Popyt na złoto, brak chętnych na ropę i nikiel
- Przemysław Kwiecień, Łukasz Wróbel, Emil Szweda
O tym, jak kształtuje się nastawienie inwestorów do ryzyka, może świadczyć zachowanie cen dwóch surowców: ropy naftowej i złota.
Na cenę ropy w największej mierze wpływają czynniki popytowe, czyli najprościej mówiąc im większe zapotrzebowanie na energię, szybszy gospodarczy najważniejszych państwa, tym droższa ropa, której wydobycie jest w dużej mierze kontrolowane przez kilkanaście państw zrzeszonych w OPEC. Obecnie ropa kosztuje 34,5 USD za baryłkę, czyli jest najtańsza od wielu lat a zmniejszanie produkcji przez OPEC nie robi na inwestorach szczególnego wrażenia. W tym samym czasie złoto znajduje się w silnym trendzie wzrostowym i po odbiciu się od poziomu 950 USD cena kruszcu pozostaje w okoliach kilkumiesięcznych maksimów. Przy rekordowo niskich i wciąż spadających stopach procentowych nie tylko inwestorzy indywidualni, ale również instytucje finansowe poszukują rynków na których możnaby uchronić kapitał przed utratą wartość i ryzykiem kursu walutowego.
Nikiel broni poziomu 10000 USD. W przeciwieństwie do miedzi czy ołowiu, w przypadku niklu niewiele zostało ze sporego odbicia na początku roku. Ceny tego metalu szybko powędrowały z powrotem w dół i wczoraj broniły po raz drugi w tym roku poziomu 10000 USD za tonę. Póki co obrona wsparcia okazała się skuteczna (poprzedni dołek to 13 stycznia) i ceny wzrosły do poziomu 10200 USD, jednak ewentualne pokonanie tego wsparcia może oznaczać spadek do grudniowych minimów – czyli poziomu 8500 USD za tonę.
Nikiel używany jest głównie do produkcji stali nierdzewnej. Tymczasem producenci stali nierdzewnej mają problemy ze sprzedażą swoich produktów i są zmuszeni do obniżania cen. W rezultacie obniżają poziom zapasów niklu. Efekt to wzrost zapasów monitorowanych przez LME. Osiągnęły one już poziom niemal 90 tys. ton, najwięcej od czerwca 1995 roku.