Kraj jest podzielony i trudno o rozwiązanie, które gwarantowałoby trwałe wygaszenie konfliktu.
Na podstawie: nationmultimedia.com, straitstimes.com, news.bbc.co.uk