Jemen: Sytuacja coraz bardziej napięta
Walka o władzę przybiera na sile, sytuacja zmienia się błyskawicznie. Były prezydent odsunięty od władzy przez protesty uliczne z 2011r. Ali Abd Allah Salih wraz z szyickim i rebeliantami z plemienia Huti zagarniają coraz większe obszary kraju.
Siły lojalne wobec Allaha Saliha oraz szyickie odziały Huti zajęły ważne lotnisko w trzecim co do wielkości mieście Jemenu, Taizzie. Strategiczne lotnisko ochrania obecnie ok. 300 bojowników Huti. Mają ich wesprzeć dodatkowe siły zmierzające w kierunku Taizzu, który znajduje się w południowo zachodniej części Jemenu. Miasto leży ok. 250 km od stolicy kraju Sany, zajętej przez Huti. Miesiąc temu szyiccy rebelianci opanowali stolicę, zmusili Prezydenta Abda ar-Raba Mansur al-Hadiego do zrzeknięcia się władzy, po czym umieścili go w areszcie domowym. Prezydent uciekł z aresztu pod koniec lutego i schronił się w portowym mieście Aden.
Konflikt interesów
Jemen stał się kolejnym krajem w grze o którego walczą dwa regionalne mocarstwa, sunnicka Arabia Saudyjska i szyicki Iran. Każde z tych państw chce przejąć wpływy w Jemenie, co wiązało by się ze zwiększenie pozycji Ajatollahów lub Saudów w regionie, dodatkowo wzmacniało by prestiż tych dwóch regionalnych potęg. Były wieloletni Prezydent Allah Salich, ma swoich lojalnych bojowników wywodzących się częściowo z wojska, wspiera go również, plemię Huti oraz szyicki Iran. Urzędujący Prezydent Al- Hadi który ma poparcie krajów Zatoki Perskiej, wraz z lojalnymi mu żołnierzami i lokalnymi plemionami przygotowuje się do obrony Adenu. W okolicach miasta zostali rozmieszczeni żołnierze oraz ok. 40 czołgów. Siły Allaha Saliha ruszyły w kierunku Adenu. Według świadków konwój składa się z ciężarówek i czołgów. Obecny prezydent zarzuca Salihowi, iż ten wraz z Huti dokonuje zamachu stanu. Al - Hadi wyjaśnił również, że jego rejterada do Adenu miała zapobiec rozlewowi krwi. Zażądał również od wywrotowców by ci zakończyli okupację budynków rządowych.
Wojna domowa wisi na włosku
Destabilizacja sytuacji w Jemenie jest na rękę organizacjom terrorystycznym takim jak Al - Kaida Półwyspu Arabskiego (AQAP) czy tzw. Państwa Islamskiego, które przyznało się do ostatnich ataków samobójczych w Sanie. W piątek w trzech samobójczych zamachach na dwa szyickie meczety zginęło 142 osoby. Do zorganizowania ataków przyznali się islamiści z IS, które zagroziło kolejnymi zamachami na Huti. Sytuacji wewnętrznej w kraju nie polepsza rywalizacja o władzę. W czwartek niezidentyfikowany samolot zaatakował siedzibę prezydenta w Adenie. Wcześniej żołnierze Hadiego zdobyli lotnisko międzynarodowe również w Adenie. Dodatkowo odbili bazę wojskową obok lotniska, w której przebywał zbuntowany generał. Al - Hadi uważa, że rozkład aparatu państwowego to dziedzictwo jakie pozostawił po swoich wieloletnich rządach były prezydent, a obecnie największy oponent Allah Salih.
Reakcje społeczności międzynarodowej
Amerykanie w związku z kryzysem w Jemenie, wycofują swoich ostatnich stu żołnierzy sił specjalnych. Stacjonowali oni w związku z operacjami specjalnymi jakie prowadzali przeciwko Al - Kaidzie. W ubiegłym miesiącu większość państw zachodnich zamknęła swoje ambasady w Sanie. W niedzielę z powodu chaosu, w jakim pogrąża się ten prawie 25 milionowy kraj, zebrała się Rada Bezpieczeństwa ONZ. Prezydent Jemenu apelował do rady o uchwalenie rezolucji w sprawie kryzysu. Wniosek o posiedzenie złożyła Jordania. Spotkanie ma się odbyć za zamkniętymi drzwiami. List wysłany przez Al - Hadiego do RB ONZ był apelem o pomoc. Prezydent pisze w nim i prosi o „pilną interwencję wszelkimi dostępnymi metodami, aby powstrzymać agresję obliczoną na podkopanie pełnoprawnej władzy, podział Jemenu oraz zniszczenie pokoju i stabilności w tym kraju". Dodatkowo liczy, że rezolucja „podziała odstraszająco na milicje Huti i ich sojuszników, powstrzyma ich agresję na prowincje, szczególnie na miasto Aden oraz wesprze legalną władzę w kraju". Jednak według przecieków dyplomatycznych nie można oczekiwać podjęcia szybkich decyzji i kroków w tej sprawie.
Źródła: Fox News, the Telegraph, Reuters, CNN, the Guardian