Trwają protesty antyrządowe w Tajlandii
- Marek Rutkowski
„Nie sądzę, że jesteśmy w stanie zorganizować sprawnie, pokojowo wolne i uczciwe wybory w obecnych warunkach poważnego konfliktu” powiedział premier Abhisit Vejjajiva. Według niego najistotniejsza dla kraju jest stabilność.
W piątek (27.03.) przebywający poza granicami kraju Thaksin Shinawatra przemówił do swoich zwolenników za pośrednictwem przekazu wideo. W przemówieniu wezwał do rozwiązania niższej izby parlamentu i bezpośrednio oskarżył doradców króla Tajlandii o udział w wojskowym zamachu stanu w 2006 roku.
Thaksin został wtedy odsunięty w wyniku działań wojska, PAD i (nieformalnie) pałacu królewskiego. W wyborach w 2007 roku to jednak jego współpracownicy skupieni w Partii Władzy Ludu (PPP) odnieśli zwycięstwo, w dużej mierze dzięki poparciu biednych, wiejskich regionów Tajlandii.
Przeciwko rządom kierowanym przez PPP ponownie wystąpił PAD (tzw. „żółte koszule”) w szczytowym momencie zajmując dwa lotniska w stolicy: Suvarnabhumi i Don Mueang. W obronie PPP rozpoczęły się z kolei demonstracje „czerwonych koszul”.
W grudniu 2008 r. Sąd Konstytucyjny nakazał rozwiązanie PPP pod zarzutem oszustw wyborczych, a część jej parlamentarzystów (z premierem Somchaiem Wongsawatem) otrzymała kilkuletni zakaz udziału w życiu politycznym.
Nowy rząd utworzył Abhisit Vejjajiva z opozycyjnej Partii Demokratycznej m.in. dzięki poparciu byłego współpracownika Thaksina - Newina Chidchoba. „Czerwone koszule” uważają, że gabinet jest niedemokratyczny, gdyż nie powstał w wyniku wyborów, a zakulisowych gier politycznych.
Społeczeństwo Tajlandii jest podzielone: populistyczna polityka Thaksina i PPP spotykała się z aprobatą biednej ludności wiejskiej, PAD i Partia Demokratyczna reprezentują z kolei w dużej mierze rojalistów, klasę średnią i wyższą.
Na podstawie: bangkokpost.com, straitstimes.com